Falstart Hutnika…
![]() Stadion przy ulicy Nehringa 69 wypełnił się kibicami, którzy przyszli na pierwszy mecz sezonu pełni nadziei, że twierdza Stołczyn pozostanie niezdobyta. Gospodarze po letniej przebudowie składu przystępowali do meczu z łatką faworyta, lecz nie wiadomo było, czy drużyna zdążyła się odpowiednio zgrać. Jak się później okazało piłkarze Hutnika, pod presją rywala, mieli problem z rozgrywaniem piłki, a indywidualne zrywy nie przyniosły efektów w postaci goli.
Gwoździami do trumny pomarańczowo - czarnych okazały się rzuty rożne bezlitośnie wykorzystywane przez gości, którzy do Szczecina przyjechali wzmocnieni siedmioma zawodnikami z kadry pierwszego zespołu. Pierwsze minuty nie zwiastowały katastrofy, gdyż to podopieczni Krzysztofa Kubackiego stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje. Kto wie jak potoczyłaby się ta rywalizacja, gdyby strzały Artura Blasiusa i Bartosza Sobinka trafiły do bramki interweniującego Konrada Skuzy? Z biegiem czasu coraz bardziej do głosu dochodzili podopieczni Roberta Gajdy i przed upływem trzydziestej minuty objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym przewinienia w polu karnym dopuścił się Szymon Woś, a z jedenastego metra pewnie uderzył doświadczony Jarosław Piskorz. Kilka minut później Karol Jabłoński odebrał piłkę przed polem karnym Hutnika, wbiegł w szesnastkę i nie dał szans na skuteczną interwencję Vitaliyowi Prokopowi. Końcówka pierwszej połowy to był czas zawodnika Błękitnych, który jeszcze dzień wcześniej dostał kwadrans w meczu przeciwko Widzewowi Łódź, a na Nehringa w osiem minut skompletował hat-tricka. Minutę po zdobyciu pierwszego gola mógł już cieszyć się z drugiej bramki, kiedy zupełnie niepilnowany w polu karnym posłał precyzyjny strzał. Swoją trzecią bramkę zdobył strzałem głową, zamykając dośrodkowanie z rzutu rożnego.
Mimo niekorzystnego wyniku podopieczni Krzysztofa Kubackiego starali się odmienić losy rywalizacji. Próby strzałów Łukasza Aleksandrowicza i Szymona Wierzchowskiego na początku drugiej połowy były jednak nieskuteczne. Dużo ożywienia w ofensywie wnieśli wprowadzeni po przerwie Radosław Misztal i Dominik Dziąbek, lecz tego dnia bramki zdobywali tylko Błękitni. Goście w drugiej połowie strzelili jeszcze dwa gole, a oba padły po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Zarówno Krystian Mądrowski, jak i Paweł Bednarski zostali pozostawieni bez krycia i bez trudu wpisali się na listę strzelców. Warto dodać, że w kilku sytuacjach znakomitymi interwencjami Vitaliy Prokop ratował zespół gospodarzy.
ďż˝rďż˝dďż˝o: hutnik.szczecin.pl / własne
relacjďż˝ dodaďż˝: czerwin |
|