Do niezwykle prestiżowego pojedynku z Gwardią Koszalin Darłowianie przystępowali w najsilniejszym zestawieniu. Trener gości Krzysztof Jasiewicz mógł skorzystać z każdego zawodnika, w tym z Pawła Tarnionka, który opuścił dwa ostatnie spotkania ligowe. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego zawodnicy obu drużyn, oraz kibice obecni na meczu, minutą ciszy uświetnili pamięć zmarłego Grzegorza Słoniewskiego, byłego działacza i prezesa Darłovii, który odszedł od nas w środku tygodnia, przegrywając z chorobą nowotworową.



Od pierwszej minuty przewagę posiadali gospodarze, którzy starali się prowadzić grę. Darłowianie, podobnie jak to miało miejsce w Wałczu, nastawili się na wyprowadzanie kont. Jako pierwsi dogodną okazję do zdobycia bramki stworzyli sobie piłkarze Gwardii. Po szybkim rozegraniu piłki w dogodnej pozycji strzeleckiej znalazł się Łukasz Nadolny, ale udaną interwencją popisał się Jarosław Śliwiński. Na ripostę ze strony gości nie trzeba było długo czekać. Trójkowa akcja Szopiński - Jasiewicz - Dąbrowski, zakończyła się niecelnym uderzeniem tego ostatniego. Chwilę później znakomitą okazją do zdobycia bramki miał Mirosław Stermach po podaniu Marcina Rychlewskiego, ale przegrał pojedynek sam na sam z Mamrotem, bramkarzem Gwardii. W kolejnych minutach, żadna z drużyn nie potrafiła skonstruować bramkowej akcji. Gospodarze mieli spore problemy z przedarciem się przez szczelną obronę przeciwników, a gościom brakowało zimnej krwi przy wyprowadzaniu swoich ataków. Pomimo tego w 38 minucie Darłowianom udało się zawiązać składną akcję. Ładnym prostopadłym zagraniem do Zbigniewa Zawady popisał się Marcin Rychlewski, a prawy pomocnik będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem, tuż przed oddaniem strzału został nieprawidłowo powstrzymany przez jednego z obrońców, za co sędzia odgwizdał przewinienie, wskazując na 11 metr. Do rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i chwilę później posłał piłkę do siatki strzałem w prawy róg bramki Mamrota. Do końca tej części spotkania zostało 6 minut, ale nie oznaczało to, że już nic ciekawego się nie wydarzyło. Tuż przed ostatnim gwizdkiem w tej części spotkania zawodnicy Gwardii wykonywali rzut wolny z bocznych rejonów boiska. Z bitą na 5 metr piłką minął się bramkarz Darłovii, a ta trafiła w stojącego tuż za nim Daniela Piszkę, który po jej przyjęciu umieścił ją w siatce. Bramka nie została jednak uznana, gdyż napastnik Gwardii w tej sytuacji, wydatnie pomógł sobie rękoma opanowując futbolówkę. Tym samym do szatni obie drużyny schodziły przy jedno bramkowym prowadzeniu Darłowian.



Druga część spotkania to już zdecydowana dominacja Gwardii. Goście całkowicie oddali pole gry, nie potrafiąc zawiązać praktycznie żadnej składnej akcji. W szeregach gospodarzy cała gra oparta była na Ignaszewskim, który z łatwością przedzierał się w okolice pola karnego. Jedynym pocieszeniem dla Darłowian był fakt, że po za stałymi fragmentami gry i kilkoma centrami z bocznych rejonów boiska, zawodnicy z Koszalina nie potrafili wypracować sobie 100% sytuacji bramkowej. Niestety im bliżej końca, tym bliżej światła bramki zmierzała futbolówka. Powstrzymać tego nie potrafiły nawet trzy zmiany w szeregach Darłovii, po których na boisku pojawili się Wiernicki, Zimoch oraz Waga. W 80 minucie gospodarzom udało się złamać defensywę Darłovii. Po dośrodkowaniu w pole karne Jarosław Śliwiński nieczysto trafił w futbolówkę wybijając ją tuż przed siebie. Na to tylko czekał Tomasz Chrupała z bliska umieszczając ją w siatce. Kilka sekund później w bramce Darłowian doszło do małego zamieszania, które ostatecznie skończyło się czerwoną kartką dla bramkarza gości. Sędzia uznał, że Jarosław Śliwiński kopnął bez piłki jednego z zawodników Gwardii, który starał się jak najszybciej wznowić grę od środka. Chwilę później na boisku pojawił się Marcin Kotas, zmieniając Mirosława Stermacha, co dla wychowanka Darłovii oznaczało debiut w seniorach w meczu o stawkę. Niestety w ciągu 10 minut swojej gry nie zdołał zachować czystego konta, Na 5 minut przed końcem spotkania po dośrodkowaniu spod linii autowej bramkę głową zdobył jeden z zawodników Gwardii, zamykający całą akcję na przeciwległej stronie boiska. Po utracie drugiej bramki Darłowianie w końcu ruszyli do śmielszych ataków. Niestety w ciągu ostatnich kilku minut gry tylko raz zdołali zagrozić bramce Mamrota. W ostatnich sekundach gry Darłowianie wykonywali rzut wolny spod linii końcowej. Centra Mariusza Sawy, skierowany była do Daniela Ryfy, którego zdołał uprzedzić jednak jeden z gwardzistów. O odbitą piłkę powalczył jeszcze Remigiusz Wiernicki, wygrywając pojedynek główkowy. Piłka spadła ostatecznie pod nogi Daniela Ryfy, który umieścił ją w siatce, ale było to już po gwizdku sędziego, który przy całej akcji dopatrzył się przewinienia jednego z zawodników Darłovii.



Porażka w tak prestiżowym spotkaniu boli szczególnie. Tym bardziej, że do wywalczenia chociażby punktu brakowało naprawdę niewiele. Niestety, podobnie jak to miało miejsce w Wałczu zemściła się minimalistyczna postawa, polegająca na oddaniu pola gry i skupieniu się tylko na bronieniu wyniku. Brak zdobyczy punktowych bardzo martwi, ale równie bardzo frasują kartki, które spowodowały, że w kolejnym spotkaniu Darłowianie wystąpią bez kilku podstawowych zawodników.