Pogrom w Dobrej
Te osoby, które spodziewały się ciężkiej przeprawy Sarmaty w niedzielnym meczu z GKS-em musiały wychodzić ze stadionu miejskiego bardzo zdziwione, bo jak się okazało drużyna przyjezdnych nie stawiła większego oporu doberskiemu liderowi.
Najlepiej o tym świadczy fakt, że piłkarze z Mierzyna oddali 2, 3 celne strzały na bramkę gospodarzy. Od samego początku spotkania to Sarmata była stroną przeważającą, drużyna lidera cały czas atakowała. Już w 12 minucie doberscy kibice mogli cieszyć się z pierwszej bramki, którą zdobył Bonifrowski strzałem z rzutu wolnego z około 20 metrów. Ta bramka podziała pobudzająco jedynie chwilowo na zawodników gości, którzy oddali groźny strzał na bramkę Sarmaty, jednak świetną interwencją popisał się Kamiński i wybił na rzut rożny piłkę zmierzającą tuż przy słupku do bramki. Później na boisku dominowała tylko Sarmata, a kolejna bramka była kwestią czasu.
W 32 minucie mieliśmy już 2:0, kiedy to Bonifrowski idealnie dograł piłkę ze skrzydła na głowę Kieruzela, a ten strzałem 'szczupakiem' umieścił piłkę w siatce. Jeszcze przed przerwą kibice byli świadkami trzeciej bramki dla Sarmaty, dobrze został wypuszczony Padziński, wbiegł w pole karne, ale jego strzał zatrzymał się na słupku, bierność obrońców w tej sytuacji wykorzystał zostawiony bez opieki Grochulski pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości. Tak więc na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 3:0 dla gospodarzy.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, to Sarmata cały czas przeważała, a zawodnicy GKS-u nie wykazywali zbytnio woli walki. Czwartą bramkę zdobył Kieruzel. Cała akcja zaczęła się od ewidentnego błędu sędziego Milczarka, który puścił akcję będącego na spalonym Klisia, ten dograł piłkę wzdłuż bramki do osamotnionego Kieruzela, który nie miał najmniejszych kłopotów z umieszczeniem w siatce. Nawet sami zawodnicy Sarmaty przyznali rację rywalom z Mierzyna, że był spalony, może ów sędzia boczny powinien zająć się obserwowaniem sytuacji na boisku, a nie wyrzucaniem zza bramki niczemu winnych fotoreporterów, na tym traci jedynie widowisko. Sarmata nie zamierzała nie korzystać dalej ze słabej postawy GKS-u, nareszcie przełamał się Kliś, który od meczu z Osadnikiem nie zdobył bramki. Trener Surma, kiedy był już pewny wyniku dał pograć rezerwowym, na boisku pojawili się Dudek, Olechnowicz, Marciniak oraz młody Guźniczak. Mając w pamięci to, że w środę odbędzie się trudny mecz z Arkonią w Szczecinie Sarmata już nie forsowała zbytnio tempa, ale też nie pozwalała rywalowi na wiele, jedyną sytuacją o której warto wspomnieć jest wyjście sam na sam z Marciniakiem zawodnika gości, jednak w tej sytuacji sędzia boczny uniósł chorągiewkę sygnalizując spalonego. Jeszcze kilka minut przed końcem na 6:0 podwyższył Dudek, ustalając tym samym najwyższy rezultat jaki drużyna Sarmaty odniosła w V lidze. Do końca spotkanie Sarmata miała jeszcze kilka okazji, jednak Guźniczak i Olechnowicz strzelali obok bramki. Chyba najlepszym podsumowaniem meczu jest wypowiedź jednego z kibiców, który powiedział, że ten mecz wyglądał jak sparing. Sarmata wykorzystała błędy i jakby brak chęci do gry zawodników przyjezdnych, którzy dalej pozostają drużyną bez zwycięstwa na wiosnę. Miejmy nadzieję, że drużyna lidera nie 'wystrzelała' się w tym meczu do końca i w środę w meczu z Arkonią wykaże się równie dobrą skutecznością.
�r�d�o: sarmatadobra.com
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|