Porażka w meczu na szczycie
![]() Gospodarze już od pierwszych minut pokazali, że to oni bardzo chcą być pierwszym zespołem, który pokona przyjezdnych. Miejscowi m. in. po punktach Macieja Rostalskiego prowadzili 10:0 a potem 14:2. W Spójni na normalnym poziomie punktował tylko Wojciech Fraś, dlatego nie ma co się dziwić, że do przerwy przegrywali oni 28:42.
W trzeciej kwarcie wszystko zaczęło wracać do normalności. Do Frasia w zdobywaniu punktów dołączył także Hubert Pabian i goście nie tylko odrobili straty, ale także wyszli na prowadzenie 46:45.
Decydująca kwarta jednak nie wyglądała tak jak tego mogli oczekiwać przybyli do Leszna kibice Spójni. Goście przespali pierwsze minuty. Rywal to wykorzystał i odskoczył na dziewięć oczek. Później mimo prób Dymały, Pabiana czy też Frasia strata ta w zasadzie nie malała a nawet wzrosła do trzynastu oczek. Ostatecznie Polonia wygrała 76:67 i w ligowej tabeli odrobiła do Spójni jedno oczko. Najlepszym zawodnikiem przyjezdnych był Wojciech Fraś, który zdobył 25 punktów. Trafił 9/10 rzutów z gry. Co ciekawie gorzej wychodziło mu wykonywanie rzutów wolnych. Tych trafił nieco więcej niż połowę. Goście słabo w całym spotkaniu rzucali za trzy punkty. W dotychczasowych pojedynkach to ten element koszykarskiego rzemiosła dawał wygraną, tym razem jednak była to najważniejsza broń rywali. Polonia 1912 Leszno - Spójnia Stargard 76:67 (27:15, 15:13, 15:26, 19:13) Polonia: Chanas 15, Kaczmarzyk 13, Kobel 11 (6 as.), Rostalski 9, Milczyński 8 (7 zb.), Wrona 7 (5 zb.), Sanny 5, Trubacz 5, Sirijatowicz 3 (6 as.) Spójnia: Fraś 25, Pabian 17 (8 zb.), Dymała 12 (7 as.), Bręk 6, Szymański 4, Raczyński 3, Czujkowski 0 (5 zb.), Koziorowicz 0, Pytyś 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|