Zdecydowane zwycięstwo AZS-u Radex Szczeci
Mecz Akademików ze Szczecina z drużyną Open Basket Pleszew w środowy wieczór rozpoczął się z 20 minutowym opóźnieniem. Powodem była awaria zegara odmierzającego czas 24 sekund na jednym z koszów zawieszonych na hali Szczecińskiego Domu Sportu. Awaria została zażegnana dzięki ekipie tworzącej projekt Miejskiej Ligi Basketu, którzy zainstalowali własne dwa zegary na rogach sali. Z tego miejsca należą się duże podziękowania dla organizatorów ligi z Podjuch.
W pierwszej kwarcie w drużynie ze Szczecina na parkiecie pojawiała się identyczna piątka, która rozpoczynała ostatni wygrany pojedynek z Politechnika Opole. Trener Majcherek widocznie wyznaje zasadę ze nie zmienia się zwycięskiego składu. Było to taktyczne, ale i efektywne posuniecie coach’a ze Szczecina. Mecz rozpoczął się od wyrównanej walki. Pod koszem dominował w swoim stylu Pytyś, który dawał lekcje gry bardziej doświadczonemu Dariuszowi Parzeńskiemu. Zawodnik Open’a jednak nie pozostawał dłużny i także popisał się kilkoma ładnymi akcjami oraz skutecznymi rzutami z pół dystansu, za którymi nie zdążył Pytyś. W ataku grę na własne barki brał lider AZS-u Maciek Majcherek. Druga kwarta to mecz walki. AZS Szczecin uzyskał kilku punktową przewagę. Na sekundę do końca kwarty Akademicy prowadzili dziesięcioma punktami. Trener Majcherek wziął taktyczny czas, by dokładnie wyjaśnić swoim podopiecznym jak należy rozegrać ostatnią akcję mając ponad 1 sekundę. Zawodnicy po wybici piłki z autu i efektownym podaniu pod kosz schodzili na przerwę z 12 punktowym prowadzeniem. Trzecia kwarta rozpoczęła się od ataków Szczecinian. Na początku tej odsłony piłka dochodzi do Michała Mysony, który mija rywala i upada na parkiet z przeraźliwym krzykiem. Serca kibiców zamarły. Na hali zapanowała cisza. Zwijanego się z bólu popularnego „Sznurka” opatruje lekarz. Po chwili zostaje zniesiony do szatni i zabrany karetką do szpitala. W tym czasie na parkiecie króluje Pytyś, i rezerwowy Jakub Michalski, który popisał się kilkoma efektownymi zbiórkami w ataku i dorzucił kilka ważnych punktów. Trener zaufał ostatnio mniej grającemu Maciejowi Kwietniewskiemu. Maciek pokazał swoja postawą, że zawsze można na niego liczyć. Dobrze zastąpił kontuzjowanego Mysone. Przewaga AZS-u rosła i w pewnym momencie wynosiła nawet 39 punktów. Czwarta kwarta to ciągła gra pod dyktando znakomicie grającego AZS-u. Goście próbowali utrudniać grę naszym zawodnikom broniąc każdy swego lub ustawiając strefę. Mimo to na linii 6,25 ciągle ustawiał się Majcherek Maciek. Jak zwykle nie zawiódł swoich kolegów z drużyny i celnie rzucał, mijał i kreował grę. Uwagę należy poświęcić wręcz perfekcyjnej grze Andrzeja Karasia. Jego pojedynek w obronie z Piotrem Niziołem był niczym pojedynek dwóch weteranów ligowych parkietów. Efektowne minięcia, walka bark w bark i boiskowe „cwaniactwo” mogli zobaczyć kibice na hali SDS-u. Oczywiście wnioskując po wyniku końcowym Karaś jest zwycięzcą tej walki. Jak profesor kierował grą szczecinian, w końcówce przy obronie na całym boisku Open Basketu Pleszewa ze spokojem przeprowadzał piłkę na polowe rywala i nadawał ton grze. Szczecinianie mimo ambitnej walce do końca zawodników Basketu wygrali zdecydowanie całe spotkanie 93:65. Open Basket Pleszew zaprezentował się w Szczecinie bardzo przeciętnie żeby nie powiedzeń słabo. W grze wyróżniał się jedynie Piotr Nizioł i Dariusz Parmeński. Wynik obrazuje dyspozycje, w jakiej były oba zespoły w dzisiejszym dniu. AZS Radex Szczecin pewnie wspina się na szczyt ligowej tabeli. Wygrał spotkanie zasłużenie i zdecydowanie prowadząc przez cały mecz. Na uwagę także zasługuje postawa szczecińskich fanów basketu, którzy mimo środowego wieczoru licznie zgromadzili się na hali przy ulicy Wąskiej. Do boju AZS Radex Szczecin… www.azsszczecin.pl / BJK relacjďż˝ dodaďż˝: krab |