Bojarski: Bardzo fajnie czułem się w Szczecinie
Rozmowy z byłymi piłkarzami często zaczynają się od kurtuazyjnego pytania „co słychać”? Nie psujmy więc tej konwencji, opowiedz proszę co u Ciebie?
- W 2012 roku wyjechałem z kraju. Od tego czasu na stałe mieszkam z całą rodziną w Niemczech. Mam 39 lat i gram jeszcze trochę w piłkę, ale w bardzo niskiej lidze w klubie TSV Albeck 1948 i robię to raczej po to, aby być w dobrej kondycji, dbać o zdrowie. Poza tym oczywiście pracuję.
Nieprzypadkowo jesteś naszym rozmówcą. Jesteś jedynym piłkarzem, który ma w piłkarskim CV i Pogoń Szczecin, i Puszczę Niepołomice. Teraz obie drużyny zmierzą się w Pucharze Polski. Śledzisz rozgrywki?
- Mieszkam zagranicą, ale polską piłkę oczywiście na bieżąco obserwuję. W telewizji kablowej mam nc+ i jestem na czasie. Oglądam mecze Lotto Ekstraklasy, ale interesuję się też niższymi ligami. Spodziewałeś się telefonu przed takim meczem? - Cieszę się, że możemy porozmawiać. Mile wspominam grę i w Pogoni, i w Puszczy. Będąc w Szczecinie miałem okazję zagrać w finale Pucharu Polski. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Niestety nie udało się awansować do ekstraklasy, ale na szczęście niedługo później klub już tam był. Z kolei w Puszczy grałem w II lidze, gdy była beniaminkiem. Pamiętam, że był to czas reorganizacji rozgrywek i utrzymywało się tylko kilka czołowych zespołów. Puszcza zaufała piłkarzom, którzy wcześniej wywalczyli awans z III ligi, ale to okazało się za mało. Ale o Puszczy i Niepołomicach będę mówił tylko dobrze. Nie udało nam się utrzymać na boisku, ale kilka innych, gorzej zorganizowanych klubów nie wytrzymało i dzięki temu Puszcza pozostała w II lidze. Później do klubu trafił trener Dariusz Wójtowicz i nie był ze mnie zadowolony. Szybko rozstaliśmy się, ale to nie wpływa na to, w jaki sposób będę mówił o klubie. A skoro mam już okazję, to chciałbym ciepło pozdrowić kibiców Pogoni oraz Puszczy. Dla Puszczy udział w 1/4 finału Pucharu Polski jest największym sukcesem historii klubu. Biorąc pod uwagę fakt, że na tym etapie rozgrywany jest dwumecz, jak oceniasz szanse obu klubów? - Puchar Polski ma to do siebie, że jest dużo niespodzianek. Wystarczy, że wrócimy do meczów półfinałowych I-ligowej Pogoni z ekstraklasowym Ruchem Chorzów. Był to murowany faworyt, a to my awansowaliśmy. W środę Portowcy muszą być absolutnie skoncentrowani, muszą podejść do meczu z powagą i pełnym zaangażowaniem. Dla zawodników Puszczy będzie to okazja do pokazania się. Piłkarze z Niepołomic na pewno będą mieli w głowach chęć zwrócenia uwagi na siebie, również sztabu szkoleniowego Pogoni. Faworytem jest Pogoń, ale jestem przekonany, że nie może liczyć na łatwe spotkanie. W Niepołomicach jest specyficzne boisko. Na kameralnym obiekcie zasiądzie zapewne komplet publiczności, ale jednak inaczej wychodzi się na duże, piękne ekstraklasowe obiekty, a inaczej później na mniejsze stadiony. To taki trochę inny świat, dlatego ważna będzie głowa. Jeśli Pogoń nie podejdzie do tego spotkania jak do meczu ekstraklasowego, to mogą pojawić się spore problemy. Takie mecze, gdzie rywal nie ma nic do stracenia, są bardzo trudne. Grałem w kilku takich spotkaniach i wiem co mówię. Wspomniałeś o finale Pucharu Polski z Pogonią. Wracasz do tego spotkania? - Bardzo często. Co jakiś czas odtwarzam sobie na Youtube skrót tego meczu. Wracam, bo było to niesamowite przeżycie. Pamiętam, jak wyszedłem na stadion i po lewej stronie zobaczyłem trybunę pełną ludzi ze Szczecina. Kilka tysięcy kibiców pofatygowało się za nami do Bydgoszczy. Po przeciwległej stronie kilka tysięcy fanów Jagiellonii. Atmosfera była wspaniała. Przechodziły mnie wtedy ciarki, zapadło mi to w pamięci. Być może nie uwierzysz, ale do dziś wielu kibiców dyskutuje o sytuacji z początku meczu, gdy wychodziłeś z piłką na czystą pozycję. Czy Ty również wracasz do tego, po latach potrafisz zupełnie na chłodno ocenić tę sytuację? - Tak. Uważam, że w tej sytuacji rzut karny albo wolny był ewidentny. Ewentualnie można byłoby się sprzeczać, czy to było już w polu karnym, czy minimalnie przed szesnastką. Tu dopuściłbym różne głosy do dyskusji. Nie zmienia to jednak faktu, że bezsprzecznie należał nam się faul. Bardziej klarownego przewinienia nie można było zrobić. Teraz się z tego śmieję, ale pamiętam, że w jednym z wywiadów powiedziałem wtedy, że sędziemu należałoby zmienić pierwszą literę nazwiska na „W”. A sędziował Małek (śmiech). Szkoda, że nie zareagował wówczas prawidłowo. Według mnie był stuprocentowy faul, a na 99% należał nam się rzut karny. Mogliśmy mieć „jedenastkę” i różnie mogłoby być. Z Twoich wypowiedzi czuć, że z Pogonią łączą Cię dobre wspomnienia. - Bardzo fajnie czułem się w Szczecinie. Uważam, że to świetne miasto do życia. Pogoń i pobyt w Szczecinie wspominam bardzo miło. Naprawdę dobrze wspominam też kolegów z drużyny. Mieliśmy niezły zespół, w którym panowała kapitalna atmosfera. Nie był to bardzo długi i megaowocny pobyt, ale w każdym meczu kibice mogli liczyć na moje zaangażowanie. Z drugiej strony doszliśmy do finału Pucharu Polski, a to jest już osiągnięcie. Jak tylko będę miał okazję, z przyjemnością zajrzę do Szczecina.
�r�d�o: pogonszczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|