Show bramkarzy w Opolu
Sandra Spa Pogoń Szczecin jechała do Opola na mecz z Gwardią spokojna o swoją pozycję w ligowej tabeli PGNiG Superligi mężczyzn. Wszystko wyjaśniło się w miniony czwartek. KPR Legionowo, czyli rywal 'Portowców' przegrał najważniejsze dla siebie spotkanie z Wybrzeżem Gdańsk 25:27 i stracił nawet matematyczne szanse na przeskoczenie szczecinian. Mylił się jednak ten, kto spodziewał się, że podopieczni Rafała Białego odpuszczą sobie rywalizację z Gwardią.
Trener Biały mówił o granicy błędu, który jego podopieczni mogą popełnić w Opolu. Bartosz Konitz z kolei o tym, że Gwardia to zespół absolutnie w zasięgu szczecińskiej siódemki. Natomiast Wojciech Zydroń przewidywał, że spotkanie będzie ciekawe, a swoje przysłowiowe grosze dorzucą bramkarze: Edin Tatar z jednej strony i Adam Malcher z drugiej. Żaden z nich się nie pomylił.
Oba zespoły w pierwszej fazie widowiska szły 'łeb w łeb'. Gospodarze mieli nóż na gardle, mogli też uważać, że ich rywal w walce o trzecią lokatę, Górnik Zabrze, poradzi sobie w Piotrkowie Trybunalskim z Piotrkowianinem. To oznaczało konieczne zwycięstwo nad Sandra Spa Pogonią. W ekipie gości kluczową rolę znów odgrywał Edin Tatar. Bramkarz 'Portowców' bronił w niesamowitych okolicznościach. Do takich należały m.in. rzuty karne autorstwa Mateusza Morawskiego. Gwardia także miała swojego cichego bohatera, a przynajmniej dwóch. Reprezentacyjny bramkarz Adam Malcher co najmniej w kilku sytuacjach pokazał, że słusznie został powołany w późnym dla siebie wieku do kadry Polski. Dużo zamieszania w obronie szczecinian siał za to Kamil Mokrzki - zdobywca 6 bramek. Gości cieszyła za to postawa Pawła Krupy. Rozgrywający dwoił się i troił, aby dokładać kolejne trafienia. A ponieważ precyzji mu nie brakowało, skończył zawody z bagażem 8 goli. Kluczowe było też wejście Michała Lemaniaka. Skrzydłowy opolan wyprowadził swój zespół na prowadzenie 25:21. Tamten wynik o niczym jeszcze nie przesądzał. Emocje nadeszły w końcowych minutach. Pogoń nie zamierzała odpuścić walki o ligowe punkty. Nie miała przecież absolutnie nic do stracenia, jedynie do zyskania. Przy stanie 30:29 goście ze stolicy Pomorza Zachodniego mieli akcję na remis. Do końca zostało jeszcze 13 sekund. Ich atak pozycyjny nie przyniósł efektu i przegrana jednym trafieniem stała się faktem. Trenerowi gospodarzy, Rafałowi Kuptelowi, pozwoliła zaś odetchnąć z ulgą.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|