Trzeci remis Chemika
Poprzednie dwa spotkania Chemika Police rozgrywane przy ulicy Siedleckiej zakończyły się kompromitującymi porażkami 2:5 (Nielba) i 0:3 (Gawin). Nic dziwnego, że podopieczni trenera Czerniawskiego przede wszystkim starali się nie stracić głupiej bramki. I w meczu z Unią Janikowo przez pełne 90 minut wychodziło im to bardzo dobrze. Przy odrobinie szczęścia mogli nawet wygrać mecz.
Chemik POLICE: Wiśniewski - Brzeziński, Szałek J., Szałek M., Bouba, Muskała, Miśta, Krzyżanowski (81' Jóźwiak), Echaust (71' Jakuszczonek), Jarymowicz, Ciołek (57' Sajewicz) Unia: Wróbel - Warczachowski, Wincel (46' Chmielecki), Wrzesiński, Nowarczyk, Mysiak, Filipek (74' Łukomski), Kalinowski, Nowosielski, Tarnowski, Ślifirczyk Statystyki (KP - Unia): Strzały celne: 4 - 4 Strzały niecelne: 4 - 5 Faule: 12 - 19 Żółte kartki: 2 - 4 (Bouba, Ciołek - Wrzesiński, Slifirczyk x2, Filipek) Rzuty rożne: 1 - 3 Spalone: 2 - 1 Sędziowali: Janusz Gierczyński - Eugeniusz Grzesiak, Marcin Oleszak - Przemysław Gruszkiewicz (Wielkopolski ZPN) Pogoda: zachmurzenie, 18 st. C Widzów: 150 Pierwszy atak w spotkaniu wyprowadzili gospodarze. W pole karne dośrodkował Artur Echaust jednak minimalnie za szybko i główki z nabiegu na 6-9 metrze nie doszedł Rafał Krzyżanowski. Chwilę później Marcin Tarnowski sfaulował przed polem karnym Arkadiusza Jarymowicza. Do rzutu wolnego podszedł Przemek Ciołek jednak posłał piłkę ponad bramką. Dwie minuty później Mateusza Wiśniewskiego strzałem z dystansu usiłował zaskoczyć Krzysztof Filipek, strzał niecelny. W 12 minucie z ostrego kąta strzelał Łukasz Kalinowski, Mateusz Wiśniewski obronił strzał, natychmiast do dobitki ruszył Tarnowski jednak piłka minęła minimalnie bramkę policzan. Kwadrans po rozpoczęciu spotkania Przemek Ciołek zagrał do wbiegającego lewą stroną w pole karne Leszka Muskały, niestety centra wylądowała za bramką. W 25 minucie po podaniu Piotra Nowosielskiego na bramkę minimalnie niecelnie uderzył Filipek. Dwie minuty później z lewej strony pod końcową linią Ciołek odepchnął Mateusza Nowaczyka, po czym wycofał na 8 metr do nabiegającego Muskały. Ten uderzył natychmiast na bramkę, jednak piłka w minimalnej odległości minęła poprzeczkę. Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic godnego uwagi. Po przerwie w pole karne zagrał Łukasz Kalinowski, zaś na bramkę strzelał Nowosielski. Mateusz Wiśniewski bez problemu łapie piłkę. Również cztery minuty później strzał Łukasza Ślifirczyka nie stanowił problemu dla bramkarza Chemika. W 62 minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, najpierw Ślifirczyk wślizgiem zaatakował Wiśniewskiego i sam boleśnie odczuł konsekwencje tego zagrania. Zanim opuścił boisko zdołał zobaczyć żółtą kartkę za niebezpieczny atak na bramkarza. Gdy próbował wrócić na boisko uczynił to bez zgody sędziego w niewłaściwym miejscu, za co sędzia „nagrodził” go drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną. Chwilę później do piłki zagranej za linię obrony Chemika ruszył Mateusz Wiśniewski oraz Piotr Nowosielski. Nowosielski co prawda był szybszy do piłki to poza strzałem prosto w stojącego w narożniku pola karnego bramkarza nie był w stanie nic zrobić. O ile do 62 minuty Unia momentami przeważała na boisku, o tyle po 62 minucie Chemik coraz bardziej naciskał. W 68 minucie Marek Sajewicz podał z linii pola karnego do wbiegającego prawą stroną Rafała Krzyżanowskiego, ten niecelnie strzelił na bramkę. W kolejnych minutach policzanie jeszcze parokrotnie atakowali jednak nie byli w stanie stworzyć klarownej sytuacji do zdobycia gola. W 83 minucie Unia wyprowadziła pierwszą od czerwonej kartki kontrę, jednak centra Nowosielskiego przeszła przez pole karne. Dwie minuty później Leszek Muskała strzelał zza pola karnego, piłka o centymetry minęła poprzeczkę. W ostatniej akcji z rzutu wolnego z ponad 30 metrów strzelał Kalinowski jednak nie pokonał Wiśniewskiego. W ostatniej groźnej akcji meczu Michał Wróbel zdołał jeszcze obronić trudny strzał w rzutu wolnego i chwilę później sędzia spotkania zakończył spotkanie. Zbigniew Kieżun (trener Unii): Niezasłużony remis. Niestety tak musieliśmy grać, Police murowały się całą jedenastką i liczyły na jakiś ochłap tylko żeby strzelić. No i w końcówce prezent był Ślifirczyk znacznie osłabił nasz zespół. Oba zespoły miały swoje sytuacje, my mieliśmy trzy klarowne sytuacje. Co do Ślifirczyka to dramat jakiś, nie mam żadnych pretensji do sędziego. Zawodnik nie miał prawa wchodzić na boisko, zawodnik nie zrozumiał sytuacji i osłabił w taki głupi sposób zespół. Marek Czerniawski (trener Chemika): Do momentu gdy wyleciał Ślifirczyk był to dość wyrównany mecz. Remis byłby sprawiedliwy. Jednak później mam niedosyt, przycisnęliśmy i zagraliśmy na prawdę poprawnie. Wydaje mi się, że dzisiaj zagraliśmy najbardziej poprawne taktycznie spotkanie. Z zespołem, który w mojej opinii był najlepszy z tych z którymi graliśmy. Mam nadzieję, że nadal będziemy grać tak samo konsekwentnie taktycznie. Największym mankamentem naszej drużyny są niecelne podania. I najgorsze jest to, że wywalczamy piłkę jednak tracimy piłkę i nie gramy kontr. Najgorsze jest to, że po niecelnych podaniach przeciwnicy sami wyprowadzają kontrę. www.klubpilkarski.police.pl relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|