W pierwszą sobotę lutego PSPS rozegrał swój kolejny mecz ligowy. Zawodniczki SMS Sosnowiec nie były faworytem tego spotkania, co więcej, wygrana gości byłaby wielką miłą niespodzianką dla kibiców w Sosnowcu. Na hali przy ulicy Siedleckiej pojawiły się tłumy fanów żółto-zielonych dziewczyn. Już paręnaście minut przed meczem słychać było bębny i trąbki naszych aktywnych kibiców. Tuż przed meczem spiker (nowy, nie zdziwiłbym się gdyby był brany na ostatnią chwilę, tak czy inaczej świetnie poradził sobie z prowadzeniem meczu, a nawet próbował skutecznie rozbawić kibiców) zapowiedział minutę ciszy za zmarłego założyciela klubu, po czym rozpoczęło się to piękne widowisko.


Pierwszy set rozpoczął się punktem dla policzanek. Kibicom, którzy oglądali poprzedni mecz na tej hali wzrosła nadzieja na obejrzenie dobrego widowiska (poprzednie spotkanie to mecz SMS'u Police, które przegrał 3:0). Obydwie drużyny szły łeb w łeb. Gra punkt za punkt toczyła się aż do wyniku 15:15. Drużyna przyjezdnych zaczęła tracić punkty. Nagłe załamanie w drużynie przyniosło gospodarzom dwupunktową przewagę. Przy stanie 17:15 trener gości poprosił o czas. Na nic to się nie zdało i kolejne dwie piłki także dla Chemika. 19:15. Znów trener z Sosnowca prosi o czas, tym razem SMS podjął walkę, ale także dużo stracił. Pierwsza piłka setowa przy stanie 24:17. Gościom udało się jeszcze odrobić dwie piłki, po czym poniosły porażkę. 25:19 i 1:0 w setach dla Chemika.
Drugi set rozpoczął się przyznaniem pierwszego punktu Policom. Co dziwniejsze bez żadnej akcji, po prostu na tablicy pojawiło się jedno oczko dla gospodarzy, sędziowie pewnie dopatrzyli się jakiegoś błędu. Kolejne dwie piłki także dla Chemika, goście zdobywają swój pierwszy punkt dopiero gdy było 3:1. Później znów większą inicjatywę przejawiała Policka drużyna, drugi punkt dla SMS'u padł przy stanie 6:1. Trener z Sosnowca prosił o czas dwa oczka wcześniej (5:1). Mamy 6:2 i następne dwie piłki dla Chemika, wynik 8:2 to kolejna prośba o czas dla gości. Na niewiele to się zdało. Chemik zdobywał punkt za punktem tracąc jakiś co jakiś czas, często ze swojego błędu. Nasze siatkarki zagrały tego seta jak natchnione, zaś SMS w ogóle się tu nie popisał. Druga piłka setowa to stan 24:14, szybkie wykończenie ostatniej piłki i mamy 2:0 w setach.


Trzeci set to także pierwszy punkt dla Chemika. Przy stanie 3:0 trener SMS'u obawiał się dalszej gry i kolejnej porażki, prosi o czas. O dziwo pomógł. SMSowi udało się zdobyć aż pięć piłek pod rząd. Wtedy o czas poprosił Mariusz Bujek. Przy stanie 6:6 Policzanki znów odpuściły i zaczęły tracić punkty. Przy wyniku 6:9 Chemik przestał grać jak świeża drużyna, wziął się w garść i zaatakował. Udało odrobić się stratę. Wystarczyło tylko czekać, aż SMS zacznie popełniać błędy. Tak się stało przy stanie 16:14, kiedy Chemik zdobył aż 8 piłek pod rząd. Wynik - 24:14. Podobnie jak w pierwszym secie dwa punkty na pocieszenie dla SMS'u i koniec meczu.


Mecz obfitował w załamania obu drużyn, więcej było ich po stronie Sosnowca. Policzanki świetnie potrafiły to wykorzystać, łykając punkt z punktem. SMS Sosnowiec miał w ten weekend do rozegrania aż dwa spotkania, drugie z równie silnym Policom - Piastem Szczecin. Prawdopodobnie dziewczyny rozłożyły swoje siły po pół na każdy mecz, co okazało się złym posunięciem, bo oba mecze przegrały 3:0. Już po godzinie kibice mogli opuścić halę śpiewając: "Kto wygrał mecz?! Chemik! kto?! Chemik! kto?! Chemik! Chemik! Chemik!!!



Źródło: www.chemikpolice.bloog.pl / własne