Blamaż na własnym boisku
Z dużymi nadziejami podchodzili kibice i piłkarze Sokoła do pierwszego meczu w rundzie wiosennej. Do Mirowa przyjeżdżał lider i wszyscy spodziewali się dobrego spotkania , poziom jak się spodziewano nie był zły ale tylko w wykonaniu lidera. Początek meczu nie zapowiadał tego co stało się jasne już po ok piętnastu minutach. Gdyby ktoś oglądał tylko pierwsze dziesięć minut nigdy nie uwierzyłby że spotkanie może zakończyć się takim wynikiem . Mianowicie to gospodarze od początku ruszyli do ataku i Olimpia miała problemy z wyjściem z własnej połowy ,na bramkę gości uderzali kolejno Rogalski i Koziniec (niestety niecelnie). W ok piętnastej minucie goście wyprowadzili kontrę i pierwszy strzał zakończył się bramką . To co działo się z obroną gospodarzy trudno opisać, popełniali błąd za błędem a Olimpia bezlitośnie to wykorzystywała . Ataki piłkarzy Sokoła przypominały bicie głową w mur a goście co kilka minut podwyższali wynik . Do przerwy 0-5 i szok. Druga odsłona to spokojna gra gości i dalsze bicie głową w mur gospodarzy . Co prawda Olimpia strzeliła tylko jedną bramkę po przerwie ale sytuacji miała przynajmniej kilka , szkoda tylko że gospodarzom nie udało się zdobyć choć honorowej bramki (były ku temu lepsze i gorsze sytuacje) . Podsumowując był to kompletny blamaż piłkarzy Sokoła minimalnym usprawiedliwieniem może być to że tuż przed sezonem odszedł do wojska czołowy zawodnik mianowicie stoper drużyny gospodarzy Zbigniew Kozlik i to być może było przyczyną tylu błędów w obronie .
relacjďż˝ dodaďż˝: zawszewierny1 |
|