Sandra Spa Pogoń znów zwycięska
Stało się. To już seria, piękna seria wygranych Sandra Spa Pogoni Szczecin w rozgrywkach PGNiG Superligi Mężczyzn. Tym razem, w 12. kolejce, ekipa z Grodu Gryfa ograła na wyjeździe Grupę Azoty Tarnów. Skończyło się bardzo wysokim rezultatem, bo aż 28:22. Trzeba przyznać, że od samego początku, od pierwszego gwizdka inicjatywa należała do ekipy przyjezdnej. Beniaminka należało się obawiać, ale jak pokazały boiskowe wydarzenia, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Po zwycięstwie Portowcy wrócili na siódmą lokatę, którą na chwilę stracili na rzecz Torus Wybrzeża Gdańsk. Ważny sukces, bo teraz seria arcytrudnych spotkań przed graczami Rafała Białego.
Gospodarzom nie pomógł bramkarz Dawid Ciochoń, który spotkanie zakończył ze skutecznością obron na poziomie 50 procent. Jego łupem padło aż 7 rzutów szczecinian. Brakowało za to argumentów w przedniej formacji. Dużo szumu starał się czynić Japończyk Rennosuke Tokuda. Owszem, swoje trafił, czterokrotnie z rzutów karnych, ale to było trochę za mało.
Goście mieli dużą łatwość w dochodzeniu do pozycji rzutowych. Nieźle grali w obronie. Pokazał to dobitnie pierwszy kwadrans rywalizacji w Tarnowie (5:10). Mecz ten do złudzenia przypominał domową rywalizację Portowców z Piotrkowianinem, kapitalny początek i później pełna kontrola. Jedynie Piotr Rybski nie miał dobrze ustawionego celownika przy rzutach z siódmego metra. Inna sprawa, że miał takich okazji zaledwie dwie przez całe to spotkanie. Znowu swoje wysokie umiejętności pokazał Anton Terekhof. Bramkarz Pogoni przyzwyczaił kibiców w Grodzie Gryfa do ekwilibrystycznych pozycji podczas interwencji. Takich nie brakowało w starciu z beniaminkiem ligi. Trener Marcin Markuszewski często korzystał z przerw na żądanie. Nic to jednak nie wnosiło do gry jego zespołu. Ten w żadnym razie nie przypominał drużyny sprzed tygodnia, kiedy to o mały włos, a zdobyłby punkty w Gdańsku. Odpowiedzialność za wynik brał na siebie Paweł Krupa. Piłka po przymiarkach kapitana szczecinian częściej lądowała w siatce, niż poza nią. W pewnym momencie Biały mógł ze spokojem przyglądać się boiskowym wydarzeniom. Podstawy ku temu dawał mu wynik na tablicy świetlnej, w pewnym momencie było już 17:24. Czasu było zaś na tyle mało, że jedynie cud mógł uratować gospodarzy przed dziewiątą porażką w sezonie. Pogoń wygrywając, wróciła na 7. lokatę w PGNiG Superlidze Mężczyzn i ma już 6 punktów przewagi nad 1. zespołem w grupie spadkowej.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |