Wysoko, choć z problemami
Piłkarze Pogoni powinni byli dziś wygrać efektownie i bez większych problemów, ich przeciwnikiem była bowiem jedna z drużyn zamykających tabelę II ligi.
Okazało się jednak, że co łatwo przychodzi w teorii, w rzeczywistości nie zawsze idzie zgodnie z planem. Podopieczni Piotra Mandrysza prowadzenie objęli szybko, pokonując bramkarza gości już w szóstej minucie. Później na boisku dominowała nuda, niezliczona ilość spalonych wskazywanych przez sędziego bocznego, brak zdecydowania w szeregach gospodarzy i bezsensowne dryblingi w polu karnym, które przełożyły się na ilość straconych okazji na podwyższenie prowadzenia. Seryjnie szczęścia nie miał strzelec pierwszego gola Maciej Ropiejko, który przy kolejnych próbach musiał uznawać wyższość strzegącego bramki gości Filipa Skory, bądź zwyczajny brak szczęścia. Kibice Pogoni odetchnęli z ulgą dopiero w 84 minucie, wówczas golkiper gości skapitulował po raz drugi. Ostatecznie Portowcy wygrali dzisiejsze spotkanie wysoko, bo aż 3:0, po raz szósty z rzędu zdobywając komplet punktów. W pierwszych minutach po gwizdku arbitra, rozpoczynającym spotkanie gra toczyła się głównie na połowie Portowców. Można powiedzieć, że granatowo - bordowi czekali na odpowiednią okazję. Sygnał do ataku dał Tomasz Parzy, który idealnie podał do wychodzącego na dogodną pozycję Ropiejki, szybszy od napastnika miejscowych okazał się jednak bramkarz gości i nawet kolejne próby skierowania piłki do bramki w ogromnym zamieszaniu nie przyniosły efektu. W szóstej minucie ponownie dał o sobie znać duet Parzy - Ropiejko, tym razem jednak popularny "Ropiej" zdołał dopaść do równoległego do lini końcowej boiska podania "Parzola" i będąc w sytuacji sam na sam skierował piłkę do bramki. Victoria, mimo utraty gola nie zamierzała się poddać, napór gości rósł. Strzały Kujawki, Kardasza czy Rogóża, były groźne aczkolwiek niecelne. Zwłaszcza ten ostatni był blisko pokonania Binkowskiego. Portowcy przebudzili się dopiero w 22 minucie. Wówczas to wolny z 25 metrów po faulu Poznańskiego na młodym Wólkiewiczu egzekwuje Biliński, piłkę łapie jednak Skory. Chwilę później po ładnej akcji futbolówka wpada do siatki gości, ale arbiter dopatruje się spalonego. W 26 minucie zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, jednak piłka dograna przez Mądrzejewskiego nie trafiła wprost pod nogi Rogóża i ani on, ani próbujący szczęścia jego koledzy nie zdołali wyrównać. Pięć minut przed końcem pierwszej odsłony meczu ponownie w dogodnej sytuacji Pogoń. Sobczyński podaje do Ropiejki, który lewą stroną przedostaje się pod bramkę Victorii, będąc w niefortunnym położeniu posyła piłkę za plecy Kowala, dopada do niej Wólkiewicz, który bez chwili wahania decyduje się na strzał. Na posterunku jest jednak golkiper z Koronowa. Po przerwie Pogoń ze zdwojoną siłą ruszyła do ataków, jednak nadal Portowcy nie mogli znaleźć sposobu na podwyższenie rezultatu. W 60 minucie ponownie byli blisko, ale bez efektu. Woźniak, Ropiejko i Sobczyński bez powodzenia. W 66 minucie dał znać o sobie Rogóż, ale jego silny strzał zatrzymał się na bocznej siatce, choć z różnych perspektyw boiska mogło wyglądać na to, że piłka wpadła do bramki. Chwilę później kontra Wólkiewicza, podanie do Ropiejki i dwojący się i trojący dzisiaj zawodnik strzela zbyt lekko żeby zaskoczyć Skorę. Uaktywnia się także Filip Kosakowski, który po przerwie zmienił niewidocznego w tym spotkaniu Kowala. Arbiter odgwizduje jednak spalonego, a później "Kosa" nie zdołał opanować piłki w sytuacji sam na sam. W 81 minucie niepotrzebne zabawy z piłką Portowców w polu karnym kończa się dobitką Sobczyńskiego, która jednak wędruje ponad poprzeczką bramki. Kiedy już kibice zastanawiali się nad tym czy te wszystkie niewykorzystane sytuacje, w myśl popularnego piłkarskiego przysłowia nie zemszczą się na gospodarzach, piłka w końcu znalazła drogę do bramki. Do futbolówki bitej z rzutu rożnego egzekwowanego przez Rydzaka nadbiega Parzy i ładnym, zdecydowanym strzałem umieszcza piłkę w siatce. Chwilę później ponownie w roli głównej Ropiejko, ale tym razem w sytuacji sam na sam strzela w bramkarza a potem nie zdołał opanować futbolówki. Wynik meczu w 90 minucie ustala Marcin Woźniak, który lobuje Skorę. Pogoń wygrywa zasłużenie, ale nie w takim stylu, jakiego byśmy oczekiwali. Przed Portowcami dwa tygodnie roztrenowania i z pewnością długo wyczekiwane urlopy. Czy wiosna granatowo - bordowi podtrzymają dobrą passę i awansują o klasę wyżej, na te pytania odpowiedź uzyskamy dopiero za kilka miesięcy. własne relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|