Porażka na własne życzenie
Jak można przegrać mecz będąc zdecydowanie lepszym pokazali wałeccy oldboje w sobotnie popołudnie na łobeskim stadionie. Ale jeżeli z kilku stuprocentowych okazji wykorzystuje się zaledwie jedną to pretensje można mieć tylko do siebie.
Bez punktów wracali z Łobza wałeccy oldboje, którym w trzeciej kolejce przyszło się zmierzyć z kolegami ze Światowida. A można było spokojnie wygrać! Niestety zabrakło cierpliwości i dokładności, szczególnie w zagraniach pod bramką przeciwnika. No i ta indolencja strzelecka. Jeżeli w meczu wyjazdowym z dobrym rywalem stwarza się kilka stuprocentowych okazji a wykorzystuje się zaledwie jedną, to do domu wraca się na tarczy. Wspaniała pogoda i jeszcze lepsza murawa łobeskiego stadionu sprzyjała dobrej grze. Pierwsze 45 minut to nasza zdecydowaną przewaga, mogliśmy prowadzić nawet kilkoma bramkami, a do szatni zeszliśmy przy stanie 0:1! Już w 5 minucie Krzysiek Smodis urwał się obrońcom gospodarzy i pewnie strzelił do siatki. Sędzia dopatrzył się spalonego i gola nie uznał. Po pięciu minutach Mariusz Muszka miał sytuację z kategorii tych stuprocentowych, gdzież tam, trzystuprocentowych! Strzał z kilku metrów po tzw. długim rogu minął jednak bramkę gospodarzy. Kolejną okazję miał Piotrek ,,Wichura" Przyłoga, który przegrał pojedynek w sytuacji sam na sam z golkiperem Światowida. W 25 minucie zamiast prowadzenia 3:0 było 0:1. Po dośrodkowaniu z naszej lewej strony w piłkę nie trafił Leszek Bułakowski a Janusz Skrobiński z 6 metrów bez problemów pokonał naszego bramkarza. Po paru minutach otrząsneliśmy się z szoku, znowu graliśmy swoje ale brakowało ostatniego celnego podania. Druga połowa zaczęła się dla nas rewelacyjnie. Trzy podania i gol! Akcję zainicjował Muszka, potem Jacek Rutkowski prostopadłym podaniem znajduje w szesnastce Sławka Jabłońskiego, a ten wyprzedza obrońców i strzela pewnie do siatki. Staraliśmy się pójść za ciosem, ale szanse na kolejne bramki zmarnowali Jacek Rutkowski, Krzysiek Smodis i Tomek Iłowiecki. Na kwadrans przed końcem meczu tracimy gola po typowej kontrze. Przy tej akcji zabrakło w naszym zespole asekuracji, bo po zablokowaniu dośrodkowania przez Piotrka Przyłogę piłka odbiła się przypadkowo od napastnika gospodarzy a Wojtek Krakus z kilkunastu metrów dał prowadzenia miejscowym. Nam remis, a nawet zwycięstwo mógł dać Tomek Iłowiecki. W 80 minucie zabrakło komunikacji, bo Iłek nie zauważył znajdującego się w idealnej sytuacji Zygi Pisały i po prostu zgarnął mu piłkę. Pięć minut później pechowy tego dnia Iłek strzelając głową z kilku metrów minimalnie chybił. Miejscowi mogli za chwilę podwyższyć wynik, ale ,,Wichura" wybił piłkę z linii bramkowej po niepewnej interwencji Darka Michalika. Ostatecznie gospodarze dowieźli zwycięstwo do końca i zainkasowali pierwsze punkty. Może i grali ciut wolniej od nas, ale za to z głową a skuteczności tylko im pozazdrościć. www.bukowina.futbolowo.pl relacjďż˝ dodaďż˝: kpt |
|