Zwycięski SALPS
![]() ![]() Drugi set przebiegał bardzo podobnie do pierwszego 1:0, 3:1, 3:5, 5:5, 10:6, 12:6, 12:9. Ale od tego momentu gospodarze zagrali blokiem (3:0 w bloku i mieli 2:1 w asach) i zdecydowanie wygrali seta do 13. Sytuacja wydawała się opanowana i tylko zastanawiałem się nad rozmiarami zwycięstwa gospodarzy. Tak było na początku seta 2:0, 5:2, 6:6, 9:6, 9:9, 12:9, 12:11, 13:13, 15:17, 17:20, 19:20, 21:21, 21:23 i 22:25. Znowu początek należał do gospodarzy, ale set był zwycięski dla AR-ki. Mający nóż na gardle gospodarze w IV secie wzięli się do roboty i tak jak goście w pierwszym secie wybierali niemożliwe piłki i wygrali w 20 minut tego seta. Od początku prowadzili 1:0, 6:2, 10:5, 12:6, 14:7, 17:13, 19:14, 25:17. Cały zespół zagrał z zębem i drużyny miały już zapewniony 1 punkt. Ale jak ważny jest każdy punkt widać to w tabeli. Ścisk niesamowity. Po każdej kolejce rotacje w tabeli są duże. Więc walka o dodatkowy drugi punkt zapowiadała się jak „bitwa pod Grunwaldem”. Początek seta to prowadzenie gości 2:0 i to było ostatnie ich prowadzenie w tie-breaku. Od tego mementu na boisku praktycznie istniała tylko jedna drużyna – SALPS. Jeszcze przez chwilę goście mieli nadzieję na wywiezienie zwycięstwa. Było 3:2, 3:3. Kolejne 7 piłek to punkty dla gospodarzy. Dwie kolejne piłki dawały nadzieję na doprowadzenie do wyrównanej walki. Było 10:5. Ostatnie 5 piłek to koncert SALPS-u i wygrana. Ostatnią piłkę wprowadził do gry Leszek (ależ była kąśliwa) i atak w aut zakończył ten naprawdę dobry nie tylko dla oka pojedynek. Na słupku bardzo dobrze spisywała się Pani Litwiniuk (do tego ładna z niej kobitka). Prawie półtorej godziny spędzone na salce przy ul. Bol. Śmiałego uważam za mile spędzony czas. Oczywiście po przyjściu do domu kolacja od żony dla Pana SALPS (haha). Dobrze mieć taką wyrozumiałą żonkę. Pozdrawiam SALPS – AR 3:2 ( -20, 13, -22, 17, 5 ). własne relacjďż˝ dodaďż˝: strazak |
|