28 marca na boisku w Nowogardzie odbył się pierwszy mecz rundy rewanżowej sezonu 2008/2009, pomiędzy miejscowym Pomorzaninem a drużyną Mewy Resko. Goście na to spotkanie przyjechali bez kilku swoich podstawowych graczy: Deutera, Grygiela, Sochaja i Cichego. Mimo tego, spotkanie pokazało, że nawet bez nich Mewa potrafi uzyskiwać korzystne wyniki. Gospodarze, w swoim pełny składzie, byli żądni rewanżu za jesienną porażkę 1:0. Widać to było szczególnie w przedmeczowych zapowiedziach i komentarzach, w których zakładany był pogrom Mewy. Wszystko jednak zweryfikować miało boisko.
Równo o godzinie 15:00 sędzia rozpoczął zawody. Zgodnie z oczekiwaniami od pierwszych minut do ataku ruszyli gospodarze. Przez pierwszy kwadrans raz po raz próbowali oni swoich sił to prawą, to lewą stroną. Ich starania przerywane był jednak przez świetnie dysponowanych w tym dniu bocznych obrońców Mewy - Marcina Pawłowskiego i Michała Żurawika.

Podopieczni Andrzeja Kucharskiego skupili się na wybijaniu Pomorzanina z rytmu gry. Około 20 minuty spotkania pierwszą stuprocentową okazję mieli gospodarze. W sytuacji sam na sam lepszy okazał się jednak bramkarz z Reska. Chwilę później dogodną okazję zmarnowali przyjezdni. Piłkę z lewej strony boiska wrzucił Radek Cytowicz. W polu karnym zabrakło jednak komunikacji między Mariuszem Błaszczykiem i Klaudiuszem Wasiakiem, co spowodowało, że piłka została wybita przez obrońców. Ekipa z Reska w tym meczu swoich sił próbowała głównie w kontrataku, jednak piłki za każdym razem posyłane były albo za lekko albo za mocno. Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie zagroziła już poważniej bramce rywala.

Początek drugiej części spotkania to znów próba szybkich ataków Pomorzanina. Około 60 minuty po zagraniu z prawej strony boiska groźnie główkował napastnik z Nowogardu. Piłka jednak trafiła tylko w boczną siatkę. Nie minęło 5 minut, a kolejną znakomitą okazję zmarnowali gospodarze. Po zawahaniu jednego z obrońców, piłka dostała się pod nogi jednego z pomocników Nowogardu, ten jednak posłał ją minimalnie obok okienka bramki. Mewa na te dwie akcje odpowiedziała w sposób natychmiastowy. Rzut rożny wykonywał Arek Pawłowski. Do piłki zagranej na piąty metr wyszedł bramkarz gospodarzy, który niefortunnie jednak wypuścił ją z rąk. Sytuację próbował wykorzystać Marcin Pawłowski, ale Krupski w porę naprawił swój błąd. Około 75 minuty groźny strzał piłkarza Pomorzanina głową wybija Darek Kęsy. Dwie minuty później kapitalną interwencją popisuje się Tichanów, który nad poprzeczką przenosi strzał piłkarza gospodarzy. W rewanżu Arek Pawłowski próbuje swoich sił strzałem z odległości 20 metrów. Futbolówka jednak o milimetry mija bramkę Krupskiego. Chwilę później znów doskonałą sytuację marnują przyjezdni. Piłkę z boku dorzucił „Cyta”, niestety Marcin Czyż spóźnił się z zamknięciem akcji i jedyne co mógł zrobić, to zgrać ją głową do tyłu. Tam dopadł do niej młodszy z braci Pawłowskich, wystawił ją Mirkowi Pietrowskiemu, który jednak „minimalnie” posłał ją nad poprzeczką bramki gospodarzy. Sędzia przedłużył spotkanie o dwie minuty, jednak żadnej z drużyn nie udało się już zdobyć bramki.

Remis w tym spotkaniu zadowolił drużynę Mewy, która w dwumeczu z jednym z kandydatów do awansu zdobyła 4 punkty. Gospodarze myśląc o występie w wyższej klasie rozgrywkowej, powinni jednak lepiej wykorzystywać wypracowane okazje bramkowe.
Odnotować należy także sytuację z 15 minuty meczu. Na trybunach doszło do wielkich zamieszek, których przyczyną było ściągnięcie flagi. Flaga ta była w granatowo-bordowych barwach Pogoni Szczecin, z charakterystycznym gryfem na środku. Przyjezdni ze Szczecina postanowili sprawdzić, czy kibice z Nowogardu będą potrafili obronić flagę. Przez około 5 minut trwała walka, w której uczestniczyli kibice, piłkarze drużyny Pomorzanina oraz policja. Sędzia na ten czas przerwał zawody, ale o dziwo nie ukarał żadnego z piłkarzy z Nowogardu czerwonymi kartonikami za udział w bójce. Sprawa ta powinna być sprawdzona przez ZZPN, ponieważ sytuacja zagrażała także zawodnikom oraz kibicom z Reska.

�r�d�o: www.lksmewaresko.pl