Darłovia wygrywa przy pustych trybunach
Spotkanie z Orłem Biały Wałcz stanowiło dla drużyn ostatni akcent kończącej się rundy jesiennej. Niestety wydarzenia meczu z Bałtykiem Koszalin oraz decyzje Wydziału Gier KOZPN sprawiły, że spotkanie odbyło się przy pustych trybunach, a zebrani kibice oglądali mecz zza płotu stadionu.
Poza brakiem kibiców Darłowianom przyszło też grać bez kilku podstawowych zawodników. W porównaniu z ostatnimi spotkaniami ze składu wypadli Grzegorz Kosiarski, Paweł Tarnionek, Marcin Rychlewski, Marcin Kotas i Michał Jakubowski co znacznie ograniczyło pole manewru trenerowi Darłowian. Od pierwszej minuty gry spotkanie prowadzone było w środkowej strefie boiska. Ciężka i grząska murawa dawała się we znaki jednej jak i drugiej drużynie. Zawodnicy mieli spore problemy z zawiązaniem składnej akcji, ale optyczną przewagę zdołali osiągnąć goście, długo nie pozwalając podopiecznym Jerzego Maciąga na stworzenie klarownej okazji podbramkowej.
Przyjezdni kilkakrotnie próbowali uderzeń zza linii pola karnego, ale żadna z nich nie zmusiła do wytężonego wysiłku bramkarza Darłovii. Efektu bramkowego nie przyniosły także stałe fragmenty gry, wielokrotnie rozgrywane z okolic pola karnego Darłowian. Z akcji bramkowych gospodarzy na wzmiankę zasługują próby uderzeń na bramkę gości w wykonaniu Artura Maciąga, który miał też najlepszą okazję do zdobycia bramki, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, będąc praktycznie sam przed bramkarzem drużyny rywali, co ostatecznie zakończyło się stratą. Groźnie było także po stałych fragmentach gry kiedy to dwukrotnie Remigiusz Wiernicki i raz Paweł Krawczyk byli bliscy wpisania się na listę strzelców. W ostatnich minutach pierwszej części gry przewaga zawodników Orła zarysowała się jeszcze bardziej, w czym wydatnie pomagali Darłowianie grając bardzo nerwowo i niedokładnie. Na szczęście dla nich goście nie mieli pomysłu na skuteczne zwieńczenie swoich akcji, a dodatkowo na przedpolu bardzo uważnie grał Radosław Grzebień szybko przecinając każdą niebezpieczną akcję. Ostatecznie pierwsza część gry zakończyła się wynikiem bezbramkowym.
Na drugą połowę drużyny wyszły bez zmian w składach. Na szczęście gospodarze rozpoczęli tą część gry zdecydowanie lepiej, praktycznie od pierwszego gwizdka zmuszając przeciwnika do uważniejszej gry w defensywie. Kilkakrotnie Darłowianie groźnie wykonywali stałe fragmenty gry, ale mimo sporych problemów zawsze skutecznie z opresji wychodzili zawodnicy Orła. Zdecydowanie aktywniejsza gra Darłowian spowodowała, że podopieczni Jerzego Maciąga stworzyli z gry kilka dogodnych okazji, ale zarówno Arturowi Maciągowi, Tomaszowi Szopińskiemu czy też Pawłowi Broniszowi zabrakło w decydującym momencie zimnej krwi. Okres dobrej gry w wykonaniu Darłowian bramką zakończył dopiero Mariusz Sawa, który dostał piłkę od Artura Maciąga i uderzeniem w samo okienko bramki wyprowadził miejscowych na prowadzenie. Zdobyta bramka pozwalała na nieco spokojniejszą grę, ale w dalszym ciągu Darłowianie starali się atakować przeciwnika, aby swoją drugą bramką całkowicie rozwiać wątpliwości, która z drużyn zakończy mecz wygraną. W ostatnich 20 minutach gry Darłowianie jeszcze kilkakrotnie byli bliscy podwyższenia prowadzenia, ale ponownie brakowało spokoju w najważniejszych momentach. W trakcie drugiej części gry zawodnicy z Wałcza mieli już zdecydowanie większe problemy z przedarciem się w pole karne gospodarzy, dlatego też próbowali uderzeń z dystansu. Niestety dla nich każda z tych prób, albo zmierzała w sam środek bramki nie stanowiąc większego problemu dla Radosława Grzebienia lub omijała bramkę w bezpiecznej odległości. W ostatnich minutach gry zawodnicy Orła zaatakowali odważniej, wysyłając na połowę Darłowian praktycznie wszystkich zawodników. Nie przyniosło im to żadnej klarownej sytuacji podbramkowej, a zamiast tego byli bliscy utraty kolejnej bramki. Darłowianie kilkakrotnie wyszli do kontry z przewagą liczebną, ale ponownie grali zbyt niedokładnie, aby zmusić bramkarza do kapitulacji. W taki też sposób została zmarnowana chociażby kontra w wykonaniu Mirosława Stermacha, oraz Rafała Sobczaka i Tomasza Jazowskiego, czyli dwóch zawodników, którzy na ostatnie minuty spotkania, którzy nie zdołali oddać celnego strzału mając przed sobą tylko bramkarza i jednego z defensorów. Kilkadziesiąt sekund później sędzia zakończył spotkanie. Pierwszy mecz Darłowian w obecnym sezonie bez straty bramki pozwolił na przełamanie fatalnej passy i odniesienie zwycięstwa po pierwszy raz od dziewiątej kolejki. Spotkanie pomimo niezbyt wysokiego poziomu pokazało, że podopieczni Jerzego Maciąga jeśli nie umiejętnościami to zaangażowaniem i walką zdołali w pozytywny sposób zakończyć rundę, pozwalając na odrobinę satysfakcji, zebranym poza bramami stadionu kibicom. Będąc na meczu sprawili, że chociaż w minimalnym stopniu udało się rozmyć znamiona sparingu. Było to zarazem ukoronowanie ich postawy w trakcie całej rundy, kiedy to stanowili wsparcie dla słabo prezentującej się drużyny. Za to należą im się ogromne brawa.
�r�d�o: darlovia.darlowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: szopinho |
|