Gryf w finale Pucharu Polski!
- Ten Puchar jest nasz, bo on się nam należy.- śpiewały szczęśliwe piłkarki pierwszoligowego Gryfa ‘Sediny” Szczecin po wygranym meczu półfinału Pucharu Polski z czwartą drużyną w kraju AZS PWSZ Biała Podlaska.
Nie było jednak łatwo, a o wszystkim podobnie jak w ćwierćfinale zadecydowały rzuty karne. Tym razem jednak obyło się bez horroru, Szymańska pewnie otworzyła kolejkę, by w późniejszych wybronić dwa strzały. Kiedy wygrała pojedynek z bramkarką rywalek, reprezentantką Polski Izabelą Godzińską, szczecinianki mogły cieszyć się z największego sukcesu w historii klubu i jednego z większych sukcesów Zachodniopomorskiej piłki nożnej, awansu do finału Pucharu Polski. - Skoro zaszłyśmy już tak daleko, nikt nam już nie odbierze tego pucharu. - zapewnia Kasia Piekarz z Gryfa. Finał zaplanowano na 13 czerwca, o godzinie 13:00 w Kutnie.
Pierwsza połowa była wyrównana. Szczecinianki nie „położyły się” przed faworyzowanymi rywalkami i dzielnie stawiały im czoła. W 14 minucie na strzał z dystansu zdecydowała się Marta Konicka, ale piłka nie znalazła drogi do bramki. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówka spada na głowę Aleksandry Sosnowskiej, jednak mija spojenie bramki. W 26 minucie przebudzenie w ekipie gospodyń. Zdunek z Siwińską rozmontowują obronę gości, piłka w polu karnym, strzela Silkowska, niestety niecelnie. Niespełna kwadrans przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę na stadionie wybuchła euforia, okazało się jednak, że przedwczesna. Silkowska podawała do Zdunek, ta oddała strzał i z trybun wydawało się, że piłka jest w siatce. W rzeczywistości o milimetry minęła słupek. Jedną z najlepszych okazji gospodynie wypracowały sobie w 40 minucie. Ponownie w rolach głównych wystąpił duet Zdunek - Siwińska, jednak piłka zamiast wpaść do pustej bramki, minęła ją. Ostatnie minuty pierwszej odsłony gry to napór piłkarek z Białej Podlaskiej, zakończony niecelnym strzałem z dystansu Anny Sosnowskiej. Dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Kibiców Pogoni „Portowcy” frajdę mieli najmłodsi kibice granatowo - bordowych, których odwiedził Gryfus, maskotka Pogoni.
Druga odsłona spotkania to absolutna dominacja zespołu gości. - W drugiej połowie przyszedł kryzys. Nie poddałyśmy się jednak i walczyłyśmy do końca, poza tym nie miałyśmy nic do stracenia. My również pukamy do Ekstraligi i chciałyśmy się zaprezentować z jak najlepszej strony. - zapewnia Jola Siwińska. W 52 minucie Paulina Krawczak przedarła się w pole karne szczecinianek, jednak na posterunku była Szymańska, która udaną interwencją zażegnała niebezpieczeństwo. Trzy minuty później Mariusz Misiura dokonał pierwszej zmiany. Słabiej spisującą się Kornacką zastąpiła powracająca do zdrowia po kontuzji Anita Piotrowska. Przez niemal 40 minut granatowo - bordowe murowały swoją bramkę. Mrówczą pracę wykonywały Piekarz i Krakowska, zresztą żadnej z dziewcząt nie można odmówić ambicji i woli walki. Bardziej doświadczone rywalki często przerywały grę faulami. Na kwadrans przed planowym końcem spotkania dobrze spisująca się obrona popełniła fatalny kiks. Dzięki temu w sytuacji oko w oko z Szymańską znalazła się ponownie Krawczak. Futbolówka jednak cudem minęła słupek. Siedem minut później stadion oszalał z radości. Indywidualna akcja Joli Siwińskiej, która z łatwością mija kolejne rywalki, dośrodkowanie w pole karne, a tam Anita Piotrowska ładuje futbolówkę do siatki, obok interweniującej Godzińskiej. Radość nie trwała jednak długo. Kilkadziesiąt sekund później gra zaczyna się od nowa. Złe ustawienie kapitan Gryfa wykorzystuje Aleksandra Sosnowska i mamy 1:1. Dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu, a najlepszą sytuację ku temu miała Agnieszka Ziółek, po której strzale głową futbolówka trafiła w słupek. Mówi się, że rzuty karne to loteria. Gryfitki mają na tą sprawę swój pogląd. - Wiedziałam, że jeśli dojdzie do rzutów karnych Ania na pewno obroni jeden strzał. - deklarowała po meczu Piekarz. - Zrobiła mi niespodziankę i obroniła dwa. Obyło się jednak bez takich horrorów jak w przypadku spotkania z Górnikiem Łęczna. Zaprzyjaźnione ze sobą bramkarki ramię w ramię szły do bramki i życzyły sobie wzajemnie powodzenia. Rozpoczęła Szymańska, która tym razem nie przestrzeliła, ale podobnie jak z Górnikiem od razu w pierwszej kolejce obroniła strzał rywalek. Kolejne zawodniczki granatowo - bordowych Piotrów, Krakowska i Siwińska nie miały problemów z egzekwowaniem rzutów karnych. Kiedy więc Szymańska obroniła strzał Godzińskiej na Nehringa zapanowała prawdziwa euforia. - Jesteśmy ogromnie szczęśliwe, ale i strasznie zmęczone. Dzisiaj jeszcze świętujemy, ale już jutro bierzemy się za przygotowania do finału. - podsumowała Siwińska. Gryf 'Sedina' Szczecin - AZS PWSZ Biała Podlaska 1:1 (0:0), karne 4:2 1:0 - 82' - Anita Piotrowska 1:1 - 83' - Aleksandra Sosnowska karne: Szymańska, Piotrów, Krakowska, Siwińska - Gryf Ziółek, Rusek - celnie oraz Al. Sosnowska , Godzińska - wybronione Żółte kartki: Legęć - Gryf oraz Zasada, Sosnowska i Huzarewicz - AZS Gryf Szczecin: Szymańska, Piekarz, Piotrów, Bernatowska (6'D - Świąder), Krakowska, Legęć, Siwińska, Kornacka (55' A. Piotrowska), Pałaszewska, Silkowska (65' J. Piotrowska), Zdunek AZS Biała Podlaska: Godzińska, Zasada, Sosnowska Al., Huzarewicz, Konicka, Rusek, Ziółek, Chrzanowska, Sosnowska, Czyjak, Krawczak, zagrała również Rukarz
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|