Stracona szansa, ale nadal gramy
Hubertus przyjechał do Świerczyny jedynie w jedenastkę. Sprawiła to kolejna seria kontuzji oraz zwyczajna w amatorskim klubie rozbieżność interesów indywidualnych i klubowych. Tym niemniej dziwi tak duża ilość absencji u drużyny, która wciąż walczy o awans i to z pierwszej pozycji. Porażka z Drzewiarzem znów zredukowała szanse na to miejsce, lecz przecież, przynajmniej w teorii, jeszcze ich nie przekreśliła, gdyż przegrał także Wielim. Wiele zależy od determinacji piłkarzy, a tej, sądząc po postawie rezerwowych, w Hubertusie nie ma. Mecz kompletnie nie poszedł po myśli wicelidera.
Już w 9 minucie po świetnej akcji Romka Sztuby, Tomek Kopiszka nie zdołał z paru metrów pokonać bramkarza gospodarzy. Chwilę potem sędzia spotkania pan Lisowski nie uznał gola dla Drzewiarza, stwierdzając, że jego egzekutor Andrzej Mikulski trzymał w tej akcji za rękę obrońcę Hubertusa Kubę Rząsę. Awantura jaka wywiązała się po tej decyzji przyniosła 2 żółte kartki gospodarzom. Trzeba przyznać, że sędzia nie ugiął się pod presją agresywnych gospodarzy (piłkarzy, działaczy i kibiców) i sędziował mecz z klasą rzadko w okręgówce oglądaną.
Nie było to niestety dobry dzień Kuby Rząsy i po jego zagraniu ręką gospodarze objęli prowadzenie. Znakomitą okazję na wyrównanie zaprzepaścił w 20 minucie Mariusz Sztuba, lecz przy bitej z rzutu wolnego przez Romka Sztubę piłce, jak sam przyznał nie wiadomo czemu 'schował głowę'. Tymczasem 9 minut później jedna z chaotycznych, ale szybkich akcji Drzewiarza doprowadziła do stanu 2:0. Hubertus stopniowo wychodził ze świerkowej narkozy i do szatni wbił jeszcze gola z rzutu karnego. Druga połowa zaczęła się od ataków gości, jednak, mimo wielu sytuacji, bez bramkowych efektów. Zemściło się to po kontrze Drzewiarza, gdy wynik wzrósł znów na korzyśc Drzewiarza. Wprawdzie po ewidentnym karnym Romek Sztuba zmniejszył rozmiary porażki, lecz w ostatnich minutach Przemek Sokołowski, aż trzykrotnie ratował swój zespół od utraty bramki, za pierwszym razem fantastycznie piąstkując zmierzająca w 'okienko' piłkę. Reasumując to kolejny mecz, w którym wyższa kultura gry Hubertusa przegrywa z agresywną i bezpardonową walką o piłkę. Jednakże w tej grupie nadal jeszcze nie jest pozamiatane. Łatwiej ma Wielim, ale piła ciągle jest w grze. A ewentualne baraże? Północ ma lepszą kasę i układy, my mamy siebie. Bez tej naszej wewnętrznej siły nie stawimy czoła 'wypasionym' rywalom. relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|