6 punktów Płomienia w 48 godzin
Przed sobotnią konfrontacją z Mechanikiem Bobolice sytuacja kadrowa Płomienia Jeżyczki była z różnych powodów iście dramatyczna. Praca, urazy oraz wyjazdy spowodowały, że Płomień dysponował zaledwie trzynastoma zawodnikami i na boisko musieli wyjść (na własne ryzyko) zmagający się od czwartkowego spotkania w Rymaniu z poważnymi kontuzjami Piotr Jacewicz i Radosław Grzebień. Pierwsza część spotkania to bardzo wyraźna przewaga miejscowych. Osiągający wiosną bardzo dobre rezultaty Mechanik, w Jeżyczkach nie pokazał niczego wielkiego. Ich dorobek w tej odsłonie meczu, to zaledwie 2 celne, niegroźne strzały na bramkę Płomienia oraz trafienie po rykoszecie w zewnętrzną część słupka. Płomień z kolei zagrał po swojemu, czyli tradycyjnie bardzo nieskutecznie. 3 sytuacje sam na sam, 2 poprzeczki, każdorazowo ogromny 'kocioł' po rzutach rożnych oraz strzał głową z bliska Sławomira Miękusa w kapitalnym stylu wybroniony przez golkipera gości, to oprócz strzelonego gola, pozostałe zmarnowane szanse bramkowe gospodarzy. Miejscowi mimo tak dużej przewagi otworzyli wynik dopiero w 38 min. gry. Kapitalną asystą popisał się Przemysław Kaliszczak, a sytuację jeden na jednego z bramkarzem Mechanika wykorzystał Wojciech Bartkowiak.
W drugich 45 min. gry Mechanik próbował przejąć inicjatywę na boisku. Fragmentami ta sztuka grającym z wiatrem gościom nawet się udawała. Jednak każda ich próba uzyskania wyrównującego gola kończyła się na świetnie zorganizowanej defensywie Płomienia (w 4 wiosennych meczach na własnym boisku drużyna z Jeżyczek nie straciła jeszcze bramki). Bardzo trudno strzelić gola, gdy nie oddaje się ani jednego celnego strzału na bramkę rywala, a taka właśnie 'sztuka' przytrafiła się w drugiej połowie przyjezdnym. Płomień rozbijał ataki gości przed własnym polem karnym i wyprowadzał groźne kontry. Najlepiej w tym elemencie prezentowali się szybcy W. Bartkowiak oraz Paweł Borowski, ale pod bramką przeciwnika każdorazowo zabrakło im odrobiny spokoju. Najładniejszą akcję meczu przeprowadził prawy obrońca Płomienia Artur Włodarczyk, który w 59 min. zdecydował się na rajd przez całe boisko, po drodze mijając 4 rywali, na końcu oddając minimalnie niecelny strzał na bramkę gości. 240 sek. potem było już jednak 2:0 dla miejscowych. Gola w swoim stylu, po indywidualnej akcji i dryblingu z 3 przeciwnikami, strzałem z bliska zdobył Piotr Jacewicz. I pomyśleć tylko, że noga, którą Piotr strzelił gola jeszcze przed meczem, była tak opuchnięta, że nie chciała zmieścić się do piłkarskiego buta...
Warto jeszcze nadmienić o świetnej postawie dwójki zmienników, którzy weszli na boisko w końcowych fragmentach spotkania. Ogromny spokój i doświadczenie wniósł weteran Płomienia Andrzej Śmiech, który kapitalnie dyrygował grą drużyny w ostatnich 22 min. gry. Z kolei debiutujący w okręgówce Marcin Mordacz o mały włos nie wpisał się na listę strzelców. W doliczonym już czasie gry po rzucie różnym po jego strzale głową piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Mechanika. To była bardzo udana majówka dla beniaminka z Jeżyczek. Płomień w zaledwie 48 godzin zdobył 6 punktów i już nie jest kandydatem do spadku, a drużyną środka tabeli. Oby tak dalej. relacjďż˝ dodaďż˝: panisantor |
|