Możemy sprawić niespodziankę, Gryf przed finałem PP
- Na pewno nie odpuścimy tego meczu i niech wszyscy gadają sobie co chcą ... Mnie to nie interesuje ... Na nas nie jest wywarta żadna presja, my nic nie musimy... Na pewno nie jesteśmy faworytem tego spotkania, ale z pewnością możemy sprawić w Kutnie niespodziankę i na pewno się o to postaramy. - zapowiada kapitan Szczecińskiego Gryfa Ania Szymańska przed sobotnim finałem Pucharu Polski. - Ja wierzę w nasz zespół, wierzę w umiejętności dziewczyn, jeśli zagramy mądrze to wygramy ten mecz i przywieziemy do Szczecina złoty Puchar Polski. - dodaje.
Zadanie na pewno nie będzie łatwe, w Kutnie o 13:00 podopieczne Mariusza Misiury zagrają z ośmiokrotnym Mistrzem Polski i dwukrotnym zdobywcą Pucharu Polski AZS Wrocław. Wrocławianki w półfinale wyeliminowały aktualnego Mistrza Polski Unię Racibórz, wygrywając 2:0. Czy skazywane na sromotną porażkę granatowo - bordowe sprawią kolejną niespodziankę?
Droga do finału Pucharu Polski nie była dla Gryfa łatwa. Po zwycięstwie w finale wójewódzkim schody miały się zacząć w 1/8, gdzie rywalkami szczecinianek był obrońca trofeum Medyk Konin. O dziwo, pokonanie wicemistrza Polski przyszło Gryfowi nadzwyczaj łatwo. Po bramkach Zdunek i Świąder gryfitki wygrały 2:0.
W kolejnym spotkaniu granatowo - bordowe stanęły na przeciwko pierwszoligowego Górnika Łęczna. Miało być lżej, ale wcale nie było. Do 83 minuty szczecinianki przegrywały 0:1. Bramkę przedłużającą szanse na awans zdobyła Emilka Zdunek. Potem przyszła dramatyczna seria rzutów karnych, z których Gryf wyszedł zwycięsko. Powtórkę z rozrywki zafundowały dziewczyny swoim kibicom tydzień temu. Bezbramkowy remis utrzymywał się niemal przez całe spotkanie z czwartą drużyną w Polsce AZS Biała Podlaska. Dopiero w 82 minucie Anicie Piotrowskiej udało się skierować piłkę do bramki bardziej utytułowanych rywalek. Odpowiedź była błyskawiczna i już kilkadziesiąt sekund później na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1. Dogrywka nie przyniosła zmiany wyniku i ponownie o zwycięstwie miały zadecydować karne. Do pierwszego z nich podeszła Ania Szymańska i nie dała szans bramkarce rywalek, chwilę później sama obroniła strzał Sosnowskiej. Celnie strzelały kolejno Piotrów, Krakowska i Siwińska, a Szymańska obroniła jedenastkę egzekwowaną przez Godzińską i stało się jasne, że to Gryf zagra w finale. - Bramkarka sama musi rozprężyć piłkarkę, robić wszystko żeby tamta nie mogła się skupić. Z biegiem czasu bramkarz widzi i ma taką intuicję gdzie zawodniczka będzie strzelała. - tłumaczy Symańska, która ma bardzo dużą skuteczność w bronieniu karnych. - Myślę, że już ochłonęłyśmy po tym sukcesie i jesteśmy żądne kolejnych ... Chociaż cały czas przypominają się te chwile i bronione karne oraz uśmiechy na twarzach całej drużyny i naszych kibiców. To jest coś pięknego. Po meczu okazało się, jednak, że wcale nie jest tak różowo. Spuchnięty i siny łokieć, podobna sytuacja z kostką, wszyscy zastanawiali się czy Ania będzie mogła wystąpić w sobotę. - Czuje się jakbym wróciła z 3 dniowej wojny. Z łokciem wszystko jest w porządku. Byłam w szpitalu na prześwietleniu i na szczęście jest to tylko silne stłuczenie. Jeśli chodzi o kostkę to jest to bardzo stara kontuzja i niekiedy się odnawia, ale kostka wraca już do normalności i na pewno będę na mecz w sobotę przygotowana w 100%. - zapewnia bramkarka. Szymańska zna już smak zwycięstwa w rozgrywkach Pucharu Polski. Rok temu, kiedy występowała w barwach Medyka Konin udało jej się wywalczyć to trofeum. - O zwycięstwo walczyłysmy z Unią Racibórz. Na szczęście był to wygrany mecz, chociaż bardzo trudny. Zdobycie Pucharu Polski i bycie najlepszą drużyną w kraju jest na pewno spełnieniem marzeń i ogromną radością dla każdej z nas Jest to coś niespotykanego, co się czuje w środku, kiedy człowiek wie, że osiągnął ogromny sukces. Co jako kapitan i osoba mająca to za sobą moge poradzić koleżankom? - Musimy być skupione i konsekwentne od pierwszych minut i nie możemy pozwolić rozkręcić się wrocławiankom. Po sobotnim spotkaniu Ania wraz z Martą Krakowską nie będą miały zbyt wiele czasu na odpoczynek. - We wtorek wyjeżdżamy do Wrocławia na 4-dniowe zgrupowanie kadry Uniwersyteckiej. I wierzę, że wspólnie z Martą zakwalifikujemy się na wyjazd na Uniwersjadę, bo pokazałyśmy się w pólfinale trenerowi Kasprowicowi z bardzo dobrej strony. Szkoleniowiec nam zaufał i powołał nas po raz kolejny. Jest to dla nas bardzo miłe i damy z siebie jeszcze więcej. Jesteśmy pełne optymizmu, że pojedziemy do Belgradu, bo jesteśmy najlepsze, no i oczywiście bez takiej dobrej bramkarki by nie pojechali ;-) - żartobliwie kończy Szymańska. - Trzymajcie za nas kciuki, a my zrobimy coś dla Was i przy odrobinie szczęścia wrócimy do Szczecina z Pucharem Polski. - dodaje.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|