O wyniku zadecydowały błędy
Ciężko się siada przed komputerem ze świadomością, że zawaliło się mecz i zmarnowało wysiłek calej drużyny. Mimo, że Konsorcjum pokonało nas zdecydowanie, to nie wiadomo jakby się spotkanie ułożyło, gdyby nie te błędy.
Mecz kolejki, w którym zmierzyły się wicelider tabeli z drużyną zajmującą trzecią lokatę rozpoczął się z kilkudziesięcio minutowym opóźnieniem z powodu nie przybycia sędziego głównego, a zawody poprowadził obecny na trybunach znany wałecki sędzia Jerzy Marzec. Arbiter już nie długo pożałował swojej decyzji, bo oldboje obu drużyn nie ułatwiali mu zadania. Walka była ostra, a do tego prawie wszyscy na boisku starali się mu 'pomagać' w sędziowaniu.
Pierwsze 20 minut nie było jeszcze najgorsze wykonaniu wałeckich oldbojów, ale nie stworzyliśmy sobie jakiś klarownych sytuacji w przeciwieństwie do gości, którzy grając z kontry. W 15 min. mieli idealną okazję na wyjście na prowadzenie, ale Andrzej Iwan naciskany przez Leszka Bułakowskiego chybił z trzech metrów. My graliśmy może i ładnie dla oka, ale długo, może zbyt długo rozgrywaliśmy piłką w pomocy co nie dawało wymiernego efektu. Goście byli bardzo dobrze zorganizowani w obronie, a kontry w wykonaniu Grześka Bazylińskiego czy Andrzeja Dziemianko były bardzo groźne. Paradoksalne, że pierwszy gol dla gości padł w niezbyt groźnej sytuacji, a sprawcą nieszczęścia był piszący te słowa Wiesiek Powalisz. Zbyt lekkie podanie do bramkarza wykorzystał Grzegorz Bazyliński strzelając obok bezradnego Darka Michalika. Goście, wykorzystując załamanie w szeregach gospodarzy jeszcze przed przerwą mogli zdobyć kolejne bramki, ale na nasze szczęście pudłowali niemiłosiernie. Wałczanie nie stworzyli sobie w pierwszej połowie zbyt wielu okazji na zdobycie gola, jeżeli nie licząc zbyt lekkiego strzału Jacka Rutkowskiego w środek bramki.
Od początku drugich 45 minut rzuciliśmy się do ataku, ale za nic nie mogliśmy rozbić defensywy gości. Nasi napastnicy bardzo się starali ale recepty na pokonanie białogardzkiego golkipera do końca meczu nie znaleźli. A goście często grając z pominięciem pomocy co chwila zagrażali naszej bramce. Od 55 minuty było już 0:2, a bramka padła w identycznych okolicznościach, jak pierwsza. Szansę na kontaktowego gola miał pięć minut później Jacek Rutkowski, ale będąc w idealnej sytuacji przegrał pojedynek z bramkarzem gości. Nie mając nic do stracenia odkryliśmy się zbyt mocno co natychmiast wykorzystali goście, a strzelcem gola po raz trzeci był bardzo szybki Grzegorz Bazyliński. Szansę na honorowego gola mieliśmy w 75 minucie, ale piłkę po strzale w okienko Romka Żerebiło w nieprawdopodobny sposób wybronił golkiper Konsorcjum. O tego momentu do końca meczu już nic ciekawego się nie wydarzyło i mecz zakończył się naszą zdecydowaną przegraną. relacjďż˝ dodaďż˝: kpt |
|