Piękne zakończenie 25. Pekao Szczecin Open
Wspaniała pogoda, jak zawsze nienaganna oprawa, komplet publiczności, a do tego dwaj najlepsi tenisiści tegorocznej edycji szczecińskiego challengera naprzeciw siebie - to wszystko wynagrodziło kapryśną aurę z ostatniego tygodnia i brak polskiego reprezentanta w finale imprezy.
W najważniejszym meczu turnieju spotkali się nie tylko zawodnicy rozstawieni z numerem '1' i '2'. Spotkali się po prostu najlepsi tenisiści mijającego tygodnia i stworzyli przepiękne widowisko. Oczywiście wysokiego poziomu gry musieliśmy się spodziewać, bo zarówno Richard Gasquet jak i Florian Mayer nie raz w swoich karierach byli w czołówce światowego rankingu. Lepiej starcie rozpoczął zawodnik z Niemiec. Mocno i bardzo celnie serwował, popełniał niewielką ilość błędów w trakcie wymian i dobrze się bronił. W nagrodę już w trzecim gemie przełamał rywala. Co na to Gasquet?
Francuz musiał poczekać zanim wbił wyższy bieg. Zdążył jednak jeszcze w tym secie i przełamał serwis przeciwnika na 5:5. Od tego czasu to on uderzał jeszcze mocniej, a do tego maksymalnie jak tylko mógł pod linie. Seta musiał rozstrzygnąć tie-break. W nim znacznie bardziej pewny swego był Gasquet. Szybko wyszedł na prowadzenie 4:0, a seta zakończył na swoją korzyść dzięki wynikowi 7:3.
Druga odsłona spotkania była podobna do pierwszej z tą tylko różnicą, że francuski tenisista pozostał na wyższym poziomie swojej gry i to Mayer musiał do tego równać. W końcu na 4:3 Gasquet przełamał, a przy rezultacie 5:3 wydawało się, że za chwilę zamknie mecz. Nic z tych rzeczy. Wprawdzie faworyt całego turnieju miał w górze piłkę meczową (przy swoim serwisie), jego przeciwnik w dalszym ciągu walczył. Znów pokazał kilka znakomitych akcji obronnych i mocnych, płaskich uderzeń kontrujących. Doprowadził do odłamania i kolejny raz wszystko zmierzało w kierunku tie-breaka. A w nim wyrównana walka trwała do stanu 3:3. Potem Gasquet kilkoma uderzeniami z najwyżej półki zdobył przewagę i ostatecznie wygrał do 4, a cały mecz 2:0. Przeciwko Florianowi zawsze grało mi się ciężko i nie inaczej było także tym razem. Wiedziałem, że jeśli nie dam z siebie maksimum w tym meczu, to po prostu nie będę w stanie zwyciężyć. Bardzo ważnym momentem spotkania było przełamanie przy stanie 4:5 w pierwszym secie. Dodało mi to pewności siebie - mówił po meczu szczęśliwy Gasquet, który chwalił turniej i (jak wielu innych graczy) zauważył, że poziom organizacyjny jest taki jak na zdecydowanie większych tenisowych imprezach. Zarówno on jak i Mayer pożegnali się z widownią słowami: Do zobaczenia za rok! Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z meczu finałowego, a także ceremonii zakończenia turnieju, a już w najbliższych dniach na łamy naszego portalu, bo podsumujemy to wszystko, co działo się na kortach przy Al. Wojska Polskiego przez ostatnie półtora tygodnia. Ale nie tylko pod kątem wyników zawodowców, ale przede wszystkim wydarzeń dookoła, a było ich całkiem sporo, jak i ciekawostek z cyklu 'na marginesie'...
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|