Rozczarowanie w Maszewie
Piłkarze Masovii rozczarowali swoich kibiców przegrywając drugi mecz w rundzie wiosennej. Po porażce przed dwoma tygodniami ze Spartą Węgorzyno 1:4 tym razem przyszła przegrana z zajmującą ostatnie miejsce w tabeli przed tą kolejką - Radovią. Porażka ta boli zwłaszcza w kontekście szansy walki o awans do wyższej ligi. Masovia po rundzie jesiennej traciła zaledwie cztery punkty do lidera oraz po jednym punkcie do drugiej i trzeciej drużyny w tabeli. Po dwóch z rzędu porażkach strata do czołówki wzrosła o kolejne sześć punktów.
Sobotni mecz w Radowie był rozgrywany w trudnych warunkach atmosferycznych przy przenikliwym zimnie i ciągle padającym śniegu. Warunki te jednak nie mogą tłumaczyć fatalnej postawy zespołu, który kompletnie nie realizował założeń taktycznych ustalonych przez trenera. Po niemrawym początku gry w 15 minucie gospodarze po raz pierwszy przeprowadzili groźną akcję, na szczęście dobrze interweniował Seniuk. W 27 minucie powinno być 1:0 dla Masovii, niestety Zwolak zmarnował wyśmienitą okazję. Napastnik gości będąc w polu karnym Radovii i mając przed sobą tylko bramkarza zwlekał z oddaniem strzału, wskutek czego obrońca gospodarzy zdążył wrócić i zażegnać niebezpieczeństwo. W 33 minucie po błędach maszewskiej defensywy Radovia objęła prowadzenie. Jeszcze przed przerwą faulowany w polu karnym gospodarzy był Zwolak, jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia i nakazał grać dalej. W przerwie trener Marek Karmazyn dokonał trzech zmian. Dwie z nich okazały się trafne. Pojawienie się na boisku Młynarczyka i Stosio ożywiły grę ofensywną Masovii. W 51 minucie po uderzeniu piłki głową przez Rolę tylko słupek uratował Radovię od utraty gola. Minutę później jednak gospodarze nie mieli już tyle szczęścia. Po dośrodkowaniu Osesika piłkę głową do bramki skierował Izdebski i wyrównał wynik spotkania. Cóż z tego skoro osiem minut później zespół z Radowa Małego ponownie wyszedł na prowadzenie. Po prostopadłym zagraniu i błędzie Roli w sytuacji sam na sam z Seniukiem znalazł się napastnik gospodarzy i uderzeniem obok słupka zdobył drugą bramkę dla Radovii. Do końca spotkania maszewiacy mieli jeszcze kilka sytuacji na doprowadzenie do wyrównania. Dwa groźne strzały Młynarczyka obronił bramkarz miejscowych, a raz po uderzeniu tego samego zawodnika piłkę z linii bramkowej wybił obrońca Radovii. Dwie minuty przed końcem Izdebski próbował przelobować bramkarza gospodarzy, jednak ten końcówkami palców zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką. Masovia przegrała w Radowie 1:2 i rozczarowała tym samym mocno swoich kibiców. relacjďż˝ dodaďż˝: kichu |
|