W meczu kolejki bez bramek
Bramek na stadionie Świtu w Skolwinie dzisiaj nie zobaczyliśmy. Gospodarze podejmowali wyżej notowaną Spartę Gryfice, której jednak ten akurat rywal wyraźnie nie leży.
Mimo to przez znaczną część pierwszej połowy piłkarze z Gryfic sprawiali nieco lepsze wrażenie jak Świtowcy. Częściej znajdowali się w polu karnym przeciwników i mieli swoje okazję do otworzenia wyniku spotkania. Gospodarze z kolei szukali swoich szans w uderzeniach z dystansu, ale przeważnie piłka daleko mijała cel. Chociaż arbiter nie pokazał zbyt wielu kartek zawodnicy grali twardo, często na pograniczu faulu. Kilku piłkarzy Sparty już w przerwie narzekało na obolałe i spuchnięte kostki. Druga część meczu miała już inny przebieg, a bliscy przechylenia szali na swoją korzyść byli podopieczni Zbigniewa Kropidłowskiego.
Już w pierwszych 10 minutach spotkania goście kilka razy przedostali się w pobliże pola karnego Świtu. Najlepszą okazję do strzelenia bramki zmarnował Andrzej Paruch, który dostał idealne podanie na 11 metr, ale futbolówki nie opanował, a gdyby to zrobił, stanąłby sam na sam z bramkarzem rywali. Niedługo po tym przebudzili się Świtowcy, a konkretnie Marcin Garlej, który popisał się mocnym i celnym uderzeniem zza pola karnego. Na posterunku był jednak Krystian Burczy. W dobre sytuacji znalazł się po chwili również Sebastian Sobczak. Zawodnik chyba zaskoczony był dograniem Tomasza Skweresa z lewej flanki, bo zupełnie nieporadnie zabrał się do strzału głową. Futbolówkę zdołał uderzyć, ale tak, że ta powędrowała sporo od lewego słupka bramkarza Sparty.
Kibice Świtu przez chwilę zamarli w 23 minucie gry, kiedy aktywny w całym meczu Mariusz Remplewicz dostał dobre podanie na 15 metr i oddał groźnie wyglądający strzał. Fani Świtu na trybunie głównej już widzieli piłkę w swojej bramce, ale pomocnik gości minimalnie chybił. Przyjezdni wciąż byli bardzo groźni, ale od czasu do czasu gospodarze także zadawali ciosy. Najlepszą okazję do strzelenia gola dla Świtu miał w 32 minucie Garlej. Zawodnik najpierw wyłuskał piłkę przed polem karnym, a następnie w nie wbiegł i strzelił w długi róg bramki. Do szczęścia zabrakło może kilkudziesięciu centymetrów. Pierwszą połowę mocnym akcentem zakończyć chciał Mateusz Świtniewski z Gryfic, który ni to strzałem ni dośrodkowaniem o mało nie przelobował bramkarza gospodarzy. Druga połowa zapowiadała się ciekawie, wszyscy liczyli na większą aktywność piłkarzy Świtu pod bramką rywali, a przede wszystkim gole. Początek znów jednak zdominowany był przez gryficzan. Kolejny raz Paruch znalazł się w sytuacji, którą powinien był wykorzystać. W 54 minucie był sam przed bramkarzem Świtu, ale znów nieporadnie próbował opanować piłkę. Lepiej napastnik spisał się chwilę później, gdy mocno strzelał w światło bramki, ale dobrze piłkę wybił Mateusz Kopociński. Właściwie w tym momencie skończyła się niezła gra gości. Zawodnicy ze Skolwina wzięli się za to ostro do pracy. Najpierw sytuację zmarnował Paweł Paszkowicz, który został obsłużony dobrym podaniem po rajdzie na prawej flance. Zamiast uderzać piłkarz zdecydował się jeszcze minąć obrońców Sparty. W końcu skończyło się na strzale, ale zbyt lekkim. W 79 minucie nie lada prezent sprawiliby goście swoim dzisiejszym przeciwnikom. Kapitan Sparty w niegroźnej sytuacji podawał głową do swojego bramkarza... tak niefortunnie, że ta go minęła i wędrowała w kierunku bramki. Kibice już zaczynali fetować, gdy futbolówka minęła jednak minimalnie lewy słupek. Najgoręcej było w ostatnich minutach. Gospodarze mocno przycisnęli. Groźne uderzał chociażby Danikiewicz najpierw z pierwszej piłki, a chwilę później z rzutu wolnego tuż za linią pola karnego. W doliczonym czasie gry najlepszą okazję nie wykorzystał jednak wysoki Celmer, który zupełnie niepilnowany był kilka metrów od bramki, a mimo to uderzył głową nad poprzeczką. Spotkanie było niezłym widowiskiem, chociaż zabrakło tego co najważniejsze w piłce - bramek. Z punktu zadowoleni mogą być zarówno jedni, jak i drudzy. Można powiedzieć, że cudem tutaj zremisowaliśmy, bo rywale mieli dużo sytuacji, ale Świt to zespół, który nigdy nam nie leżał. W pierwszej połowie mieliśmy tylko dwie dobre okazje, ale Świt lubi grać piłką, więc łatwo nie było. Fakt faktem, że arbiter pozwolił dziś na zbyt wiele. Dwóch naszych czołowych piłkarzy zostało wyłączonych z gry, niestety troszkę słabe to sędziowanie było. Gramy przede wszystkim o jak najlepsze miejsce w tabeli. Wiadomo, że trzeba sobie stawiać jak najwyższe cele, ale nie myślimy w tej chwili o awansie - powiedział po meczu Mariusz Remplewicz ze Sparty.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|