Darzbór przegrał na własne życzenie
Mecz Sławy z Darzborem mógł być rozstrzygnięty już do przerwy - i to bynajmniej nie na korzyść gospodarzy. Przyjezdni stworzyli sobie dwie stuprocentowe okazje, a gola zdobyli w najmniej spodziewanym momencie - po rzucie rożnym. Nie potrafili jednak „dobić” rywala, co zemściło się w drugiej połowie.
W 3 minucie Zbigniew Węglowski doskonałym podaniem otworzył drogę do bramki Konradowi Romańczykowi. Najlepszy strzelec Darzboru mógł zrobić wszystko - strzelać z pierwszej piłki, mijać bramkarza, bądź próbować go lobować. Tak wiele wariantów wykończenia akcji najwidoczniej zbiło go z pantałyku, bo kopnął wprost w Piotra Kaźmierczaka. Mecz jak u Hitchcocka - rozpoczął się mocnym akcentem, ale napięcie nie rosło z minuty na minutę. Przez kwadrans oglądaliśmy chaotyczną grę z obu stron. W końcu Piotr Pytlarz prostopadłym podaniem uruchomił aktywnego Tomasza Kubickiego, którego dośrodkowanie zostało wybite na rzut rożny. Piłkę w narożniku ustawił Szymon Sidorowicz i zagrał piłkę wprost na głowę wbiegającego Artura Kowalczyka. Piękna bramka była zarazem pierwszą strzeloną przez Kowalczyka w barwach Darzboru. Chwilę później Sława mogła zostać rzucona na kolana. Pytlarz ponownie zagrał do Kubickiego, którego strzał zewnętrznym podbiciem dosłownie o centymetry minął słupek. Niewykorzystane okazje zemściły się w 31 minucie. Ładną akcję przeprowadzili Moses Molongo wraz z Marcinem Chyłą i Marcin Stelmaszyński musiał wyjmować piłkę z siatki. Przed przerwą obie drużyny próbowały jeszcze wyprowadzić akcje ofensywne, ale żadna z nich nie wypracowała klarownej sytuacji.
Zwycięska drużyna gospodarzy: (od lewej) Moses Molongo, Piotr Kaźmierczak, Norbert Dondera, Leszek Hładoniuk, Robert Siarnecki, Karol Izmajłowicz, Jakub Zejglic, Paweł Chałubiński leża: Marcin Chyła i Maciej Stańczyk W drugiej połowie po raz kolejny Darzbór nie przypominał drużyny sprzed przerwy. Tym razem nie była to już tajemnicza taktyka, bo i bronić nie było czego. Sława wykorzystała słabszą postawę gości, chociaż trzeba przyznać, że pomógł jej w tym sędzia Tomasz Czyżak. W 59 minucie Kaźmierczak wybił piłkę z własnego pola bramkowego, a ta przeleciała przez całe boisko zmuszając do interwencji Stelmaszyńskiego. Bramkarz Darzboru wyszedł do niej dość anemicznie, ale nie zmienia to faktu, że został sfaulowany przez rozpędzonego Chyłę. Napastnik gospodarzy zderzył się z golkiperem, uniemożliwiając mu skuteczną obronę. Popularny „Pingwin” upadł, wypuścił piłkę z rąk, a Chyła nie miał problemów ze strzeleniem gola. Na nic zdały się protesty Darzborowców, gdyż arbiter zdecydowanie wskazał na środek boiska. Przypadkowa strata gola całkowicie pogrążyła przyjezdnych. Do końca meczu oddali tylko jeden celny strzał autorstwa Artura Frysia. Gospodarze tymczasem groźnie kontrowali i w 82 minucie podwyższyli na 3-1. Gola zdobył pupil sławieńskiej publiczności - Molongo.
�r�d�o: www.darzbor.yoyo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |
|