Jeżyczki znów remisowo
Tylko remis, czy aż remis? Takie pytanie można sobie zadać po spotkaniu Płomienia z Zefirem Wyszewo. Przed spotkaniem beniaminek z Jeżyczek taki wynik wziąłby w ciemno, jednak do 80 minuty, kiedy to dał o sobie znać, skądinąd bardzo dobry sędzia, Marcin Bojaryn, to miejscowi byli stroną przeważającą i częściej gościli pod bramką gości. Ale po kolei...
Płomień do tego spotkania przystąpił praktycznie w optymalnym zestawieniu (powrót do składu braci Mariusza i Roberta Jacewiczów) i od samego początku 'usiadł' na wyżej notowanego przeciwnika. Sygnał do ataku dał Przemysław Kaliszczak, który kapitalnym dośrodkowaniem w pole karne Zefira, narobił potwornego zamieszania, w konsekwencji czego jeden z obrońców gości o mały włos nie wpakował piłki do własnej siatki. Za moment w doskonałej sytuacji znalazł się najlepszy obecnie snajper drużyny z Jeżyczek, Wojciech Bartkowiak.
Jego mocne uderzenie z 7 metra ofiarną interwencją z linii bramkowej wybijają defensorzy z Wyszewa. Napór beniaminka ciągle trwał. Niebezpieczne strzały oddawali Sławomir Miękus, Mariusz Jacewicz oraz Piotr Jacewicz, ale ich uderzenia w dobrym stylu bronił Grzegorz Wysocki. Goście z kolei nastawili się na kontry. Dwukrotnie przed szansą na uzyskanie prowadzenia znalazł się Maciej Lenio. Za pierwszym razem jednak znacznie się pomylił, a za drugim piłka po jego uderzeniu zza pola karnego delikatnie musnęła poprzeczkę.
Druga odsłona przyniosła jeszcze więcej emocji. Gospodarze stworzyli kilka wyśmienitych okazji do otworzenia wyniku. Dwukrotnie sam na sam przed bramkarzem Zefira znalazł się W. Bartkowiak. Niestety za pierwszym razem przegrał pojedynek z G. Wysockim, a w drugim przypadku poślizgnął się na bardzo rozmokniętej tego dnia murawie i z interwencją zdążyli wyszewscy defensorzy. Następnie po rewelacyjnej dwójkowej akcji R. Jacewicza z Andrzejem Ciosmakiem, ten ostatni z ostrego kąta trafia w boczną siatkę. 'Szyper' miał jeszcze jedną świetną okazję bramkową, ale z bliska znacznie przeniósł piłkę nad poprzeczką przyjezdnych. Płomień idzie za ciosem. Uzyskuje przewagę, potwierdzoną serią rzutów rożnych, po których w polu karnym przyjezdnych dochodzi każdorazowo do niesamowitego zamieszania. Taka sytuacja trwa do 80 min. spotkania. Właśnie wtedy arbiter tego meczu, pan M. Bojaryn za druga żółtą kartkę usuwa z boiska za rzekomą grę na czas Pawła Borowskiego. W momencie gdy Płomień ostro podkręcił tempo i dążył do strzelania zwycięskiej bramki!!! Po tej decyzji z gospodarzy uszło powietrze, z kolei na frontalny atak zdecydowali się piłkarze Zefira. Udało im się zepchnąć miejscowych do bardzo głębokiej defensywy. Na nieszczęście dla nich natrafili tego dnia na świetnie dysponowanego golkipera Płomienia, który w samej końcówce dwukrotnie instynktownie wybronił nieprawdopodobne strzały i umiejętnie kierował grą całego bloku defensywnego swojej jedenastki. Gdy wybiła 90 min. spotkania wydawało się, że to już koniec emocji w tym meczu. Tak jednak nie było. Dość przypadkowo nastrzelony piłką zostaje M. Lenio w efekcie czego znajduje się sam na sam z Radosławem Grzebieniem. Bramkarz Płomienia jednak idealnie wyłuskuje futbolówkę napastnikowi gości, ten bez żadnego kontaktu z golkiperem miejscowych teatralnie upada w polu karnym, a arbiter... dyktuje 'wapno'. Taki błąd bardzo sympatycznego sędziego i to w ostatniej minucie spotkania!!! Ta decyzja bardzo zbulwersowała licznie przybyłych na ten mecz widzów. Spokojni za to byli sami zawodnicy Płomienia. Oni doskonale wiedzieli, że karny przeciw im drużynie rzadko kiedy kończy się golem. Także tym razem tradycji stało się zadość. Pechowym strzelcem okazał się Kamil Gładysz, a R. Grzebień wybronił trzeci rzut karny w trzecim kolejnym meczu (ostatni sparing z Iskrą Dretyń oraz dwa mecze mistrzowskie). Choć po części w tym przypadku zwyciężyła sprawiedliwość... Bardzo cieszy punk zdobyty z takim rywalem i w takich okolicznościach. Płomień jeszcze tej wiosny w lidze nie przegrał, niestety nie udało mu się również odnieść zwycięstwa. Najlepszym graczem beniaminka zdecydowanie Mariusz Jacewicz, który bardzo umiejętnie kasował ataki gości. Bardzo cieszy również świetna gra młodzieżowców. Kapitalne zawody rozegrał Robert Jacewicz, a zaledwie 17-letni Paweł Borowski, był obok M. Jacewicza najwaleczniejszym zawodnikiem na murawie. relacjďż˝ dodaďż˝: panisantor |
|