Zwycięstwo na wagę srebra?
W poniedziałkowe popołudnie doszło do arcyciekawego pojedynku w II lidze panów, w którym spotkały się drużyny walczące o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, czyli Dezerterzy i PAM. Ci pierwsi przeżywają wyraźny kryzys formy od dłuższego czasu a wyjść z impasu z pewnością nie pomagają braki w składzie. Akademicy za to, regularnie zdobywają punkty, choć w ostatniej kolejne zaliczyli małą wpadkę, zgarniając zamiast trzech, dwa oczka. Po dzisiejszym meczu mieli wzbogacić się o kolejne punkty i zbliżyć do głównego rywala w wyścigu o drugie miejsce - Pioruna.
Początek potyczki należał do gości, którzy pokazali niemałe możliwości w ataku ze środka i wyszli na prowadzenie 4:1. Przewagę szybko jednak stracili dwukrotnie uderzając w dalekie auty. Od statu 4:4 lepiej poczynać zaczęli sobie gospodarze. Bardzo dobrze w ataku na lewej stronie spisywał się Tomasz Nowak, dysponujący dobrym przeglądem pola co punktowało w całym meczu. Premierowa partia była dość wyrównana z lekką przewagą niezwykle walecznych Dezerterów. W końcówce gospodarze uzyskali bezpieczną przewagę po dobrych zagrywkach i ostatecznie wygrali seta do 21. Wkrótce fotorelacja. Drugi set rozpoczął się od długich wymian, które zwiastowały niezwykle zaciętą grę w tej części meczu. Po świetnym ataku PAM-u a po chwili zablokowaniu środkowego Dezerterów, goście wyszli na prowadzenie 3:1. Podobnie jak w ubiegłej partii szybko jednak stracili kilka oczek i znów gra toczyła się punkt za punkt do stanu po 7. Na tym etapie seta goście postanowili podkręcić tempo i za sprawą znakomitej postawy bloku PAM a także bardzo dobrej zagrywki „Grzenia” odskoczył rywalom najpierw na 14:9 a chwilę później 17:11. Dezerterzy nie dawali za wygraną i zaczęli wykorzystywać rozluźnienie w szykach przeciwników. Przy stanie 20:23 wydawało się, że trudne zadanie wygrania seta przez gospodarzy jest mimo dobrej passy mało prawdopodobne, powoli stawało się faktem. Gospodarze doścignęli rywali na 23:23 dzięki zagrywce, po której piłka zatańczyła na taśmie, by po chwili spaść obok zaskoczonego rozgrywającego przyjezdnych. Rozpoczął się siatkarski horror, trwający długo bo aż do 30 punktu. W przeciągu tych kilku decydujących minut na parkiecie działo się więcej jak w niejednym trzysetowym spotkaniu. Wspaniałe widowisko zawdzięczać mogliśmy głównie siatkarzom broniącym. Po obydwu stronach zawodnicy nie szczędzili kości i „wyciągali” trudne, bardzo mocne ataki. Największy podziw wzbudził wspomniany Tomasz Nowak, który nie tylko obronił ale jednocześnie dokładnie dograł do rozgrywającego, mimo ogromnej siły i szybkości z jaką piłka zmierzała w jego kierunku po ataku z krótkiej w trzeci metr. Heroiczna i efektowna postawa w defensywie nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów. Gospodarze ulegli naporowi PAM-u i oddali ostatni punkt w secie po ataku w taśmę. Mimo zwycięstwa przyjezdni w przerwie mieli sobie sporo do wyjaśnienia. Trzecia partia niestety nie przyniosła już takich emocji jak niedawno zakończona. Gospodarze od początku bardzo słabo przyjmowali, co przy nieźle funkcjonującym dziś bloku PAM-u nie mogło przynieść Dezerterom nic dobrego. Zawodnicy Akademii grali konsekwentnie cały czas utrzymując co najmniej trzypunktową przewagę. Choć wygraną do 18 trudno nazwać druzgocącą, ani przez moment dominacja przyjezdnych nie była zagrożona. W kolejnym secie pierwszy i trzeci punkt po znów dobrej postawie w obronie tym razem Wojciecha Choziaka, zdobyli gospodarze. Nikła przewaga szybko stopniała za sprawą dobrze atakujących przyjezdnych. Dezerterzy za to, w tej części partii zbyt często mylili się w ataku i uderzali w popularne „sito”. Na wynik 3:6 w dla gości wyprowadził rozgrywający PAM, wraz ze środkowym (grającym z numerem 13), który znakomicie skończył dokładnie dograną piłkę i efektownie uderzył w drugi metry, tym razem nie do obrony. Udana akcja, jedna z najładniejszych w całym spotkaniu, wzbudziła ogromną radość siatkarzy PAM-u i ich szkoleniowca. Przy stanie 3:7 i dobrej grze gości, trudno było spodziewać się nagłej zmiany w poczynaniach obydwu ekip. Jak się jednak okazało, siatkówka po raz wtóry spłatała figla, tym razem zespołowi przyjezdnych, którzy przespali kilka minut i dali się rozkręcić ambitnym siatkarzom Dezerterów. Ci, po dwóch pojedynczych blokach, najpierw na środku a następnie na lewym skrzydle oraz efektywniejszej postawie w ataku doprowadzili do stanu po 7. Wyrównana gra toczyła się przez najbliższych kilka minut. Gospodarze pierwsi przerwali grę punkt za punkt i po fatalnym, pełnym nieporozumień, okresie gry pierwszej linii PAM-u, wyszli na prowadzenie (16:13), którego nie oddali do ostatniej piłki w tej partii. 25 punkt gospodarze zdobyli dość niecodziennie bo po przekroczeniu linii końcowej boiska przez zagrywającego gości. Przed tie-breakiem, bardziej mizerne miny prezentowali przyjezdni, według których przegrana sprzed chwili to wynik przede wszystkim kuriozalnych, własnych błędów. Chęć rewanżu nie spinała ale pozytywnie motywowała PAM, bowiem znów to goście pierwsi uzyskali przewagę na 6:3. Zupełnie podobnie jak partię wcześniej, gospodarze skutecznie gonili rywali i jak się okazało, to Dezerterzy zmienili strony z jednym oczkiem przewagi. W następnych pięciu akcjach gra była bardzo wyrównana i okraszona oczywiście dobrymi obronami po obydwu stronach, z wykorzystaniem umiejętności gry w piłę nożną, być może siatkonogę. Od stanu 10:11 gospodarze słabiej przyjmowali. Nie bez znaczenia była również niewygodna zagrywka rozgrywającego PAM-u, dzięki któremu drużyna zdobyła 5 oczek z rzędu a sam zawodnik udanie zrewanżował się na rywalach za niemal identyczne zdarzenie w drugim secie uderzając piłkę tak, że ta po otarciu o taśmę zaskoczyła i spokojnie spadła na parkiet. Zemsta była bezlitosna, bowiem po tej zagrywce, arbiter był zmuszony do gwizdnięcia po raz ostatni w tym spotkaniu. Mecz o dużą stawkę nie splątał nóg ani rąk siatkarzom obydwu drużyn, które stworzyły momentami świetne widowisko. Szczególne uznanie dla zawodników należy się za postawę w defensywie i walkę o każdą, nawet beznadziejną piłkę. Z pojedynku chyba oczekiwanie z tarczą wyszli goście, którzy tym samym znacznie zbliżyli się do drugiego miejsca i upragnionego awansu a przynajmniej gry w barażu o I ligę. własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|