Chemik z kompletem punktów
Byliśmy zespołem lepszym, mieliśmy lepszą zagrywkę, a dzisiaj zadecydowała właśnie zagrywka – tak podsumował wynik premierowego meczu w nowym sezonie szkoleniowiec Chemika Police Mariusz Bujek. Jego podopieczne spotkały się na własnym parkiecie z beniaminkiem – Remagum MOSRIR Mysłowice, zespołem, który znalazł się w gronie pierwszoligowców z powodu wycofania się z rozgrywek Skry Bełchatów. Jak się okazało szczególnie w pierwszych dwóch setach, przyjezdne były groźnymi przeciwniczkami. Nerwowo poczynające sobie gospodynie z trudem zdobywały kolejne oczka.
Pierwsza odsłona meczu to huśtawka nastrojów, jaką swoim licznie przybyłym fanom zgotowały dziś policzanki. Nerwowo było przede wszystkim w końcówce partii. Do tego momentu szkoleniowiec gospodyń miał sporo pretensji do swoich zawodniczek, między innymi o słabą grę blokiem. Przy stanie 19:21 na boisko weszła Natalia Matusz, której zadaniem było zaserwować mocno, celnie i skutecznie, tak by w końcu sprawić problemy w przyjęciu rywalkom. Jak się po chwili okazało, z zadania Matusz wywiązała się znakomicie. Chemik zdobył trzy punkty z rzędu i wyszedł na prowadzenie 22:21. Chociaż rywalki zdołały zremisować, szalę zwycięstwa na korzyść Chemika przechyliła Ewa Kwiatkowska, najpierw po udanym ataku ze środka, a następnie pojedynczym bloku. Początek drugiego seta zwiastował łatwe zwycięstwo policzanek. Z dobrej strony pokazała się Magdalena Soter, kilka razy efektownie uderzając z krótkiej. Prowadzenie 3:1 Chemik jednak szybko roztrwonił. Co więcej z każdą minutą gra policzanek była coraz gorsza i okraszona całą masą błędów w każdym podstawowym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Przyjezdne za to bardzo dobrze przyjmowały i kończyły konstruowane przez siebie akcje. Na nic zdały się starania trenera, który dokonał kilku roszad w składzie. Policzanki przegrały do 20, a mogło być gorzej zważywszy na siedmiopunktowe prowadzenie Mysłowic w środkowej części seta. Kolejne partie miały mieć inne oblicze. Dobrą postawę gospodyń zapowiadał as serwisowy Kwiatkowskiej na 1:0 w trzecim secie. Kilka chwil później również Monika Bryczkowa pokazała, że znakomicie potrafi radzić sobie w polu zagrywki. Jej as dał policzankom 9 punkt przy 6 rywalek. Festiwal gospodynie dopiero zaczynały. Jak się okazało Bryczkowska zagrywała do 15 punktu, a wtórowały jej koleżanki zarówno w obronie jak i ataku. Zdobytą, bardzo dużą przewagę, nie sposób było zmarnować. W zwycięskiej do 13 partii formą błysnęła także nowa rozgrywająca Chemika - Katarzyna Ciesielska. Niespodziewanie, bo aż do 20 punktu czwartego seta losy spotkania były niewiadomą. Siatkarki jednej, jak i drugiej ekipy toczyły dość wyrównany bój. Wyraźny sygnał do podkręcenia tempa dała w końcówce grająca z szóstym numerem na koszulce Chemika – Marta Wellna. Jej atomowe uderzenie z prawej strony w żaden sposób obronione być nie mogło. W kolejnej akcji policzanki zagrały krótką, czyli swoją mocną bronią w tym spotkaniu. Mecz zakończył serwis Kwiatkowskiej, który w trybuny odebrała jedna z przyjmujących Mysłowic. Zwycięstwo do 20 jak najbardziej zasłużone. Po meczu zadowolenia z kompletu punktów nie krył szkoleniowiec Mariusz Bujek, chociaż przyznał, że pierwsze partie do udanych zaliczyć nie można: To są nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy. Wydaje mi się, że jakby dziewczyny wcześniej otrząsnęły się z tych nerwów to byśmy wygrali szybciej, no ale niestety takie są kobiety i nic na to nie poradzę. własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|