Arcyważny zwycięski mecz Sandra Spa Pogoni
Sandra Spa Pogoń Szczecin lubi grać w hali przy ul. Twardowskiego 12b. Na tym obiekcie Portowcy nie zdołali zatrzymać jedynie potentatów z Płocka i Kielc. Przegrana padła również w starciu z NMC Górnikiem Zabrze, choć wcale nie musiało. Tym razem gospodarze nie pozwolili gościom rozwinąć skrzydeł. Trzeba jednak oddać fakt, że goście przyjechali mocno osłabieni. Z drugiej stronie, nie w pełni dysponowany był jedyny obrotowy, Arkadiusz Bosy. Tym cenniejszy jest sukces Pogoni, do którego spory udział wniósł m.in. Paweł Krupa (na zdj. obok).
Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni starali się zachować dużą czujność od pierwszego gwizdka dwójki sędziów z Głogowa. Trzeba przyznać, że dobrze to wyglądało, ale i przyjezdni potrafili się 'odgryźć'. Niestety dla gości, raptem kilka kontaktów z piłką zaliczył Dzianis Krycki a już musiał zakończyć te zawody. Interweniował dość niebezpiecznie w kontrze, w której udział brał Wojciech Jedziniak. Po krótkiej naradzie zapadła decyzja o wykluczeniu zawodnika z dalszego udziału w tym spotkaniu.
Wydawało się, że to jeszcze bardziej ożywi miejscowych, którzy będą od tej pory ze zdwojoną siłą atakować rywali. Atakowali, ale popełniali przy tym coraz więcej błędów ofensywnych. Szczęśliwie mieli w bramce Antona Terekhofa, którego najmocniej zapamiętać powinien Krzysztof Misiejuk. Kilka razy został zatrzymany w sytuacji sam na sam. Choć po 30 minutach najwięcej bramek na swoim koncie miał Robert Kamyszek, to ze swojego występu w tej części meczu nie mógł być zadowolony (raptem 3 bramki na 8 prób). Do przerwy minimalnie lepsi okazali się być szczecinianie (11:10). Po zmianie stron przysłowiowe wejście smoka zaliczył Mateusz Gawryś. Bronił wszystko, co tylko się dało. Skapitulował po raz pierwszy dopiero w 40. minucie, kiedy to rzut karny na bramkę zamienił Paweł Gąsiorek. Wydawało się, że to przełamie kaliszan w ofensywie. Ale nic z tego. Trafienie z akcji padło dopiero 7 minut później (16:12). Pogoń nie zdołała w pełni wykorzystać swojej postawy w defensywie, a wszystko przez dobrze broniących gości. O ile do ich rzutów można było mieć sporo zastrzeżeń, tak do tylnej formacji już nie. Szczecinianie do samego końca nie mogli być pewni swego. Jeszcze na 5 minut przed końcem mieli ledwie dwa celne rzuty więcej od podopiecznych Patrika Liljestranda. MKS walczył do końca, ale po tym, jak swoją okazję wykorzystał Paweł Krupa (najskuteczniejszy w tym meczu), który był jeszcze faulowany przez Michała Dreja było po zawodach. Brakowało czasu i już trochę także sił. Portowcy prowadzili od początku do końca i w pełni zasłużenie zainkasowali komplet punktów.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|