Po raz drugi w tym sezonie Wiko-Impex musi uznać wyższość Enei. Tym razem spotkanie zakończyło się 2:3 (25:12, 21:25, 25:16, 21:25, 17:19)
Początek spotkania należał zdecydowanie do gospodarzy, którzy grali z dużym polotem. Kto nie znał układu tabeli mógł przypuszczać, że Wiko gra z outsiderem ligi. Enea nie radziła sobie z zagrywką rozgrywającego Wiko, a jak już ją odebrali nie potrafili skończyć akcji. Enea przejście zrobiła dopiero po 8 punktach, a chwilę później wzięli czas przy stanie 12:3. W tym secie już nic się nie zmieniło i pewnie wygrało Wiko.

Drugi set był już bardziej wyrównany. Dużo wymian ‘punkt za punkt’. Kluczowym momentem spotkania było wejście na boisko ‘spóźnionego’ Marka Mierzwińskiego, który poprawił gościom odbiór. Trzecia partia to znów koncert zawodników Wiko, którzy gładko wygrywają seta, tym razem do 16. Będąc na fali, Wiko przekonane było, że czwartą odsłonę zdołają zakończyć na swoją korzyść i zgarnąć komplet punktów. Set rozpoczął się jednak od prostych, niewymuszonych błędów gospodarzy, a tym samym kilkupunktowego prowadzenia Enei. Wiko dało jeszcze radę zniwelować ją do dwóch punktów, jednak końcówka znów należała do gości, którzy wygrali 25:21. Piąty set, to najciekawsza i najbardziej wyrównana odsłona spotkania. Jedna i druga strona pokazała kawał dobrej siatkówki. Więcej szczęścia i zimnej krwi zachowali goście, którzy wygrali tie-breaka 19:17.



własne