Spóźnione zwycięstwo
W sobotę 5 stycznia drużyna Ligowca punktualnie o godzinie 17:30 rozgrzewała się przed spotkaniem, a ich przeciwników, Politechniki, nie było widać. Już wydawało się, że mecz w tym terminie nie dojdzie do skutku, ale rywal zdołał zebrać piłkarzy, którzy wcześniej grali w lidze futsalu. Obie ekipy dysponowały krótką ławką rezerwowych, więc zmęczenie Politechniki mogło być zrekompensowane umiejętnościami jej piłkarzy.
Początek meczu jednak zdecydowanie należał do Ligowca. Tuż po rozpoczęciu gry gola z niemal leżącej pozycji zdobył Piotrek Kołakowski. Po chwili było już 2:0. Ten sam zawodnik wykorzystał dezorientację obrońcy, który nie zauważył futbolówki za swoimi plecami. Następnie serię rzutów rożnych w ekipie Ligowca wykonywał Andrzej Kublicki. Po jednym z dośrodkowań Arkadiusz Sokal ładnie uderzył głową, ale bramkarz zdołał odbić futbolówkę. Kolejne dośrodkowanie trafiło wprost na nogę wbiegającego Konrada Kublickiego, który uderzył z pierwszej piłki. Niestety futbolówka trafiła w słupek i wyszła w pole. W kolejnej akcji odnowiła się kontuzja golkipera studentów, więc musiał on opuścić boisko (na szczęście po przerwie wrócił na posterunek), a w jego miejsce stanął gracz z pola. Wydawało się, że Ligowiec poradzi sobie z niepełnym składem przeciwnika. Politechnika jednak przeprowadzała bardzo ciekawe akcje z wykorzystaniem bramkarza. Po jednej z nich kompletnie "rozklepała" reprezentantów portalu i uzyskała kontaktową bramkę. Od tego momentu grę kontrolował PS. Dokładne rozgrywanie piłki w połączeniu z umiejętnością przyspieszenia gry i skutecznego dryblingu stanowiły mieszankę wybuchową. Po jednej z indywidualnych akcji napastnik Politechniki skutecznie przepchnął futbolówkę w pojedynku z trzema Ligowcami, a ta wtoczyła się do bramki. Wydawało się, że od tego momentu studenci złapali wiatr w żagle i pójdą za ciosem. Na szczęście zapędy te szybko utemperował Michał Węglicki, który tuż po wznowieniu zdobył gola na 3:2. Po tej akcji sędzia zagwizdał po raz ostatni w pierwszej połowie. Druga odsłona zaczęła się nieszczególnie dla Ligowca, gdyż szybko stracił bramkę. I znów był remis. Na szczęście po jednej z akcji na prowadzenie wyprowadził swój zespół niezawodny Michał Węglicki. Politechnika znów naciskała i zamykała rywala na jego połowie. Ciężko jednak było poradzić im sobie z kryciem i podwajaniem najlepszego piłkarza. Mimo tych trudności Konrad Wiśniewski musiał wyciągać po raz czwarty piłkę z siatki. Po raz kolejny mieliśmy remis. PS dobrze grał, kiedy posiadał futbolówkę, gorzej było w obronie. Po jednym z ataków piłkę tuż przy linii bocznej zabiera przeciwnikowi Tomasz Kuna. Po krótkiej przepychance z rywalem mija go i biegnie przez połowę boiska w stronę bramki Politechniki. Czuł zapewne presję na sobie, więc nie mając innego wyjścia, posłał futbolówkę między nogami interweniującego golkipera. Podobną okazję miał też ofensywnie dziś usposobiony Arkadiusz Sokal, jednak przestraszył się okazji i zgubił po drodze piłkę. Walczył za to ambitnie z tyłu często wybijając futbolówkę spod nóg rywala, czy też dobrze ją przytrzymując. Co nie udało się "Pokalowi", wyszło Michałowi Węglickiemu. Skoncentrowana na ataku Politechnika zostawiała wolne tyły. Michał wyszedł na pozycję 1 na 1 z obrońcą, zamarkował podanie do nadbiegającego kolegi, minął piłkarza z pola, następnie swoim firmowym zwodem położył bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce. Bardzo ładna indywidualna akcja i hat-trick skompletowany. Studenci za wszelką cenę dążyli do wyrównania i atakowali całym zespołem. Po błędzie z przodu rywala z szybką kontrą wyszedł Andrzej Kublicki, podał piłkę do niepilnowanego Sokala, który znów miał przed sobą tylko bramkarza. Tym razem obrońca zachował zimną krew i zamiast strzelać wystawił futbolówkę Andrzejowi Kublickiemu, który strzałem na pustą bramkę dopełnił formalności. Rezultat w tym momencie brzmiał 7:4. Politechnika po raz kolejny wycofała bramkarza, co dało jej przewagę liczebną w polu. Efektem tego manewru była piąta bramka dla studentów. Po wznowieniu jednak przyszło im zapłacić wysoką cenę za grę bez golkipera. Po stracie pod bramką Ligowca celne podanie trafiło do Michała Węglickiego, który strzałem na pustą bramkę niemal z połowy boiska ustalił wynik meczu na 8:5. Po spotkaniu piłkarze Ligowca bardzo cieszyli się z uzyskanego wyniku przybliżającego ich do utrzymania w lidze, które jest celem wyznaczonym przed tym sezonem. Należy zaznaczyć, że zawodnicy Politechniki prezentowali bardzo dobre umiejętności indywidualne, ale zabrakło im nieco sił i determinacji. Było to widoczne szczególnie w grze defensywnej. Ligowiec natomiast dobrze się bronił i skutecznie kontratakował. Niewykorzystane okazje były naszą bolączką w zeszłym sezonie, na szczęście teraz jest zdecydowanie lepiej. Na słowa uznania zasłużył cały zespół. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz przyjdzie nam spontanicznie cieszyć się z wygranej. własne relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|