Ósma przegrana Sandra Spa Pogoni z rzędu, po horrorze
Niezwykle emocjonujące było widowisko, które zgotowały w środę kibicom w Szczecinie szczypiorniści Sandra Pa Pogoni z Wybrzeżem Gdańsk. Choć los meczu ważył się do ostatniej sekundy, radość zagościła jedynie na twarzach graczy Damiana Wleklaka i Marcina Lijewskiego. 'Portowcy', mimo, że do końca liczyli na choćby dogrywkę, przegrali już ósme spotkanie z rzędu w rozgrywkach PGNiG Superligi mężczyzn. Pozytywne wrażenie sprawił Michal Bruna - zdobywca 7 'oczek'.
Zgodnie z typowaniami u bukmacherów faworytem meczu byli szczecinianie. 'Portowcy' dobrze weszli w mecz. Od początku 'rozrzucał się' Bartosz Konitz. Spotkanie jednak toczyło się falami. Po dobrej postawie gospodarzy, inicjatywę przejmowała ekipa z Gdańsa. Trzy bramki z rzędu, w tym dwie autorstwa Łukasza Rogulskiego sprawiło, że wynik brzmiał 5:6 (12 min.)
Na początku drugiego kwadransa rywalizacji znów więcej radości swoim kibicom sprawiali miejscowi. Dobrze prezentowali się w tylnej formacji. Między 12. a 20. minutą stracili raptem dwie bramki. Sami zaś dołożyli aż siedem. Dobre zawody rozgrywał Michal Bruna. Zaskakiwał Artura Chmielińskiego nie tylko w karnych, ale i rzutami z dystansu. Kiedy wydawało, że gospodarze opanowali już boiskowe wydarzenia, Wybrzeże rzuciło się do odrabiania strat. Sygnał dał Paweł Niewrzawa. To za jego sprawą do przerwy było 15:15. Druga część widowiska miała niezwykle wyrównany przebieg. Żadna z siódemek przez prawie całe trzydzieści minut nie wyszła na więcej niż jedną bramkę przewagi. 'Katami' gospodarzy ponownie byli Niewrzawa i Jacek Sulej. Środkowy rozgrywający gdańszczan w pewnym momencie sam wziął sprawy w swoje ręce. Przez kolejnych 11 minut tylko on bombardował między słupkami Edina Tatara zdobywając w tym czasie 5 bramek z rzędu. Na 5 minut przed końcową syreną emocje sięgnęły zenitu. Dogrywka niemal wisiała w powietrzu (25:25). Po jednej stronie parkietu odpowiedzialność za wynik wziął na siebie Konitz, po drugiej zaś Rogulski. Nerwy na wodzy lepiej wytrzymali przyjezdni. Decydujący cios zadał Mateusz Wróbel, który po ostatnim gwizdku utonął w objęciach swoich kolegów. Trzy arcyważne punkty pojechały do Gdańska.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/sportowefakty.wp.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |