Derby gminy Darłowo dla Arkadii
Do spotkania z Arkadią Malechowo zawodnicy Darłovii przystępowali z bagażem trzech kolejnych spotkań bez zdobyczy punktowych. Dodatkowy fakt sześciu kolejnych wygranych Arkadii Malechowo sprawiał, że faworyt tego spotkania był tylko jeden. Sporym osłabieniem podopiecznych Jerzego Maciąga był brak Mariusza Sawy oraz Mirosława Stermacha, których zmogła choroba, a także Marcina Rychlewskiego oraz Radosława Grzebienia, którzy dotychczas byli podstawowymi zawodnikami wyjściowej jedenastki.
Od pierwszego gwizdka sędziego zdecydowaną przewagę osiągnęli gospodarze spychając Darłowian na własną połowę. Goście mieli bardzo duże problemy z oddaleniem niebezpieczeństwa daleko od własnej bramki nie wspominając już o skonstruowaniu składnej akcji. Na efekty takiej gry nie trzeba było długo czekać. Już w 15 minucie gry gospodarze wyszli na prowadzenie po skutecznie wykonanym rzucie rożnym. Bramkę zdobył Piotr Stefanów, który wygrał w polu bramkowym górną piłkę z Pawłem Krawczykiem i spokojnie umieścił piłkę w siatce. Po wyjściu na prowadzenie piłkarze Arkadii w dalszym ciągu przeważali, stwarzając coraz częściej dogodne okazje do podwyższenia prowadzenia. Wydatnie pomagali im zawodnicy Darłovii popełniając w obronie dziecinne błędy. Pierwszy prezent defensorów Darłowian zakończył się zmarnowaniem przez Bedusa sytuacji sam na sam, ale już kolejny błąd, tym razem Łukasza Czarnucha napastnik z Malechowa wykorzystał bezlitośnie. Niestety chwilę później równie fatalną interwencją popisał się Paweł Krawczyk, z czego skwapliwie wykorzystał Dominik Bajtek zamieniając sytuację sam na sam z Marcinem Kotasem na bramkę. Dopiero utrata trzeciej bramki i ponad 30 minut gry pozwoliło Darłowianom na ocknięcie się z letargu czego efektem były dwie dogodne sytuacje bramkowe Grzegorza Kosiarskiego. Za pierwszym razem napastnik Darłovii niecelnie uderzył głową po dośrodkowaniu Patryka Gronkiewicza, a chwilę później po indywidualnej akcji jego uderzenie wybronił bramkarz z Malechowa. W ostatnim kwadransie pierwszej części gry podopieczni Jerzego Maciąga zdołali przenieść ciężej gry bliżej bramki Arkadii, ale tak naprawdę to trzybramkowe prowadzenie gospodarzy dla nikogo z obecnych nie powinno być najmniejszym zaskoczeniem.
Na drugą część spotkania Darłowianie wyszli ze zmianami w składzie. Pawła Tarnionka oraz Konrada Górkę, którzy zgłosili urazy, zastąpili odpowiednio Michał Jakubowski oraz Paweł Bronisz. Dużo ważniejsza była jednak zmiana nastawienia gości, którzy nie mając nic do stracenia, od pierwszego gwizdka sędziego, zaczęli grać zdecydowanie odważniej i agresywniej, a to miało przełożenie na przebieg gry. Teraz to zawodnicy Darłovii osiągnęli przewagę nie pozwalając rywalom na tak swobodną grę jak to miało miejsce w pierwszych 45 minutach meczu. Podopieczni Jerzego Maciąga coraz częściej przedostawali się w okolice pola karnego miejscowych, ale tak naprawdę tylko kilka razy zdołali poważniej zagrozić przeciwnikowi. Najlepszą okazję zmarnował, bardzo aktywny po wejściu na boisko, Paweł Bronisz, który przedarł się w pole karne, ale ostatecznie nie zdołał umieścić piłki w bramce trafiając w słupek. Darłowianie kilkakrotnie próbowali także uderzeń zza linii 16 metra, ale za każdym pewnie na linii spisywał się bramkarz Arkadii. Gospodarze w tym czasie kilkakrotnie wyprowadzili groźne kontry, ale żadna z nich nie zakończyła się zdobyciem bramki, podobnie jak stałe fragmenty gry, po których najbliższy ponownego umieszczenia piłki w siatce był Stefanów. Darłowianie, pomimo praktycznie żadnych szans na korzystny wynik, do ostatniego gwizdka sędziego starali się zdobyć honorową bramkę i ich wysiłki zostały nagrodzone w 87 minucie gry. W pole karne przedarł się Tomasz Szopiński i będąc na skraju pola bramkowego został ostro zaatakowany przez jednego z defensorów, co zakończyło się podyktowaniem jedenastki dla Darłovii. Do wykonania rzutu karnego podszedł Artur Maciąg, który w drugiej części gry przejął opaskę kapitana od Pawła Tarnionka i nie zmarnował dogodnej sytuacji strzeleckiej. W kolejnych minutach goście nie zdołali już wypracować sobie dogodnej okazji strzeleckiej, co spowodowało, że zawodnicy z Malechowa odnieśli siódme kolejne zwycięstwo w lidze, awansując jednocześnie na pozycję wicelidera rozgrywek ligowych.
Kolejny mecz bez punktów sprawia, że podopieczni Jerzego Maciąga z niecierpliwością oczekują już końca rozgrywek rundy jesiennej. Do rozegrania pozostał już tylko mecz z Orłem Biały Wałcz na własnym boisku, który przyjdzie Darłowianom rozegrać bez udziału publiczności. Przed kolejnym spotkaniem ciężko o optymizm, ale wypada mieć nadzieję, że na pożegnanie z ligowym graniem Darłovia pokaże, że stać ją na ambitną grę, taką jak w drugich 45 minutach gry, bo tylko taka postawa jest w stanie dać jakąkolwiek zdobycz punktową i chociaż minimalny optymizm przed startem ligi na wiosnę.
�r�d�o: www.darlovia.darlowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: szopinho |
|