Pogoń wygrywa na inauguracje
-Gdybyśmy nie wygrali to pewnie byłbym antybohaterem, ale skoro wygraliśmy to może jestem takim malutkim bohaterem. Wiadomo jednak, że cała drużyna grała i cała zasługuje na uznanie.- powiedział po spotkaniu Pogoń - MKS Kluczbork Maciej Ropiejko, który zaraz po zdobyciu w 81 minucie gola został ukarany drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną. - Emocje troszeczkę mnie poniosły i podniosłem koszulkę, na pewno w kolejnym meczu tego błędu nie powtórzę - zapewniał szczęśliwy strzelec bramki, która dała Portowcom trzy punkty.
Piękna pogoda w sobotnie popołudnie sprawiła, ze na meczu inaugurującym drugoligową wiosnę zameldowało się pięć tysięcy ludzi. - Jestem zaskoczony, że przyszło tylu kibiców - stwierdził Piotr Mandrysz. - Może wrócą stare, dobre czasy. - marzył szkoleniowiec granatowo - bordowych. Przed gwizdkiem sędziego, rozpoczynającym spotkanie minutą ciszy uczczono pamięć byłych piłkarzy Pogoni Claudio Milara i Jerzego Hawrylewicza. Pierwsza połowa nie spełniła jednak oczekiwań. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Najlepsza miała miejsce w 26 minucie, kiedy to po akcji Piotra Komana i Ropiejki ten pierwszy z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę. Po przerwie na boisku działo się już znacznie więcej. Atmosferę na stadionie podgrzewał dodatkowo swoimi dość kontrowersyjnymi decyzjami arbiter. Pod bramką Krzysztofa Stodoła zakotłowało się już w 49 minucie. Wówczas to jeden z zawodników gości dotknął piłki ręką w polu karnym, ale sędzia nie zdecydował się odgwizdać jedenastki. Chwilę później Ropiejko zostaje ukarany żółtym kartonikiem za próbę wymuszenia rzutu karnego. W 56 minucie Piotr Sobotta posłał piłkę nad poprzeczką. Od tego momentu na murawie królowała już tylko jedna drużyna. Portowcy raz po raz przedzierali się pod bramkę gości. Aktywny był zwłaszcza Marcin Woźniak. W 81 minucie kibice mogli odetchnąć, Ropiejko znalazł się w polu karnym i strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi gości. - To był bardzo ciężki mecz - ocenił spotkanie debiutujący w Pogoni Piotr Petasz. - Co innego gra w sparingu, a co innego w lidze. Z mojej perspektywy biliśmy głową w mur i w końcu udało się nam ten mur przebić. Na początku było dużo nerwowości w naszych poczynaniach. własne relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|