Remis w cieniu skandalu
"Nie dramat, nie skandal, tylko materiał do analizy dla Wydziału Sędziowskiego" - tak pracę trójki arbitrów w meczu Kotwicy z Wierzycą Pelplin podsumował tuż po meczu trener Tomasz Arteniuk. Jego podopieczni zremisowali dziś z zespołem Wierzycy 1:1. Jedyną bramkę dla Kotwicy zdobył najlepszy strzelec drużyny Kamil Jackiewicz.
Zespół gospodarzy od początku do końca dominował na boisku. Już od pierwszych minut gracze Wierzycy zostali zamknięci na własnej połowie i co chwilę byli nękani atakami trójki kołobrzeskich napastników. Dobre okazje do zdobycia bramki mieli przede wszystkim Kamil Jackiewicz i Wołodymir Stareckij. W 18. minucie do siatki trafił Jackiewicz. Po jego indywidualnej akcji piłkę złapał bramkarz gości Mateusz Imianowski, jednak po chwili ją wypuścił. Snajper Kotwicy takich sytuacji nie marnuje i choć znalazł się z piłką niemal na linii końcowej boiska z ostrego konta umieścił ją w siatce. Po tej bramce Kotwica nie odpuściła. Na prawej stronie dobrze radził sobie Jackiewicz wspierany przez Daniela Małkowskiego, wzdłuż lewej linii boiska nie do zatrzymania był Anton Korolczuk. Brakowało jednak wykończenia. Gościom pomagał jak tylko mógł sędzia Sylwester Rasmus z Torunia, który nie podyktował dwóch ewidentnych rzutów karnych po faulach na Stareckim. Wielokrotnie też przymykał oko na ostrą, a momentami brutaną grę piłkarzy Wierzycy. "Jednemu z moich zawodników sędzia roześmiał się w twarz w trakcie meczu, w momencie kiedy on z nim dyskutował. Nigdy nie dyskutuję na temat tego, co prezentują sędziowie, ale pora, żeby się coś w tej polskiej piłce zmieniło." - powiedział po meczu trener Arteniuk. W ostatniej minucie przed przerwą przyjezdni przeprowadzili pierwszą groźną akcję. Bardzo dobre podanie otrzymał w polu karnym Tobiasz Jarentowski i nie namyślając się posłął piłkę do siatki obok interweniującego Artura Tłoczka. Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Kotwica nadal atakowała, a goście od czasu do czasu starali się przeprowadzać groźne kontry. Dwie takie sytuacje w ostatnich minutach spotkania, gdyby nie znakomita postawa Tłoczka, mogły zakończyć się dla kołobrzeżan porażką. Ostatecznie jednak mecz zakończył się wynikiem 1:1. Mimo straty punktów trener Arteniuk był zadowolony z gry swojego zespołu: "Zagraliśmy jeden z lepszych meczów, jeżeli nie najlepszy w tej rundzie. Byliśmy zdecydowanie stroną dominującą. Zabrakło może wykorzystania tych sytuacji, chociaż z drugiej strony musiałaby być to tak przejrzysta sytuacja przy tym sędziowaniu, że prawdopodobnie trzeba by było oddać strzał z trzydziestu metrów żeby przeciwnika pokonać. Jestem dumny z zaangażowania moich zawodników, jestem dumny z realizacji planu i z tego co sobie nakreśliliśmy. Na pewno było to realizowane, także cieszę się z postawy mojego zespołu." Dużym szokiem dla szkoleniowca Kotwicy było pojawienie się po raz kolejny na trynunach właściciela Floty Świnoujście, Michała Leonowicza: "To jest czwarty mecz, w którym pan Leonowicz siedzi na trybunach, co jest dla mnie kuriozalne i nie tylko dwuznaczne, ale po prostu niesmaczne." Co najmniej dziwna, a nawet podejrzana wydaje się obecność właściciela klubu ze Świnoujścia, gdy wspomni się osobę obserwatora meczu, Alfreda Brembora z Poznania. Tomasz Arteniuk twierdzi, że jest on bliskim kolegą wiceprezesa Floty Andrzeja Kaliszana. Trener Kotwicy nie kryje tym faktem oburzenia: "Najbardziej bulwersujący dla mnie jest fakt, że obserwator dzisiejszego meczu, pan Brembor, to bliski kolega pana Kaliszana, wiceprezesa Floty, których wielokrotnie spotykałem w Poznaniu wspólnie. Dlatego obecność pana Leonowicza dziś na trybunach na naszym meczu jest dla mnie nie dwuznaczna, ale oczywista." Szczecińska "Gazeta Wyborcza" w jednym z marcowych artykułów napisała, że "utrudnić życie kołobrzeżanom chce sponsor Floty, który groził, że ufunduje premie dla zespołów, które odbiorą punkty Kotwicy." Czy obie sprawy się ze sobą łączą? Kolejne spotkanie Kotwica rozegra 19 kwietnia. Rywalem naszej drużyny w Koronowie będzie miejscowa Victoria, która aktualnie ma punkt straty do kołobrzeżan w tabeli. Cel podopiecznych Tomasza Arteniuka jest jeden - trzy punkty. źródło: www.gazetakolobrzeg.pl relacjďż˝ dodaďż˝: mane18 |
|