Wisła górą w wojnie nerwów
Spotkanie dwóch zespołów, które są uznawane za faworytów do walki o awans od samego początku było bardzo zacięte. Do stanu 7:7 obie ekipy szły łeb w łeb, dopiero później po ataku Magdaleny Żochowskiej i bloku Karoliny Surmy Wisła odskoczyła na dwa punkty. Ta przewaga jednak nie trwała długo. Najpierw Piast doprowadził do remisu, a chwilę później to gospodynie prowadziły dwoma oczkami. Jednak przy stanie 16:14, gdy na zagrywkę weszła Magdalena Śliwa jej zespół zdobył cztery punkty z rzędu i po raz kolejny to Wisła uzyskała prowadzenie, które już utrzymała do samego końca tej partii (23:25).
Druga partia także rozpoczęła się od wymiany niemal punkt za punkt aż do stanu po 8. Wtedy blok Edyty Rzenno zapoczątkował okres bardzo dobrej gry swojego zespołu. Piast zdobył aż 11 punktów przy tylko dwóch przeciwniczek (19:10). W tym momencie chyba dla wszystkich zgromadzonych było pewne, że gospodynie nie mogą przegrać tej partii. Najwyraźniej w to, że już nic złego stać się nie może uwierzyły także same zawodniczki i usnęły. Tak doświadczony zespół jak Wisła takiego prezentu nie mogła przepuścić. Przy zagrywce Surmy przyjezdne w jednym ustawieniu odrobiły osiem oczek, z czego zagrywająca zdobyła dwa asy serwisowe. Z bezpiecznego wyniku 19:10 zrobiło się 19:18. Piast próbował grać punkt za punkt, to w samej końcówce gospodynie popełniły serię błędów i także drugi set padł łupem Wisły 25:23. Tak roztrwoniona przewaga w poprzednim secie i ostatecznie porażka mogła podłamać niejeden zespół, a patrząc na poprzedni sezon można by było być pewnym, że Piast przegra dość gładko także tego seta. Jednak widać dobrze przepracowany okres przygotowawczy z Markiem Mierzwińskim. Miejscowe przez większą część seta prowadziły wyrównaną grę niemal punkt za punkt i tak do stanu 18:18. Wtedy ciężar gry na siebie wzięła Anna Róg, najpierw zdobywając punkt z lewego skrzydła, a chwilę później bez skrupułów wykorzystała prezent w postaci przechodzącej piłki, do tego doszedł autowy atak Żochowskiej i Piast wyszedł na trzypunktowe prowadzenie. Jak się później okazało był to kluczowy moment i do samego końca gospodynie kontrolowały przebieg tej partii (25:23). Czwarta odsłona tego spotkania miała bardzo podobny przebieg do poprzedniej. Co prawda raz jedna, raz druga drużyna odskakiwała od rywalek, ale w samej końcówce znów „wszystko wróciło do normy”, czyli do remisu 22:22. Tylko trzech punktów potrzebowała Wisła by zakończyć ten mecz i zdobyć komplet punktów, a dla Piasta trzy punkty oznaczały przedłużenie szans na zwycięstwo za dwa punkty w tie-breaku. Na ten moment mocniejsze psychicznie okazały się gospodynie, a konkretnie Chojnacka i Małgorzata Plebanek, które zdobyły trzy punkty z rzędu (25:22). Nie od dzisiaj wiadomo, że tie-break to głównie gra nerwów. Początek zaczął się podobnie jak poprzednie partie, czyli od wyrównanej walki. Tak było aż do stanu 6:6. Później piłkę w aut posłała Karolina Kosak, a następnie mocną zagrywką nie pierwszy raz w tym meczu popisała się Rzenno i na dwa punkty odskoczyły miejscowe. Jednak w siatkówce wszystko szybko się zmienia. Cztery kolejne akcje i cztery punkty dla Wisły. Przyjezdne nie dały sobie już wyrwać ani jednego punktu z tej przewagi i set zakończył się 13:15. Po bardzo wyrównanym i nerwowym pojedynku to goście wyjeżdżają ze zwycięstwem premiowanym dwoma punktami. Natomiast szczeciniankom na osłodę zostaje jedno oczko. relacjďż˝ dodaďż˝: duch10713 |
|