Lech na czworakach
Pogoń Szczecin była dziś po prostu znakomita w Poznaniu. W zaległym spotkaniu Portowcy zdemolowali Lecha 4:0 i awansowali na trzecią lokatę w tabeli. Szczecinianie powtórzyli tym samym wynik z 7 marca 1976 roku, czyli najwyższe zwycięstwo w Poznaniu. Jeszcze kilka meczów temu szczecinianie byli krytykowani za swoją postawę. Dziś Kosta Runjaić i jego piłkarze pokazali, że zostali za szybko skreśleni. Choć rok 2020 zdominowała pandemia, przez co pożegnamy go z pewną ulgą, to możemy nieco żałować, że się kończy patrząc na to jak rozkręcają się Portowcy.
Środowe odrabianie zaległości rozpoczęło się znakomicie dla Pogoni. Gospodarze zgubili na prawej stronie Kamila Drygasa, który wpadł w pole karne i posłał mocne podanie przed bramkę. Tam źle interweniował Thomas Rogne. Norweg niefortunnie wybijał piłkę, która odbiła się od słupka i wpadła do bramki Lechitów. Gospodarze nie spuścili głów. W 4. minucie Jakub Kamiński podał Mikaela Ishaka. Ten uderzył bez przyjęcia z bliskiej odległości, ale świetnie między słupkami spisał się Dante Stipica. Gra Dumy Pomorza mogła się podobać. Szczecinianie mądrze rozgrywali piłkę, a gospodarze nie potrafili sforsować ich defensywy. W 23. minucie ładną indywidualną akcję przeprowadził Sebastian Kowalczyk. Zawodnik Pogoni łatwo przedostał się w szesnastkę Lecha, ale jego strzał pewnie obronił Filip Bednarek. Miejscowi odpowiedzieli składną akcją, którą uderzeniem w środek bramki wykończył Jakub Moder. W 35. minucie piłka znów wylądowała w bramce Lecha, jednak tym razem arbiter gola nie uznał. Słusznie, ponieważ Luka Zahović był na ewidentnym spalonym. Pięć minut później gości nie zatrzymał już nikt. Kacper Kozłowski wzorowym podaniem uruchomił Sebastiana Kowalczyka. Ten w książkowy sposób wykończył sytuację sam na sam i było 2:0. W 44. minucie zapachniało kolejnym golem. Luka Zahović był faulowany, lecz sędzia puścił grę dalej. Santeri Hostikka nie wykorzystał jednak swojej okazji i uderzył obok słupka. Arbiter wrócił do faulu na Luce Zahoviciu. Po analizie VAR, Lech zaczął grę od własnej bramki, a Đorđe Crnomarković pozostał z tylko żółtą kartką. To nie był koniec emocji przed przerwą. W doliczonym czasie gry serbski obrońca Kolejorza sfaulował we własnym polu karnym Sebastiana Kowalczyka i arbiter wskazał na jedenasty metr. Z wapna nie pomylił się Kamil Drygas, a wynik zmienił się na 3:0.
Kolejorz od ostrzeżenia rozpoczął drugą połowę. Jakub Kamiński dość szczęśliwie przedarł się przed bramkę Pogoni, ale jego celny kapitalnie obronił Dante Stipica. W 54. minucie poszukali okazji na gola numer 4. Mocne uderzenie Michała Kucharczyka z kłopotami złapał Filip Bednarek. Szczecinianie nieco się cofnęli, lecz Kolejorz nie dominował na boisku. W 61. minucie znów było gorąco pod bramką Lecha. Po rzucie rożnym do piłki doszedł Kamil Drygas, lecz jego strzał w środek bramki pewnie wyłapał golkiper Kolejorza. Czas płynął, a miejscowi nie mieli żadnego pomysłu na przebicie się przez szczecińskie zasieki. W 76. minucie zza szesnastki potężnie huknął Damian Dąbrowski, ale piłkę pewnie zatrzymał bramkarz Lecha. Kolejorz zdołał trafić do bramki Pogoni kilka minut później, lecz Mohammad Awwad był na ewidentnym ofsajdzie. Wysoki pressing i waleczność w zespole ze Szczecina mogły imponować. Honor Lecha próbował ratować Tymoteusz Puchacz. Najjaśniejszy punkt słabego Kolejorza mocno uderzył z ostrego kąta, ale znów świetny w bramce był Dante Stipica. Duma Pomorza swój wzorowy występ ukoronowała jeszcze jednym trafieniem. Już w doliczonym czasie gry gospodarze znów pogubili się we własnym polu karnym. Ten chaos opanował Tomás Podstawski, który silnym strzałem pokonał Filipa Bednarka. To trafienie odznaczało, że Kolejorz po 16 latach przegrał u siebie w rozmiarze 4:0.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|