Zwycięski SALPS
Po 87 minutach gry SALPS zdobywa kolejne 2 punkty i powoli wydobywa się ze strefy spadkowej, mimo że stracili swojego podstawowego rozgrywającego Darka, który pojechał za chlebem i buja po falach oceanów. Godnie zastąpił go na rozegraniu Maciek Maciejewski. Prezesa niestety nie było na tym spotkaniu (praca), ale miał nasłuch i co pół godzinki dzwonił dopytując się o wynik spotkania (on chyba też jest uzależniony od tej dyscypliny?). Zespoły wytoczyły swoje największe działa jakie miały i rozpoczęły spotkanie w swych najmocniejszych składach. Zjawiło się więcej kibiców niż na dzisiejszym spotkaniu Poczty. Może teraz kilka zdań na temat tego, momentami bardzo dobrego widowiska. I set zaczął się od prowadzenia przyjezdnych 1:0, by po chwili gospodarze objęli prowadzenie 3:1, potem 3:3, 6:3, 7:5, 12:6, 14:9, 14:13, 18:14, 18:19, 19:20, 19:23 i w końcu 20:25. Partia, która powinna przynieść sukces drużynie SALPS-u zakończył się wtopą do 20. Co zdecydowało o zwycięstwie studentów? Salps zepsuł w tym secie 3 zagrywki, a goście (uwaga!) tylko jedną. W asach było 1:3 dla gości i w bloku 1:7. Rewelacyjnie w polu grali akademicy. Wybierali takie piłki, że aż dziw bierze. Znakomicie grał, ale tylko w pierwszym secie libero AR-ki.
Drugi set przebiegał bardzo podobnie do pierwszego 1:0, 3:1, 3:5, 5:5, 10:6, 12:6, 12:9. Ale od tego momentu gospodarze zagrali blokiem (3:0 w bloku i mieli 2:1 w asach) i zdecydowanie wygrali seta do 13. Sytuacja wydawała się opanowana i tylko zastanawiałem się nad rozmiarami zwycięstwa gospodarzy. Tak było na początku seta 2:0, 5:2, 6:6, 9:6, 9:9, 12:9, 12:11, 13:13, 15:17, 17:20, 19:20, 21:21, 21:23 i 22:25. Znowu początek należał do gospodarzy, ale set był zwycięski dla AR-ki. Mający nóż na gardle gospodarze w IV secie wzięli się do roboty i tak jak goście w pierwszym secie wybierali niemożliwe piłki i wygrali w 20 minut tego seta. Od początku prowadzili 1:0, 6:2, 10:5, 12:6, 14:7, 17:13, 19:14, 25:17. Cały zespół zagrał z zębem i drużyny miały już zapewniony 1 punkt. Ale jak ważny jest każdy punkt widać to w tabeli. Ścisk niesamowity. Po każdej kolejce rotacje w tabeli są duże. Więc walka o dodatkowy drugi punkt zapowiadała się jak „bitwa pod Grunwaldem”. Początek seta to prowadzenie gości 2:0 i to było ostatnie ich prowadzenie w tie-breaku. Od tego mementu na boisku praktycznie istniała tylko jedna drużyna – SALPS. Jeszcze przez chwilę goście mieli nadzieję na wywiezienie zwycięstwa. Było 3:2, 3:3. Kolejne 7 piłek to punkty dla gospodarzy. Dwie kolejne piłki dawały nadzieję na doprowadzenie do wyrównanej walki. Było 10:5. Ostatnie 5 piłek to koncert SALPS-u i wygrana. Ostatnią piłkę wprowadził do gry Leszek (ależ była kąśliwa) i atak w aut zakończył ten naprawdę dobry nie tylko dla oka pojedynek. Na słupku bardzo dobrze spisywała się Pani Litwiniuk (do tego ładna z niej kobitka). Prawie półtorej godziny spędzone na salce przy ul. Bol. Śmiałego uważam za mile spędzony czas. Oczywiście po przyjściu do domu kolacja od żony dla Pana SALPS (haha). Dobrze mieć taką wyrozumiałą żonkę. Pozdrawiam SALPS – AR 3:2 ( -20, 13, -22, 17, 5 ). własne relacjďż˝ dodaďż˝: strazak |
|