Czarny weekend
![]() ![]() W sobotę spotkanie przypominało walkę kiepskich bokserów - oba zespoły często się kontrowały, nie przywiązując większej uwagi do obrony. Jednak Portowcy mieli jedną przewagę nad Ligowcem - znakomitego bramkarza. Cóż z tego, że reprezentanci portalu stwarzali sobie okazje, skoro wszystkie piłki padały łupem golkipera. Natomiast bramkarz Ligowca spisywał się dobrze, jednak cudotwórcą nie był i nie mógł łatać dziur stwarzanych przez obrońców. W niedzielę również zaczęło się źle, bo od straconej bramki. Po chwili jednak obrońca Bejzgoru sam pokonał własnego bramkarza. Kolejnego gola zdobył Tomasz Kuna i wydawało się, że Ligowiec gra już swoje. Przed przerwą ten sam zawodnik zdobył kolejną bramkę, a dzieła zniszczenia dokonał Marek Krysztopik. Zatem przed zmianą stron było już 4:1. Drugą połowę mieliśmy zacząć spokojnie, jednak szybko zrobiło się 4:2. Na domiar złego w jednej z akcji Marek Krysztopik nie potrafił zachować koncentracji i chybił strzał na pustą bramkę. Po chwili jednak się zrewanżował obsługując idealnym podaniem Arkadiusza Sokala, który tylko dopełnił formalności. Przy stanie 5:2 Ligowiec miał spokojnie kontrolować grę, jednak napastnicy grali tak, jakbyśmy to my mieli gonić wynik - cały czas atakowali wysoko przeciwnika. W ten sposób przy wykorzystania bramkarza Bejzgor mógł wyprowadzać kontry z przewagą liczebną. Kolejne tracone bramki niczego nas nie nauczyły i w konsekwencji przegraliśmy wygrany mecz 5:6. Teraz należy na spokojnie wyciągnąć wnioski i wrócić do naszego dawnego systemu gry. Straciliśmy to, co było naszą siła, czyli dobrą i ambitną grę w obronie. Teraz brakuje asekuracji. Napastnikom natomiast można zarzucić brak skuteczności, gdyż mimo stwarzanych okazji nie strzelamy goli. Oby teraz było już tylko lepiej! własne relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|