Dawid Krysiak: Bramkarze bardzo nam pomagają
Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni zakończyli rok 2019 we własnej hali pewnym zwycięstwem 22:19 nad Energą MKS-em Kalisz. O wyniku końcowym zdecydowała druga część, w której rywale totalnie nie potrafili znaleźć sposobu na obronę i bramkarza Portowców, Mateusza Gawrysia. - Ten mecz był spotkaniem nieskuteczności. Zarówno kaliszanie, jak i my, nie mogliśmy się wstrzelić - powiedział tuż po końcowej syrenie Dawid Krysiak. - Tylko się cieszyć, że ma się takich bramkarzy. - dodał skrzydłowy. Więcej w materiale poniżej.
Bardzo trudny mecz za Pogonią. To było widać, że kosztował was dużo sił.
- Teraz jest taki okres, w którym każda drużyna gra dwa mecze w tygodniu. To powoli zaczyna być odczuwalne w nogach. Ten mecz był spotkaniem nieskuteczności. Zarówno kaliszanie, jak i my, nie mogliśmy się wstrzelić. Może za szybko i głupio podjęte decyzje. Trudno było 'odjechać', choć w obronie naprawdę dobrze graliśmy. Nasz bramkarz odbijał dużo piłek. Wtedy byłoby łatwiej. Na szczęście w drugiej połowie wyszliśmy bardziej zmotywowani i udało się to zrobić. Mówi pan o błędach, a ja mam wrażenie, że ten początek, te pierwsze 10 minut było dla was bardzo ważne. Zagraliście bardzo uważnie i precyzyjnie. - Początek rzeczywiście mieliśmy bardzo dobry. W kolejnych meczach od pierwszych chwil zaczęliśmy grać pewniej, a mieliśmy z tym duży problem. Nie potrzebujemy już tak dużo czasu, żeby wejść w spotkanie. Kaliszanie przyjechali w okrojonym składzie. Staraliśmy się trochę gonić tę piłkę. Oddawaliśmy niepotrzebne rzuty, które w ogóle nic nam nie przynosiły. To był błąd. Zresztą mówiliśmy sobie o tym w szatni. Po zmianie stron udało się nam to wyeliminować. Jakby miał pan ocenić swój występ, bo uważam, że były to całkiem udane zawody w pana wykonaniu. - Jestem niezadowolony z dwóch rzutów, nie złapałem jednej piłki. W obronie raz, czy dwa mógłbym się lepiej zachować. Ogólnie nie ma co oceniać. Najważniejszy jest zespół. Wygraliśmy, trzy punkty zostają w Szczecinie. Jesteśmy bardzo zadowoleni, a kto jak zagrał, schodzi na drugi plan. Bohaterem był już Anton Terekhof, a teraz został nim Mateusz Gawryś. Początek drugiej połowy miał niesamowity. - Super uzupełnia się nam bramka w tym sezonie. Jak nie Anton, to Mateusz. Obaj grają na bardzo wysokim poziomie. Co mecz potwierdzają swoją jakość, swój wkład do tej drużyny, Tylko się cieszyć, że ma się takich bramkarzy. Za chwilę macie mecz z Orlenem Wisłą Płock. Myślę, że można do niego podejść nieco na luzie, bo zyskaliście pewien komfort psychiczny. Spadek poza ósemkę na razie wam nie grozi. - Na pewno wiemy, do kogo jedziemy. Wiemy, jaka jest to drużyna. Z takich meczów trzeba wyciągnąć jak najwięcej pozytywów. Można przetestować różne warianty na tak klasowym zespole. Mamy dużo młodych zawodników, którzy potrzebują się jeszcze ograć. To jest najważniejszy moment, by później w meczach, w których punkty są dla nas ważne, nie zadrżała ręka. Tak na koniec dodam, że to zwycięstwo jest tym cenniejsze, że mimo obecności na kole Arkadiusza Bosego, to nie był ten sam zawodnik. Widać było, że uraz mocno mu doskwiera. A i tak wygraliście już drugi mecz właściwie bez kołowego. - Arek na pewno ma teraz bardzo trudno. Jedną rękę ma wyłączoną, może bólu nie czuje, ale na pewno z tyłu głowy to siedzi. Nie zawsze włoży dłoń, tam gdzie wcześniej by ją włożył. To jest problem. Dzielił dobrze strefę. Nie wiem, czy rzucił jakąś bramkę. Ale na pewno pomógł nam z tyłu. To, że nie rzucił, to w przyszłym meczu się poprawi.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|