Tylko i...aż remis
Na boisku wałeckiego Ośrodka Przygotowań Olimpijskich zmierzyły się w sobotnie popołudnie zespoły miejscowej Bukowiny i Olimpu Złocieniec.
W emocjonującym, ale stojącym na słabym poziomie meczu padł niespodziewany remis. Zdecydowanym faworytem byli gospodarze. Goście w rozmowach przedmeczowych nie przejawiali większej wiary w zwycięstwo, wręcz przeciwnie, obawiali się pogromu. Może i byłby pogrom, ale w mojej ocenie rękę na pulsie trzymał sędzia (nota bene ze Złocieńca!). W 60 minucie kapitan Bukowiny - Wiesiek Powalisz został ukarany czerwoną kartą. Na szczęście koledzy z drużyny zmobilizowali się i grając prze 30 minut w osłabieniu potrafili strzelić gola i uratowali skórę winowajcy. Olimp przez cały mecz oddał trzy celne strzały na wałecką bramkę (w tym jeden z karnego) i zdobył dwie bramki. Gospodarze prowadzenie objęli w 30 minucie, kiedy to Zyga Pisała strzelał głową po centrze z wolnego Piotrka Przyłoi, a odbitą przez bramkarza piłkę z kilku metrów do bramki skierował Krzysiek Smodis. 10 minut później było już 1:1, bo wtedy z kolei nie popisał się wałecki golkiper, puszczając z 35 metrów ni to strzał, ni to dośrodkowanie. Drugie 45 minut to zdecydowana przewaga wałczan, mimo że przez 30 minut grali w osłabieniu. Bukowina mogła objąć prowadzenie w 75 minucie, kiedy to Krzysiek Smodis w sytuacji sam na sam z obrońcą gości nie zdecydował się na rajd i poczekał na Tomka Iłowieckiego, którego strzał musnął tylko poprzeczkę. Za chwilę było już 2:1 dla gości, bo kontrowersyjnego karnego (za rękę Leszka Kisielewicza) wykorzystali oldboje złocienieccy. Gospodarze zaatakowali jeszcze, wyrównali na kilka minut przed końcem meczu (strzelał głową Jasiu Miszczak po dośrodkowaniu Mariusza Muchy), a nawet mogli wygrać! Już w doliczonym czasie strzał popularnego Muszki wylądował na poprzeczce! Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności tego meczu wydaje się, że z taką grą pobyt Olimpu w I lidze będzie tylko epizodem, a Bukowina będzie się jednak liczyć w walce o podium. relacjďż˝ dodaďż˝: kpt |
|