Obrona zmorą Sandra Spa Pogoni w Puławach
Sandra Spa Pogoń znów bez punktów w PGNiG Superlidze mężczyzn. W Puławach jak na dłoni widać było, w czym tkwi problem szczecinian. Jest nią dziurawa jak ser szwajcarski obrona. Gospodarze w mało której akcji mieli problem ze zdobywaniem kolejnych bramek. Niemniej do przerwy można było odnieść wrażenie, że jest jeszcze o co walczyć. Kiedy jednak Azoty wrzuciły przysłowiowy wyższy bieg, o jakichkolwiek punktach Portowców można było zapomnieć. Dodajmy, że to było pierwsze spotkanie z rundy rewanżowej.
Meczem w Puławach Pogoń zakończyła rywalizację w pierwszej części sezonu 2016/2017 w PGNiG Superlidze mężczyzn. Wniosek jest jeden: pierwsza runda spisana na straty. Szczypiorniści ze Szczecina rozegrali 13 spotkań i tylko w 2 odnieśli zwycięstwo. Pewnym usprawiedliwieniem może być fakt, że tylko 3 mecze zostały rozegrane na parkiecie Pogoni, pozostałe 10 na wyjazdach. W dodatku ekipa Mariusza Jurasika właściwie przez całą rundę zmagała się z urazami.
Przejdźmy jednak do ostatniego meczu w tym roku w lidze. Początek nie wróżył niczego złego. Ale to już taka tradycja. Oddajmy jednak fakt, że Azoty były murowanym faworytem, o czym na kilka dni przed meczem mówił ich trener, Marcin Kurowski. Po 16. minutach Pogoń traciła do miejscowych tylko jedno 'oczko' (7:6). Widoczny był brak Michala Bruny, Wojciecha Zydronia czy Arkadiusza Bosego. Wspomniane trio stanowi dużą siłę zarówno w przedniej, jak i tylnej formacji i po upływie kwadransa rywalizacji Pogoni z Azotami dało się to wymiernie odczuć. Pierwszoplanową postacią wśród gospodarzy był bramkarz Walentyn Koszowy. Kilka jego interwencji sprawiło, że na przerwę ekipa z Lubelszczyzny schodziła z zapasem 4 trafień (15:11). Druga część meczu znów zaczęła się fatalnie układać. Szczecinianie przez 11 minut dołożyli tylko dwie bramki. Rywal wykorzystał niemoc gości wręcz bezlitośnie. Zrobiło się 23:13 i już w tamtym momencie można było sobie wybić z głowy jakiekolwiek emocje. Puławianie zadowoleni z wysokiego prowadzenia już się podkręcali tempa meczu. Zresztą nie musieli. Ekipa z Grodu Gryfa nie postawiła trudnych warunków, zwłaszcza w defensywie. Dziury w obronie i brak sportowej agresji wpływał na wynik rywalizacji. Paweł Krupa próbował coś zrobić. Oddał rekordową liczbę rzutów - 22, ale tylko 7 znalazło się w siatce. Popularny 'Pawka 'po meczu przyznał, że cieszy się z końca tej części sezonu. Pogoń w najbliższy piątek (16 grudnia) zagra jednak jeszcze jeden mecz, z Gwardią w Koszalinie. Będzie to rywalizacja w 1/16 Pucharu Polski. Potem zespół uda się na odpoczynek.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |