W dzisiejszym spotkaniu Klub Piłkarski Chemik Police wygrał na własnym stadionie z Zagłębiem Sosnowiec 1:0 (0:0). Bramkę na wagę trzech punktów w 75 minucie zdobył Arkadiusz Jarymowicz.

Choć oba zespoły mają swoje aspiracje - Chemik utrzymać się, Zagłębie awansować - to jednak mecz stał na słabym poziomie. Na plus można zaliczyć to, że na Siedleckiej stawiło się około tysiąca widzów.

Chemik: Wiśniewski - Krzyżanowski, Bieniek, Michał Szałek, Brzeziński, Stefaniak (46' Jóźwiak), Mateusz Szałek, Jarymowicz, Dutkiewicz (59' Jakuszczonek), Erlich, Sajewicz (90' Kargol)

Zagłębie: Masarczyk - Wróbel, Marek, Białek, Pajączkowski, Smolec (69' Ryndak), Dorobek, Szatan (69' Socha), Łuczywek, Myśliwy, Filipowicz

Statystyki (Chemik - Zagłębie):
Strzały celne: 5 - 7
Strzały niecelne: 4 - 7
Faule: 6 - 15
Żółte kartki: 2 - 1 (Jarymowicz, Jakuszczonek - Filipowicz)
Rzuty rożne: 1 - 12
Spalone: 1 - 6

Sędziowali: Bartosz Frankowski - Jacek Rogowski, Jakub Winkler - Jarosław Gryckiewicz (Kujawsko-Pomorski ZPN, Toruń)

Pogoda: słonecznie, 22 st. C

Widzów: 1000 (w tym 150 gości z Sosnowca, 45 wpuszczonych do sektora gości)

Bramki:
1:0 - 75 minuta - Arkadiusz Jarymowicz

Bohater spotkania: Mateusz Wiśniewski - po przeciętnych spotkaniach wreszcie pokazał, że może być godnym następcą Marcina Gumowskiego. W pierwszej połowie trzy znakomite interwencje zapobiegły utracie bramki, w drugiej również spisywał się poprawnie.

Przed meczem

Spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec zostało przez Policję zakwalifikowane jako mecz podwyższonego ryzyka. Główną przyczyną są animozje między kibicami Pogoni Szczecin i Zagłębia Sosnowiec. Władze klubu i Policja obawiały się konfrontacji między nimi, więc na mecz ściągnięto 160 policjantów, brygadę antyterrorystyczną i helikopter policyjny, który krążył nisko nad stadionem. Pojedynek jednak przebiegł spokojnie, jeszcze przed przerwą Policja przewidując ewentualne problemy postanowiła wyprawić gości w drogę powrotną do Sosnowca.

Spotkanie

Choć na Siedleckiej spotkały się zespoły z aspiracjami - Chemik do pozostania w lidze, Zagłębie do awansu - w pierwszej połowie z boiska generalnie wiało nudą. W pierwszym kwadransie zawodnicy Zagłębia co prawda strzelali na bramkę, jednak bardzo niecelnie. Na aut bramkowy wychodziły strzały Adriana Pajączkowskiego, Michała Wróbla i Michała Filipowicza. W 15 minucie zrobiło się groźniej gdy silnie pod poprzeczkę piłkę posłał Tomasz Łuczywek, znakomicie dysponowany Mateusz Wiśniewski przeniósł piłkę nad poprzeczką. Później zespoły nie wykorzystały rzutów wolnych z okolic pola karnego. Sprytne wystawienie piłki przez Piotra Smolca przerwał stojący z brzegu muru Michał Szałek, zaś dośrodkowanie Brzezińskiego na krótki słupek wylądowało w rękach Adriana Masarczyka, zamiast na nodze Mateusza Szałka.

W 26 minucie Wiśniewski ponownie dostał okazję do wykazania się. Strzelał Krzysztof Myśliwy, a bramkarz Chemika zbił piłkę w bok. Również dwa uderzenia Michała Filipowicza nie znalazły drogi do bramki, pierwsze przeleciało 'kilometry' nad bramką, drugie zaś wylądowało prosto w rękach Wiśniewskiego. Tuż przed przerwą zza pola karnego strzelał Tomasz Szatan, trafił jednak w słupek.

Siedem minut po przerwie Chemik powinien przegrywać 1:0. Lewą stroną do linii końcowej pociągnął Myśliwy, centra minęła Wiśniewskiego i trafiła do samotnego na środku pola karnego Piotra Smolca. Ten usiłował uderzyć z pierwszej piłki i mimo pustej bramki posłał ją... wysoko nad bramką poza boisko. Później bramkarz Chemika dwukrotnie łapał strzały Myśliwego i Filipowicza. W 65 minucie Chemik odpowiedział potężnym strzałem Mateusza Szałka obronionym jednak przez Masarczyka. W 70 minucie po dośrodkowaniu Arkadiusza Jarymowicza Michał Szałek głową podbił głową piłkę nad bramkarzem i Chemik przez chwilę cieszył się z prowadzenia. Niestety sędzia liniowy jakimś cudem dopatrzył się pozycji spalonej i główny nie uznał gola.

Podrażnieni Chemicy ruszyli do ataków i po chwili ponownie skierowali piłkę do siatki, tym razem już w prawidłowy sposób. Z lewego skrzydła podawał Sajewicz, piłkę przyjął wbiegający w pole karne Arkadiusz Jarymowicz. Kapitan Chemika zwodem położył obrońcę i sam na sam założył tzw. „siatkę” wychodzącemu z bramki Masarczykowi. Tuż przed końcem po wrzutce w pole karne przewrotką uderzał Bartłomiej Socha, jednak słabo i po koźle uderzona piłka wylądowała w rękach Wiśniewskiego. W doliczonym czasie gry błąd w komunikacji bramkarza Chemika z obroną sprawił, że szansę na wyrównanie dostał jeden z zawodników drugiej linii. Wiśniewski jednak z trudem naprawił błąd defensywy i piłka wylądowała na rzucie rożnym.

Marek Czerniawski (trener Chemika): Trzeba powiedzieć, że z przebiegu spotkania mecz na remis. Tutaj mecz wyrównany, Zagłębie miało kilka okazji, my mniej. Zawodnicy z Sosnowca nie wykorzystali swoich szans, natomiast cieszę się że Mateusz nabrał pewności i dobrze interweniował. W przeciągu spotkania swoimi wyjściami wprowadził trochę spokoju w naszą grę.

Janusz Kudyba (trener Zagłębia): Zdecydowanie nie był to mecz na remis. To było kuriozalne wykonanie w naszym wykonaniu, powinniśmy strzelić przynajmniej jedną bramkę. Były słupki, było kilka okazji. Nie wiem czy to kwestia psychiki, czy umiejętności. Mój zespół stworzył sobie tyle sytuacji, że przynajmniej jedna bramka dla nas powinna paść. Trzeba przyznać, że bramkarz Chemika bronił na dobrym poziomie, był pewnym punktem swojego zespołu.

�r�d�o: www.chemik.police.pl