Wicelider za mocny dla osłabionego Gryfa
Energetyk Gryfino nie rezygnuje z walki o awans do trzeciej ligi. Niebiesko-czerwoni w premierowym meczu 31. kolejki zachodniopomorskiej czwartej ligi pokonali w Kamieniu Pomorskim miejscowy Gryf 4:1 i mają tylko jeden punkt straty do liderującego Bałtyku Koszalin.
Całkiem nietypowo jak na ten szczebel rozgrywkowy na boisko im. Eryka Adama Forella wyszli piłkarze jednej z rewelacji rundy wiosennej oraz wicelidera czwartej ligi. Ponieważ w sobotę i niedzielę obydwoma kamieńskimi murawami zawładną młodzi piłkarze, którzy będą rywalizować w międzynarodowym turnieju Baltic Cup, zawodnicy kamieńskiego Gryfa i Energetyka zagrali w piątek (02.06) o godz. 20.00, kończąc zawody przy sztucznym świetle.
Przez długą część pierwszej połowy piłkarze obydwu zespołów nie rozpieszczali kibiców. Długo trwało wzajemne badanie się i brak jakiś klarownych sytuacji do zdobycia gola. Jeśli piłkarze mają problem ze stworzeniem sobie okazji strzeleckich, to często przypadek odmienia losy meczu.
Tak było i tym razem. Wrzutka w pole karne, błąd bramkarza gospodarzy, który odbija piłkę i Łukaszowi Łazarzowi nie pozostało nic innego jak wślizgiem skierować ją do bramki. Goście zdobywając gola postanowili pójść za ciosem i szybko podwyższyć wynik. Zdominowali miejscowych i tuż przed przerwą dopięli swego. Kondrad Prawucki stanął w oko z Ireneuszem Benedyczakiem, wygrał wojnę nerwów i golem do szatni podwyższył wynik na 2:0. Gospodarze na drugą połowę wyszli z zamiarem odrabiania strat, ale mało brakowało że już po przerwie nie stracili kolejnego gola. Mateusz Toporkiewicz uderzył zza pola karnego, jednak do pełni szczęścia zabrakło mu centymetrów. Futbolówka odbiła się od słupka, dobitkę zatrzymał Benedyczak. Co się odwlecze to nie uciecze... Dziesięć minut później aktywny napastnik gości dopiął swego. Po kontrze oraz pięknym podaniu Łukasza Cebulskiego, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Szansę swoją wykorzystał i było już 3:0. Ambitni Gryfiarze nie poddali się. Po błędzie obrońcy dostali nawet prezent w postaci rzutu karnego. Stoper Energetyka próbował wybić piłkę głową, ale finalnie zrobił to ręką. Jedenastkę pewnie wykorzystał Dawid Sandzewicz. Nadzieje miejscowych na korzystny wynik zastopował Toporkiewicz. W 90. minucie wygrał pojedynek jeden na jeden z obrońcą, pokonał bramkarza Gryfa i ustalił wynik starcia na 4:1. W sumie napastnik Energii w drugich 45. minutach mógł skompletować klasyczny hattrick. Oprócz słupka raz zabrakło mu centymetrów by przeciąć dośrodkowanie a w ostatniej akcji meczu znalazł się na pozycji spalonej i sędzia słusznie nie uznał jego gola. Gryf Kamień Pomorski - Energetyk Gryfino 1:4 (0:2) 0:1 - 35' - Łukasz Łazarz 0:2 - 45' - Kondrad Prawucki 0:3 - 55' - Mateusz Toporkiewicz 1:3 - 75' - Dawid Sandzewicz (rzut karny) 1:4 - 90' - Mateusz Toporkiewicz Gryf Kamień Pomorski: 12. Ireneusz Benedykczak - 16. Rafał Radecki, 13. Kacper Wittbrodt, 5. Paweł Wanagiel, 18. Dawid Sandzewicz, 20. Konrad Kowalczyk, 14. Radosław Misztal, 6. Adrian Chodorowski, 4. Robert Żywulski (46' 2. Ernest Paszek), 9. Aleksander Sikora (75' 11. Mateusz Wróbel), 3. Kamil Kacperek (59' 8. Bartosz Sasin) Energetyk Gryfino: 33. Patryk Brzozowski - 13. Łukasz Łazarz (90' 22. Jakub Żelazowski), 2. Paweł Bielecki, 5. Dawid Bisewski (70' 6. Gracjan Żeglin), 19. Kamil Makuła (83' 14. Łukasz Piskorowski), 16. Marek Lipka (65' 4. Mateusz Klakla), 8. Sebastian Szych, 20. Adrian Krzywicki, 10. Konrad Prawucki, 11. Łukasz Cybulski, 9. Mateusz Toporkiewicz żółte kartki: Kacper Wittbrodt, Paweł Wanagiel (Gryf) / Rafał Radecki, Adrian Krzywicki, Paweł Bielecki (Energetyk)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|