Z Tychami tradycyjnie - zwycięsko!
GKS Jachym Tychy przynajmniej do wiosny pozostanie zespołem, który nigdy z Pogonią '04 nie wygrał, ani... nie zremisował. Portowcy odnieśli kolejne zwycięstwo w lidze! Do piątkowego meczu Portowcy przystąpili z marszu, ale na fali. W środę pokonali Inpuls-Alpol 3:0. GKS również rozgrywał w tym tygodniu drugi mecz, jednak dwa dni wcześniej poległ w starciu z PA Novą, 3:5. Szczecińscy kibice, których na meczu było około 500 liczyli, że passy zostaną podtrzymane, a trzy punkty w Szczecinie. Tak się też stało. Łatwo jednak nie było. Już w piątej minucie spotkania na prowadzenie wyszli goście. Adam Wolak mocno przymierzył z rzutu wolnego i zespół przyjezdnych cieszył się z otwarcia wyniku. Pięć minut później Portowcy doprowadzili do remisu. Bramkę zdobył Tomasz Wydmuszek, po najładniejszej akcji meczu. Portowcy w błyskawicznym tempie wymienili kilka podań, po czym wspomniany Wydmuszek umiecśił piłkę w bramce zdezorientowanych gości. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Portowy po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie. Przedłużony rzut karny (jednak z ostrego kąta - tak pozwalały wówczas przepisy) na bramkę technicznym, plasowanym strzałem zamienił Paweł Dąbrowski. Na przerwę goście schodzili z bagażem jednej bramki, którą chcieli jak najszybciej odrobić. Było to widać od początku drugiej połowy, kiedy to gracze GKS-u wręcz rzucili się na Portowców. Nie dało to jednak wymiernego skutku bramkowego. Trzeciego gola za to zdobyli Portowcy. Podczas jednego z kontrataków, Mariusz Lewandowski niespodziewanie zdecydował się na strzał z dystansu, czym zaskoczył wszystkich, a szczególnie bramkarza gości. Była wtedy 28 minuta. Stracony gol nie podłamał jednak tyszan. Wręcz przeciwnie. Zaatakowali ze wszyskich sił i to się im opłaciło. W ciągu dwóch minut doprowadzili do wyrównania. Najpierw w 29. Łukasz Wachewicz, a po chwili w 30. lider zespołu Michał Słonina umieszczali piłkę w bramce Dominika Kubraka. Kibice Pogoni '04 zaczęli się niepokoić, obawiając się, że z ich ulubieńców zeszło powietrze. Wtedy jednak Paweł Dąbrowski dokonał tego, czego oczekuje się od lidera, gracza wielkiego formatu. Pociągnął zespół, przeprowadzając kilka zabójczych szarż. Jego akcje siały popłoch w szeregach rywali oraz przynosiły cenne dla szczecinian przewinienia. W 34. minucie, po jednym ze "zrywów Dąbrosia" padł czwarty gol dla Pogoni. Autorem gola, po ładnym strzale z dystansu, był oczywiście... sam Paweł. Moment później, w jego ślady poszedł Łukasz Piasecki i na tablicy oglądaliśmy wynik 5:3. Goście (w szczególności bramkarz GKS-u oraz szkoleniowiec Grzegorz Morkis) nie wytrzymywali napięcia, ciągle faulując. Efektem tego były przedłużone rzuty karne dla Pogoni. Dwa zostały niestety zmarowane. Strzał Dąbrowskiego obronił bramkarz, a po chwili podobnie stało się ze strzałem Andrzeja Sydora, który meczu na pewno nie zaliczy do udanych. Na dwie minuty przed końcem, sędzia podyktował kolejny rzut karny dla Portowców. Tym razem Dąbrowski się nie pomylił i zdobył szóstego gola. Przez dwie ostatnie minuty meczu GKS grał w przewadze w polu. W rolę "piątego" wcielił się doskonale znany w Szczecinie Mariusz Masternak. Wynik jednak nie uległ już zmianie i Pogoń '04 zasłużenie wygrała 6:3. Gole: 0:1 - Adam Wolak 5' 1:1 Tomasz Wydmuszek 10' 2:1 Paweł Dąbrowski (pk) 17' 3:1 Mariusz Lewandowski 28' 3:2 Łukasz Wachewicz 29' 3:3 Michał Słonina 30' 4:3 Paweł Dąbrowski 34' 5:3 Łukasz Piasecki 34' 6:3 Paweł Dąbrowski (pk) 38' Pogoń '04: Kubrak, Konopka - Żebrowski, Dąbrowski, Lewandowski, Piasecki, Jatczak, Wydmuszek, Sydor, Markiewicz D., Wójcik własne relacjďż˝ dodaďż˝: KRY |
|