Lider zastopowany, zmiennik uradowany
Zgodnie z przewidywaniami Raków Częstochowa był trudnym rywalem dla Błękitnych. Stargardzianie pokazali jednak charakter i znów uratowali cenny punkt. Po raz drugi w tym sezonie Błękitni potrafili wstać z kolan. Podobnie jak w Stalowej Woli i Radomiu, podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego musieli odrabiać dwubramkową stratę do rywala. Wczoraj poszli drogą ze spotkania ze Stalą.
Goście zaskoczyli stargardzian w pierwszych minutach. Najpierw w 3. minucie czwarty rzut karny w tym sezonie na gola zamienił Rafał Figiel. Trzy minuty później złe wyjście z bramki zaliczył Przemysław Wróbel i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnie główkował Tomáš Petrášek. Zamroczeni stargardzianie powoli budzili się ze snu. Błękitni szukali gola kontaktowego i nie złożyli broni. W 24. minucie Wojciech Fadecki popędził na bramkę Rakowa i podał piłkę do Bartosza Flisa, który wbiegał w szesnastkę. Ten uderzył po ziemi z pierwszej piłki, a ta przetoczyła się po rękach Tomasza Loski i wpadła do bramki. Mimo straconej bramki częstochowianie nie cofnęli się do głębokiej obrony. Dwie dobre okazje zmarnował Adam Czerkas. 32-letni napastnik w obu przypadkach nie potrafił celnie uderzyć na bramkę gospodarzy. Stargardzianie także przed przerwą mogli doprowadzić do wyrównania. Z rzutu wolnego strzelił Mateusz Czapłygin, piłkę niepewnie odbił bramkarz Rakowa, ale w dogodnej sytuacji przestrzelił Grzegorz Szymusik. Do bramki częstochowian trafił także co prawda Przemysław Brzeziański, lecz arbiter dopatrzył się spalonego i gola nie uznał.
Emocjonująca pierwsza połowa rozbudziła apetyty fanów, którzy w sobotnie popołudnie pojawili się na obiekcie przy Ceglanej. W 51. minucie groźnie uderzył Tomasz Margol. Na szczęście dla gospodarzy futbolówka poszybowała tuż nad poprzeczką. Kolejne minuty rozczarowały, a tempo meczu wyraźnie spadło. Kibiców z drzemki obudził Adam Czerkas. Jego strzał na raty obronił jednak Przemysław Wróbel. Częstochowianie coraz bardziej zaczęli skupiać się na zabezpieczeniu tyłów i wprowadzeniu chaosu na boisku. W 82. minucie obroną gospodarzy zakręcił Tomasz Margol. Były zawodnik Floty Świnoujście huknął następnie tuż obok słupka. Kilka minut później katastrofalny błąd gości przyniósł remis. Nieporozumienie Tomasza Loski i Patryka Szymańskiego wykorzystał Grzegorz Rogala. Były zawodnik Rakowa dograł piłkę sprzed linii końcowej, a w pustej bramce ulokował ją superzmiennik - Sebastian Inczewski.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|