Orły lepsze od Husarii
W meczu, którego stawką był awans do półfinału Topligi Warsaw Eagles pokonali na własnym boisku Husarię Szczecin 42:0.
Już za dwa tygodnie Orły pojadą do Wrocławia by powalczyć z Panthers o awans do XI SuperFinału. Dla zespołu z Pomorza Zachodniego był to ostatni mecz w tym sezonie. Do meczu, który miał wyłonić czwartego półfinalistę warszawianie przystąpili z Karolem Żakiem jako rozgrywającym. Siły Gregory’ego Watsona był oszczędzane, ale trenerzy Orłów postanowili przetestować też Amerykanina na pozycji skrzydłowego i … defensive backa. Z powodu kontuzji na boisko nie wybiegł dziś pierwszy rozgrywający Husarii Dylann Rauch. Zastępował go z obowiązku Mario Brown. Mimo iż 3 lata temu w Serii występował na pozycji quarterbacka, to zdecydowanie lepiej czuje się w formacji obrony.
To jednak nie do rozgrywających należały pierwszoplanowe role w dzisiejszym spotkaniu. Już w pierwszych minutach spotkania we znaki rywalom dał się znać Charles McCrea, który popisał się dwoma efektownymi przyłożeniami biegowymi. Na początku drugiej kwarty ten sam zawodnik powiększył prowadzenie Orłów do trzech posiadań piłki. Ponownie stało się to po akcji dołem - tym razem 5-jardowej.
Jeszcze przed przerwą Husarze otrzymali kolejne dwa dotkliwe ciosy. Pierwszy z nich to zasługa Daniela Tarnawskiego, który wybił piłkę szczecińskiemu rozgrywającemu i Konrada Paszkiewicza, który mimo pokaźnej postury znów zaimponował sprintem w pole punktowe rywali. Po nokdaunie w obronie Husaria, cios nokautujący rywali wykonała formacja specjalna Orłów. Ponownie w roli głównej wystąpił McCrea, który po znakomitym rajdzie przez prawie całą długość boiska celebrował swój czwarty touchdown w pierwszej połowie. W pierwszych dwóch kwartach nie lada wyczynem popisał się defensive back gospodarzy Antoni Omondi. Gracz ten przechwycił aż trzy podania rozgrywającego rywali. Do przerwy Orły prowadziły 35:0 i sprawa dzikiej karty w play-off Topligi była praktycznie przesądzona. Ostatnie zagranie punktowe warszawianie wykonali w trzeciej odsłonie, gdy krótkie podanie Karola Żaka na 6 punktów zamienił Witold Szpotański. Dość jednostronne spotkanie zakończyło się zasłużonym zwycięstwem Eagles 42:0. Przez ekipą ze stolicy nie lada wyzwanie. Już za dwa tygodnie Orły pojadą do Wrocławia by zmierzyć się z najlepszą drużyną rundy zasadniczej - Panthers. Stawką tego spotkania będzie awans do SuperFinału, który w tym roku zostanie rozegrany na Stadionie Miejskim w Białymstoku. Dla Husarii był to ostatni mecz w tegorocznych rozgrywkach PLFA. Podobnie jak przed rokiem, znowu z bilansem 4-6, szczecinianie kończą zmagania na piątym miejscu. - Nasza obrona rozegrała dzisiaj bardzo solidny mecz. To dało nam mnóstwo szans w ataku - wiele z nich spożytkowaliśmy. W szeregach Husarii jest wielu atletycznych zawodników, ale dzisiejszy pojedynek im się nie udał. Na pewno cieszy to, że nasze formacje specjalne znowu zaprezentowały się z dobrej strony. Play-offy rządzą się swoim prawami. Zdajemy sobie sprawę z jakości gry Panter, ale zrobimy wszystko, by sprawić we Wrocławiu niespodziankę. Bardzo wiele będzie zależało od tego, jak dobrą taktykę przygotuje nasz trener Daniel Levy. Uważam, że mamy solidną obronę, która jest w stanie zatrzymać Panthers - skomentował Tomasz Ochnio, skrzydłowy Warsaw Eagles. - Absolutnie nie wskazuje na to wynik, ale uważam, że rozegraliśmy dobry mecz. Nasze serie w ataku przerywały niecelne podania, a dokładniej celne podania, ale w ręce rywali. Nie jest wymówką przetrzebiony kontuzjami i losowymi sytuacjami skład. Nasi zawodnicy byli dzisiaj bardzo zdeterminowani. Mimo niesprzyjających okoliczności walczyli dzielnie. Na pewno zabrakło świeżych sił z ławki. Niestety w decydujących momentach nasza koncentracja ulotniła się. Nie potrafiliśmy finalizować serii w ataku i to przyczyniło się do przegranej - powiedział Piotr Roszak, wiceprezes Husarii Szczecin. Zawodnikiem meczu był Antoni Omondi, który przechwycił aż trzy podania. Świetnie w defensywie prezentował się Daniel Tarnawski, który kilkukrotnie powalił quarterbacka rywali przed linią wznowienia akcji. Prócz grającego jak z nut Charlesa McCrea, w ataku wyróżniła się linia ofensywna. Bez jej ciężkiej pracy na linii wznowienia akcji sukcesy Amerykanina nie byłyby możliwe. W ataku Husarii najwięcej do gry wnosili running back Michał Szczurowski i tight end Mateusz Dubicki. W obronie dobrze zaprezentowali się liniowi Marcin Łodygowski, Jakub Stachyra i Dariusz Ankiewicz. Jak zwykle solidnie zagrał linebacker Norbert Szczęsny. Warsaw Eagles - Husaria Szczecin 42:0 (14:0, 21:0, 7:0, 0:0) I kwarta 7:0 przyłożenie Charlesa McCrea po 28-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Piotr Pamulak) 14:0 przyłożenie Charlesa McCrea po 11-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Piotr Pamulak) II kwarta 21:0 przyłożenie Charlesa McCrea po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Piotr Pamulak) 28:0 przyłożenie Konrada Paszkiewicza po 53-jardowej akcji powrotnej odzyskaniu piłki zgubionej przez Husarię (podwyższenie za jeden punkt Piotr Pamulak) 35:0 przyłożenie Charlesa McCrea po 95-jardowej akcji powrotnej po odkopnięciu Husarii (podwyższenie za jeden punkt Piotr Pamulak) III kwarta 42:0 przyłożenie Witolda Szpotańskiego po 3-jardowej akcji po podaniu Karola Żaka (podwyższenie za jeden punkt Piotr Pamulak) Mecz obejrzało 250 widzów. MVP meczu: Antoni Omondi (defensive back Warsaw Eagles)
�r�d�o: plfa.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|