Bezcenne trzy punkty zostały w Szczecinie
Sandra Spa Pogoń Szczecin przełamała niemoc spotkań przeciwko Piotrkowianinowi Piotrków Trybunalski. W 10. kolejce PGNiG Superligi Mężczyzn Portowcy nie pozostawili żadnych złudzeń, która drużyna zasługiwała na komplet punktów. Nasi zawodnicy prowadzili od samego początku. Właściwie prowadzili to mało powiedziane, bo otworzyć mecz wynikiem 5:0 nie jest proste i nie zdarza się tak często. Dzięki temu sukcesowi ekipa z Grodu Gryfa ponownie wskoczyła do najlepszej ósemki. Walka rozgorzała na dobre, a jeszcze wiele emocji przed nami.
Pogoń w zeszłym sezonie miała problem, który zaczynał się od bramkarza. Dobre mecze w wykonaniu golkiperów można było policzyć na palcach jednej dłoni. Teraz jest zupełnie inaczej. A pokazał to Anton Terekhof. Taki gość to prawdziwy skarb. Na początku przegrywał walkę z Mateuszem Gawrysiem, teraz jest pierwszym wyborem trenera Rafała Białego. I słusznie. Ma świetne statystyki.
Do przerwy gospodarze wypracowali sobie zaliczkę w postaci trzech bramek (16:13). Trzeba przyznać, że wynik mógł inny. Jeszcze w 21. minucie rywalizacji Piotr Swat dał gościom trafienie kontaktowe. Być może przebieg wydarzeń byłby inny, ale faul Adriana Turkowskiego zniweczył misterny plan drużyny Bartosza Jureckiego. Co ciekawe, mieliśmy w tym meczu prawdziwy pojedynek, który stoczyli wspomniany Swat i Piotr Rybski. Obaj bezbłędnie wykonywali rzuty karne. Po zmianie stron oglądaliśmy taką Pogoń, jak chcemy widzieć cały czas. Owszem, przytrafiały się błędy, ale bardziej bolały te, którymi darzyli nas panowie sędziowie z Sierpca. Bardzo trzeba się było postarać, aby nie zauważyć rzutu podpartego skrzydłowego przyjezdnych, czy też błędów kroków środkowego rozgrywającego. Cóż wyniku nie dało się wypaczyć. Szczecinianie mieli swój dzień i go wykorzystali. Pochwalić można Dmytro Horihę, Patryka Biernackiego, ale to w dużym skrócie, bo liczy się cały zespół. Niech za dowód posłuży przykład z Arkadiuszem Bosym. Obrotowy rzucił się na bezpańską piłkę niczym wygłodniały wilk. Oberwał, bo jeden z rywali nie specjalnie przejechał mu nogą po żebrach. To jednak twardziel. Nie potrzebował nawet pomocy medycznej. Skończyło się wynikiem 33:29, a jeszcze w 54. minucie było 29:21. Minus za grę 7 na 6, bo właśnie wtedy przyjezdni znacznie zniwelowali tę stratę. Za tydzień Pogoń jedzie do Mielca. Outsider łatwo skóry nie sprzeda.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |