Gwardia - Drawa 0:2
Piłkarze Gwardii popełnili dwa błędy, które kosztowały ich stratę dwóch bramek i doznali pierwszej przed własną widownią porażki. Zespołem, który "odczarował" stadion Gwardii okazała się jedenastka Drawy Drawsko Pomorskie. Pierwsze minuty spotkania nie zapowiadały dramatu koszalinian. Gwardziści, dysponując wyrównanym składem, dość szybko uzyskali optyczną przewagę. Drawa jednak mądrze się broniła.
W 25. minucie jej defensywa popełniła jednak błąd. Po rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu Romana Grodzickiego piłkę głową uderzył Tomasz Chrupałła. Gwardyjski stoper próbował przelobować Roberta Piłata, ale ten doświadczony golkiper popisał się dużą sprawnością i zdołał wybić futbolówkę poza boisko. W 38. minucie Chrupałła zademonstrował niefrasobliwość i podał piłkę wprost do Damiana Korczyńskiego. Napastnik Drawy chyba nieco zaskoczony tym prezentem nie zdołał jednak strzelić gola. Tuż przed przerwą, to gospodarze mieli wyśmienitą do zdobycia gola sytuację. Nigeryjski napastnik Nwobi Michael Chinedu znalazł się sam na sam z Piłatem. Nie wytrzymał jednak presji i zamiast spokojnie wejść w pole karne, huknął zza "16". Strzał był przedni, ale minimalnie niecelny. Piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Po zmianie stron nadal atakowali gwardziści. W 54. minucie Chrupałła sfaulował Kiełbasę. Do oddalonej od bramki Rafała Mamrota ok. 20 metrów piłki poszedł Piotr Kibitlewski. Pozyskany z Lecha Czaplinek pomocnik słynie z precyzyjnych uderzeniem. Teraz o tym jak potrafi uderzać przekonali się koszalinianie. Kibitlewski posłał piłkę tuż nad murem. Zasłonięty Mamrot nieco spóźnił się z interwencją, a mierzona piłka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i wylądowała w bramce. Strata gola podrażniła gwardzistów. Ruszyli z furią na przeciwnika. - Graj piłką. Nie cofamy się. Siedzimy na nich - grzmiał z ławki Mirosław Świrko, trener Gwardii. Wszystko na nic. Gospodarze razili przede wszystkim dokładnością rozegrania piłki. A gdy już udawało im się rozegrać dobry atak, gracze z Drawy zdecydowanym wejściem przerywali zagrożenie. Z wolnych uderzał Roman Grodzicki. W sobotę nie dane mu było jednak trafić. Koszalinianie atakowali bez opamiętania i zemściło się to już w doliczonym czasie gry. Drawa po przerwaniu akcji gwardzistów przeprowadziła skuteczny kontratak. Wprowadzony w drugiej części na plac gry rosły napastnik, Artur Kapeliński najpierw zostawił w tyle dwójkę gwardyjskich obrońców, a następnie wygrał pojedynek z Mamrotem i ustalił wynik meczu. - Liczyliśmy na remis, a z Koszalina wywozimy komplet punktów - cieszył się po meczu Andrzej Pedrycz, trener Drawy. źródło gk24.pl relacjďż˝ dodaďż˝: kowalbewuo |
|