Dwiepołowy jak dwa różne mecze...
W tym tygodniu pogoda płatała figle i na wielu stadionach i boiskach rozegranie zawodów było niemożliwe, natomiast w Cerkwicy w niedzielne popołudnie warunki do gry były idealne. Pierwsze ofensywne akcje były dziełem drużyny gości i na samym początku spotkania przyniosło to skutek. Błąd w linii pomocy i bałagan w obronie bezbłędnie wykorzystał Cymkiej, szybko dając prowadzenie gościom. Nie minęło wiele czasu a kolejny błąd w środku pola wykorzystują goście, wypuszczając skuteczną kontrę, która owocuje drugą bramką. Po tym ciosie Bizon troszeczkę uspokoił grę, zaczynając powoli kontrolować wydarzenia na boisku, lecz strzały były anemiczne, a stworzone sytuacje nieklarowne.
Przerwa podziałała na gospodarzy mobilizująco i od pierwszych minut inicjatywę przejął Bizon. Nieudolnie i niekonsekwentnie grający gospodarze zaczęli panować na boisku, co odniosło skutek w postaci bramki strzelonej przez Bodnara. Umiejętnie wykorzystał błąd obrony i niezdecydowanie bramkarza, zdobywając kontaktowe trafienie. Był to sygnał dla Bizona do jeszcze aktywniejszej gry. Kluczowa dla meczu okazała się kontuzja Tuszyńskiego, odniesiona przy zderzeniu z własnym bramkarzem, gdyż zastąpił go Antoniak i to właśnie ten zawodnik zdobył po udanym rajdzie lewą stroną boiska wyrównującą bramkę. Mecz otworzył się na nowo i zapowiadały się spore emocje. Inicjatywę przejął Bizon i tylko brak szczęścia i czasami cud ratował gości przed utratą bramki. Najpierw po strzale z rzutu wolnego Bodnara, piłkę z okienka wybronił Hoderny, po chwili po dośrodkowaniu Jankowskiego z rzutu rożnego, błąd popełnił młody bramkarz Błękitnych, lecz na posterunku byli obrońcy, a z możliwości dobitki nie skorzystał Jędraszewski. Przewagi w polu nie potrafili wykorzystać piłkarze Bizona, więc stały fragment gry wykorzystali piłkarze A. Solowskiego. Po dośrodkowaniu A. Cymkieja pięknym strzałem popisał się Rodziewicz, który głową ominął bezradnego bramkarza Bizona, lokując piłkę w okienku jego bramki. Gospodarze jednak nie podłamali się straconym golem i ruszyli do jeszcze bardziej zaciętych ataków. Przez moment trwała klasyczne wymiana ciosów, aż w końcówce meczu na strzał z dystansu zdecydował się Tarnawski. Z prawej strony boiska posłał on futbolówkę za kołnierz bramkarza Błękitnych, zdobywając swoje pierwsze trafienie w tej rundzie. Starsi kibice i piłkarze pamiętają te klasyczne dla tego zawodnika bramki i w tej bardzo ważnej chwili ten piłkarz przypomniał sobie o swoich umiejętnościach, zdobywając bramkę na remis, który był na pewno zasłużony dla ekipy gospodarzy. Podsumowując brawo za ambicje i grę do końca dla Bizona oraz za skuteczność dla ekipy z Trzygłowia. Kibice na pewno nie mogą narzekać na brak emocji oraz bramek, w Cerkwicy remis 3:3. relacjďż˝ dodaďż˝: Pajonk |
|