Koniec serii porażek Chemika
Prawie do końca spotkania z Rakowem Częstochowa wydawało się, że oto niebo płacze nad Chemikiem i jego postawą na boisku i w lidze. Od 46 minuty i samobójczej bramki Krzyżanowskiego gospodarze przegrywali 0:1. Później na 0:2 podwyższył Bartosz Gliński. Ósma porażka z rzędu wydawała się coraz bardziej prawdopodobna.
Tym czasem deszcz przestał padać, zaś Marek Sajewicz zdobywają dwa gole doprowadził do wyrównania. I choć Chemika nic już raczej nie uratuje przed spadkiem to w dzisiejszym spotkaniu piłkarze pokazali charakter i za to należą się im brawa.
Chemik: Ochal - Krzyżanowski, Szałek Michał, Janicki, Brzeziński, Pachulski (75' Jakuszczonek), Szałek Mateusz, Jarymowicz, Stefaniak (86' Jóźwiak), Ciołek (79' Wydurski), Sajewicz
Raków: Pyskaty - Mastalerz, Jankowski, Kisiel, Kowalczyk, Foszmańczyk T., Orzechowski, Lenartowski, Bukowiec (46' Zachara), Gliński (87' Krytkowski), Witczyk (60' Bielecki) Statystyki (Chemik - Raków): Strzały celne: 3 - 4 Strzały niecelne: 7 - 5 Faule: 18 - 13 Żółte kartki: 3 - 0 (Szałek Mateusz, Ciołek, Krzyżanowski) Rzuty rożne: 6 - 4 Spalone: 1 - 4 Sędziowali: Dawid Martyniak - Krzysztof Orszulak, Eugeniusz Grzesiak - Dariusz Starczan (Kalisz, Wielkopolski ZPN) Pogoda: zachmurzenie, opady deszczu, 12 st. C Widzów: 150 (w tym 7 z Częstochowy) Bramki: 0:1 - 46 minuta - Rafał Krzyżanowski (samobójcza) 0:2 - 83 minuta - Bartosz Gliński 1:2 - 84 minuta - Marek Sajewicz 2:2 - 90+3 minuta - Marek Sajewicz Bohater spotkania: Marek Sajewicz - zdecydowanie najgroźniejszy zawodnik spotkania. Parokrotnie groźnie podawał, zdobył dwie bramki. Przed spotkaniem z rąk prezesa Chemika Police, Krzysztofa Borgera Krzysztof Stefaniak otrzymał pamiątkową paterę z okazji rozegrania 100 meczów w żółto-zielonych barwach. W 10 minucie Marek Sajewicz prostopadłym podaniem otworzył Krzysztofowi Stefaniakowi drogę do bramki. Niestety pomocnik Chemika nie poradził sobie z Dawidem Jankowskim i przyblokowany odprowadził wzrokiem piłkę na aut bramkowy. Chwilę później Sajewicz podawał do Artura Pachulskiego, podanie przeciął Piotr Mastalerz. Po kwadransie od rozpoczęcia spotkania dwukrotnie bliski samobójczej bramki był Mateusz Bukowiec. Po dośrodkowaniu Artura Brzezińskiego z rzutu rożnego Bukowiec podbił piłkę centymetry nad poprzeczką. Po ponownym dośrodkowaniu usiłował wybić piłkę, jednak skiksował i ta trafiła w boczną siatkę blisko słupka. W 21 minucie Mastalerz przed polem karnym faulował Pachulskiego, z rzutu wolnego piłkę w ręce Krzysztofa Pyskatego posłał Mateusz Szałek. Dziesięć minut przed końcem pierwszej odsłony Sajewicz podawał z prawego skrzydła, na środku pola karnego znakomicie znalazł się Stefaniak. Niestety pomocnik Chemika w wyśmienitej sytuacji źle trafił w śliską piłkę. Pięć minut później wspaniałą okazję na bramkę miał Mateusz Szałek, który strzelał po podaniu Pachulskiego. Piłka zmierzała w światło bramki i pewnie by wpadła do bramki koło słupka. Niestety fenomenalną paradą popisał się Pyskaty, który czubkami palców strącił piłkę na słupek. Już pierwsza akcja Rakowa po przerwie zakończyła się bramką. W pole karne podawał Bartosz Gliński, a piłkę wślizgiem do własnej bramki zapakował Rafał Krzyżanowski. Później akcję przeprowadził Mateusz Szałek, który podawał w pole do Stefaniaka. „Pająka” wyjściem uprzedził Pyskaty. Z kolei strzał Mateusza Zachara po ziemi z ostrego kąta minął bramkę Marcina Ochala. Nic nie zapowiadało emocji w końcówce spotkania, a jednak to właśnie w ostatnich 10 minutach zobaczyliśmy kawał dobrej piłki i aż trzy bramki. Najpierw centrę Tomasza Foszmańczyka wślizgiem wykorzystał Bartosz Gliński. Wydawało się, że przystanie 0:2 już jest po wszystkim. Nic bardziej mylnego. Po kilkudziesięciu sekundach Marek Sajewicz w polu karnym przyjął piłkę na klatkę i uderzeniem z płaskiego podbicia pokonał Pyskatego. Sędzia spotkania doliczył do regulaminowego czasu gry trzeciej minuty i w ostatniej minucie Chemik wyrównał. W pole dośrodkował Mateusz Szałek, Jarosław Jóźwiak głową zgrał piłkę do środka a tam Sajewicz uderzeniem z woleja doprowadził do wyrównania. Marek Czerniawski (trener Chemika): Szczególnie po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić. To my nadawaliśmy ton meczowi. Natomiast druga połowa ułożyła się tak jak się ułożyła. Znowu tracimy przypadkową, samobójczą bramkę. Później tracimy kolejną bramkę bo Raków nas skontrował. I Raków przejął inicjatywę. Długo to nie trwało bo strzeliliśmy bramkę na 1:2. Strasznie zmienia się oblicze Rakowa, zaczyna grać spanikowany, piłka nie krąży od nogi do nogi tylko jest natychmiast wybijana. W końcówce nie warto grać na wybijanki tylko należy grać piłką, taka sytuacja przynosi przeważnie odwrotny efekt. Sami to kilka razy przeżyliśmy. Cieszę się, że strzeliliśmy bramki i z gry. Cieszę się ze słów trenerów przeciwników, że dobrze gramy piłką, że dobrze się ustawiamy. Przerwaliśmy złą passę ośmiu przegranych z rzędu. Niestety znowu zabrakło komunikacji. Ochal miał już prawie piłkę, powinien krzyknąć „Moja” a tak Krzyżanowski zapakował ją do bramki. Obaj zawodnicy zawalili. Leszek Ojrzyński (trener Rakowa): Pechowo stracone punkty, ale zasłużyliśmy na to. Graliśmy jak sieroty w naszym polu karnym. Zamiast zdecydowanie wybić piłkę, to próbowaliśmy wdawać się w jakieś pojedynki i to się zemściło. Trzeba grać od końca i trzeba grać ambitnie, a dziś nam tego zabrakło. Przeciwnik grał ambitnie, my mieliśmy swoje sytuacje, oni mieli swoje.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|